Witold Gadowski Witold Gadowski
2987
BLOG

Terrorysta i ci inni...

Witold Gadowski Witold Gadowski Polityka Obserwuj notkę 29

 

  Spędziłem z tym człowiekiem kilka miesięcy życia, jeździłem jego śladami, starałem się wczuwać w jego sytuację, odtwarzać sposób jego myślenia. W głowie nakręciłem sobie prywatny film z jego udziałem. Zawsze tak miewam, gdy staram się przeniknąć świat człowieka, którego opisuję

     Był dla mnie o tyle ważny, że moim zdaniem wytyczał szlaki nowożytnego terroryzmu. Terroryzmu, który dziś jest mieszanką medialnego show i przemocy, ta przemoc jednak musi być na tyle widowiskowa, aby trafiała do wyobraźni milionów.

     Kilka dni temu miałem okazję skonfrontować swój prywatny film z dużą, francuską produkcją -  Canal + zaprosił mnie na premierę polskiej wersji filmu „Carlos” w reżyserii Oliviera Assayasa.

     Film został uhonorowany Złotym Globem, a aktor odtwarzający rolę „Carlosa”  - Edgar Ramirez, dostał Cezara.

      "Carlos"  Assayasa trwa ponad trzy godziny, trzy godziny ciekawego spojrzenia na początki nowożytnego terroryzmu. Film wyprany z dydaktycznych zabiegów, chwilami paradokumentalny, daleki od hollywoodzkiego zadęcia.

     W sumie udana wizja życia Iljicha Ramireza Sancheza, daleka od bredni Stevena Soderbergha z jego hołdu złożonego „Che” Guevarze na podstawie grafomańskich „Dzienników Motocyklowych” i "Epizodów wojny rewolucyjnej". Biedny Benicio del Toro dostał tam zadanie zagrania bohatera, który nigdy nie istniał..

     Edgar Ramirez jest może zbyt przystojny, w rzeczywistości „Carlos” był i jest obleśnym, zaślinionym, grubasem. Ten zabieg jednak rozumiem, bohater musi bowiem utrzymać uwagę widzów i widzek (!) przez ponad trzy godziny.

     Przy okazji premiery filmu wygłosiłem kilka zdań o „bohaterze” i opowiedziałem o „Tragarzach Śmierci”.  Zjadłem kilka ciastek i choć przez moment znalazłem się poza granicami szarej polskiej naparzanki a.d.2011.

     Jakże inny jest ten, nawet bliski, świat, jakże mniej wsobny i zaściankowy niż nasze elity.

 Na projekcji zjawili się mili dziennikarze, w ilości nie przesadnej, reszta wie lepiej.

Reszty nie interesuje terroryzm, nie interesuje Japonia, nie interesuje świat (no może poza snobistycznymi wakacjami, którymi można potem chwalić się przed znajomymi), ich interesują humory prezesa i miny premiera, czekają jak sfora, aby znów pogryźć po kostkach Kaczora, czy inną postać ,wskazaną przez nagonkę, a ślina aż im leci po brodzie

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka