Tekst tego eseju został opublikowany w tygodniku „w Sieci”, za co jestem gazecie bardzo wdzięczny.
Poniżej publikuje go w wersji rozszerzonej i czekam na uwagi, krytykę oraz zaangażowanie Czytelników.
Konfederacja 2015
– powody, metoda i spodziewane skutki
Nie jestem historykiem, ani filozofem, ba, nie jestem nawet osobą o politycznych ambicjach, a jednak mam czelność postawić przed wami pewną koncepcję.
Myśl ta zrodziła się z długich obserwacji dzisiejszego zestawu politycznych aktorów, oraz z wielu dyskusji, których konkluzja była zawsze taka sama: w kształcie obecnego systemu politycznego zaszyty został pewien - nieopisany jeszcze dokladnie - mechanizm, jego działalność sprawia, że wszelkie próby dokonania znaczących zmian w funkcjonowaniu państwa polskiego spełzaja na niczym.
Zmiany statusu państwa, jakie otrzymaliśmy po „okragłym stole”, są kosmetyczne i w istocie nie prowadza do wzmacniania polskiej państwowości i jej roli w Europie.
Od 1989 roku twa funkcjonowanie niepelnego, coraz słabszego państwa, które wyłoniło (jak dotąd) słabe – uczepione obcych klamek – elity.
Opis choroby
Opisana sytuacja musi (wedle fizycznych prawideł międzynarodowej polityki) prowadzić do coraz większego uzależnienia Polski od czynników zewnętrznych.
Polska jest więc w coraz mniejszym stopniu wewnątrzsterowna. Trwa swoisty „saski ześlizg” polskiej niepodległości.
Polacy przestają się w Polsce liczyć, a ich interesy i wyznawane przez nich wartości, dla dzisiejszego estabslischmentu władzy, nie stanowia ideowego napędu.
Polskie społeczeństwo poddane jest - porównywalnej do czasów PRL - indoktrynacji, obliczonej na skruszenie jego wewnętrznych wartości i oderwanie od tradycyjnych korzeni. Postkomunistyczne – w swej genezie – media, takie jak TVN, skoncentrowały się na rozwadnianiu tego co dotychczas definiowane było jako fenomen polskości.
Te , dość smętne i publicystycznie uproszczone konstatacje uzupełnić należy uwagą wynikającą z obserwacji wydarzeń ostatniego dwudziestolecia:
PiS (jedyna instytucjonalnie funkcjonująca partia, która jest opozycyjna wobec opisanego stanu rzeczy) nie jest w stanie samodzielnie, realnie i na dłuższy – potrzebny do reformy kraju – okres, przejąc w dzisiejszej Polsce władzy.
System wyborczy wyraźnie premiuje bowiem koalicje wszystkich sił postpeerelowskiego systemu skupionych w walce przeciwko PiS.
Stronnictwo reformatorskie – nieomal z założenia – jest w tym systemie przegrane. Nie myślę tu nawet o pojawiających się ostatnio oskarżeniach o wyborcze fałszerstwa.
Już Paweł Jasienica – opisujac dzieje szlacheckich sejmików – twierdził, że zbyt długie pozostawanie w opozycji degeneruje, rozbraja i w konsekwencji pozbawia reformatorów ich najważniejzej broni – ideowości.
Dzisiejszy PiS choruje na skostnienie w biurokratycznych schematach, wymuszonych formach przetrwania w roli bycia wieloletnią opozycją.
Apatia wiedzie ku śmierci
Arystoteles podkreślał dwie szczególne – dla naszych rozważań – myśli, twierdził on bowiem, że niewolnik jest „żyjacym narzędziem”, a naród pogrążający się w apatii zmierza ku pewnej zagładzie.
Obie myśli są szczególnie istotne przy opisie stanu dzisiejszej kondycji społecznej i moralnej Polaków.
Najpierw rozprawmy się jednak z mitem o „wrodzonej anarchiczności Polaków”.
Był on, ze szczególną pieczołowitością, rozpowszechniany przez polityków Polsce i Polakom nieprzychylnych. Celował z tym szczególnie kanclerz Otto von Bismarck. Inne zdanie w tej materii wypowiada historyk idei Marcin Król...ale ja jednak nie uznaje Króla za swego przewodnika i wolę polegać na faktach.
Bismarck twierdził, że Polacy posiadają wewnętrzny pęd do anarchii i złego systemu rządów i dopiero pod niemieckim zarządem potrafią działać cuda.
Bismarck jednak jest autorem i takiej wypowiedzi: „ (…) Polak góruje nad Rosjaninem zręcznością, zazwyczaj też i wykształceniem, jego mistrzostwo w konspiracyjnym działaniu znane jest w Europie” (Bismarck1832 rok). Wspominam Bismarcka bowiem, obok Katarzyny Wielkiej, jest on jednym z najważniejszych politycznych autorytetów obecnej kanclerz Niemiec Angeli Merkel – co jak wiadomo nie jest bez znaczenia dla naszej obecnej sytuacji.
Poprzestańmy w tym miejscu na stwierdzeniu, że opinia o „wrodzonym” jakoby „genie polskiej anarchiczności” jest równie prawdziwa jak krążące w światowych mediach sformułowania o „polskich obozach koncentracyjnych”.
Jeśli przywołamy Pawła Jasienicę i jego rozważania nad „polską anarchią”, to łacno dojdziemy do wniosku, że polska szlachta – zwyczajowo obarczana winą za upadek I Rzeczpospolitej – była na pewno mniej zanarchizowana niż elity francuskie w dobie wojen religijnych, czy niemieckie w okresie chłopskich rzezi. Jeśli gdziekolwiek upatrywać w I Rzeczpospolitej czynnika destruktywnego, to jedynie w bardzo wąskiej warstwie magnaterii.
Komentarze