Ostatni wybryk Łukasza Mejzy z odmówieniem przyjęcia mandatu od policji za przejazd swoim BMW z prędkością 200 km/h poruszył wielu prawicowych wyborców. Pełno w sieci głosów, że poseł powinien już dawno być wyrzucony z szeregów PiS i nie powinien otrzymać miejsca na liście w 2023 roku. Joachim Brudziński, jeden z najbliższych polityków z otoczenia Jarosława Kaczyńskiego, zgadza się z tą koncepcją.
Mejza przeholował na drodze
Poseł Prawa i Sprawiedliwości Łukasz Mejza został zatrzymany przez policję na trasie ekspresowej S3 w okolicach Polkowic (woj. dolnośląskie) za jazdę z prędkością 200 km/h przy ograniczeniu do 120 km/h. Jak ustalił RMF FM, funkcjonariusze zaproponowali mu mandat w wysokości 2,5 tys. zł oraz 15 punktów karnych, jednak parlamentarzysta odmówił jego przyjęcia, powołując się na immunitet. Wczoraj tłumaczył się ze swojego zachowania: przeprosił, dodając, że spieszył się na lotnisko, a i tak spóźnił się na lot. Oświadczenie Mejzy nie przekonało wielu wyborców PiS. Uważają oni, że zachowanie posła było wystarczające do tego, by go zawiesić lub nawet wyrzucić z partii. PiS wszczęło postępowanie dyscyplinarne.
Brudziński wprost o Mejzie
Swój komentarz do afery z Mejzą dodał Joachim Brudziński. - Wielu internautów zarzuciło mi (słusznie, iż napisałem o tym, że każdemu zdarza się mieć „ciężką nogę” na autostradzie. Na szczęście nie każdemu, każdemu natomiast za przekroczenie prędkości należy się mandat i co do tego nie ma żadnej wątpliwości - napisał europoseł i jeden z najbliższych polityków w otoczeniu Jarosława Kaczyńskiego.
Na tym nie koniec. - Niesłuszne są natomiast Wasze zarzuty wobec mnie, że biorę posła Mejze w obronę, otóż nie biorę, jednoznacznie potępiłem jego bandycki rajd po drodze i uważam, że Mejzy nie powinno być w naszych szeregach - dodał Brudziński.
Wszystkie afery z Mejzą
Drastyczne przekroczenie prędkości to niejedyny skandal, w który zamieszany był Mejza. Jedną z najgłośniejszych afer wokół Mejzy była działalność spółki, z którą był powiązany — Vinci NeoClinic. Spółka reklamowała usługi medyczne i terapie z użyciem pluripotencjalnych komórek macierzystych, których skuteczność dla wielu wskazań nie jest naukowo potwierdzona.
Według ustaleń dziennikarzy Wirtualnej Polski, spółka miała kierować reklamy do zdesperowanych rodziców ciężko chorych dzieci, sugerując możliwość leczenia chorób dotąd uznawanych za nieuleczalne. Numer kontaktowy do Mejzy pojawiał się w ulotkach reklamowych spółki. Zainteresowani terapią twierdzili, że nie uzyskali pomocy mimo obietnic. Skandal zmusił Mejzę do rezygnacji z funkcji wiceministra sportu i turystyki pod koniec 2021 r.
Kolejny ważny wątek dotyczy oświadczeń majątkowych składanych przez Mejzę w czasie pełnienia funkcji państwowych. Zarzuty obejmują siedem oświadczeń majątkowych z lat 2021–2024, w których Mejza miał nie ujawnić m.in. nieruchomości, kredytów bankowych (sześciu), prywatnych pożyczek (na sumę blisko 500 tys. zł) oraz zaległych zobowiązań. Łącznie postawiono mu 11 zarzutów.
Fot. Łukasz Mejza, poseł PiS/PAP
Red.
Inne tematy w dziale Polityka