Posłanka Sawicka w niebezpieczeństwie! Liczy się każda sekunda! „Walczę o życie!” – szlocha załamana. Sawicka doznała zawodu miłosnego i finansowego, który zagraża jej biologicznemu przetrwaniu.
To miała być miłość jak z bajki. On – biznesmen, człowiek sukcesu, po bolesnym rozstaniu próbuje na nowo ułożyć sobie życie. Szuka domu i ukochanej. Ona – piękna posłanka, która nie może znaleźć sobie miejsca w bezwzględnym świecie stolicy, z pozoru twarda i niezależna, a jednak słaba i ufna. Połączyło ich poczucie humoru i marzenie o wspólnym domu na bezludnym półwyspie.
Bajkowego happy-endu jednak zabrakło. Zagubiony biznesmen okazał się zwykłym agentem!
Tylko przed naszą reporterką posłanka otworzyła swe serce:
„Ukochany wykorzystał moją ufność i prostolinijność. Obiecywał, szeptał, zaklinał. Pisał SMS-y. Rodzina nie mogła uwierzyć, ze wreszcie znalazłam Tego Jedynego, koleżanki zerkały zazdrośnie na światełko w moich oczach. Przyjaciele z partii cieszyli się moim szczęściem, obiecywali pomoc. Zakochana kobieta zrobi wszystko dla swego wybranka. A dlaczego? Bo kocha kocha kocha! I tylko to się liczy. Chciałam dobrze, stało się inaczej. Co dostałam w zamian? Zabrał wszystko, na czym mi w życiu zależało. Odebrał miłość, bezpieczeństwo finansowe i marzenia o przyszłości”.
Krwią ze złamanego serca Sawickiej poją się ludzie złej woli. Ranę trzeba natychmiast zatamować, inaczej krew posłanki splami i nasze dłonie.
Leczenie jest możliwe jedynie w prywatnej klinice w Bostonie. Jego koszty wynoszą ok. 100.000 złotych. A posłanki nie stać nawet na wynajęcie sali w Warszawie. Wspomóżmy umierającą, wpłacając choćby przysłowiowy wdowi grosz na konto Platformy Obywatelskiej. Dopisek: „HELp dla Sawickiej”.
PS.
Proszę się spieszyć, na pomoc może być już za późno. Według ostatnich doniesień, Sawicka nie żyje: „Wczoraj zostałam zabita”, „Ukamienowano mnie za życia” – twierdzi.