pisaliśmy już, że w społeczności żydowskiej rozkręca się powoli zimna wojna domowa – pomiędzy lewakami a konserwatystami. I właśnie widzimy, że w wojnie tej doszło do eskalacji:
Oto znane z antyżydowskich i antyizraelskich wystąpień dwie kongresmenki Ilhan Omar (więcej o niej tutaj) oraz Rashida Tlaib postanowiły udać się do Izraela aby tam odwiedzić Zachodni Brzeg. Państwo Izrael, co nikogo nie powinno dziwić, odmówiło wpuszczenia ich na swoje terytorium – gdyż żadne normalne poważne państwo nie powinno wpuszczać na swoje terytorium swoich zaprzysięgłych wrogów. Tylko my, Amerykanie (oraz zachodni Europejczycy) jesteśmy tak głupi aby to robić.
Wywołało wściekły wrzask lewactwa – i pod lewactwa naciskiem Izrael się ugiął i zapowiedział, że Rashidę Tlaib jednak wpuści. Nawet Izrael jak widać nie jest do końca państwem poważnym. W momencie gdy te słowa piszemy nie wiemy jeszcze jak się to skończy.
W awanturę wmieszał się kandydat na kandydata na prezydenta z ramienia Partii „Demokratycznej” Pan Baran Sanders – który zaatakował państwo Izrael i wezwał do obcięcia pomocy wojskowej dla niego jeżeli kongresmenek nie wpuści.
Jak widać gdy żydowscy lewacy stanęli wobec dylematu z kim trzymać – z państwem Izrael czy z innymi lewakami – to wybrali wierność sprawie lewactwa. Pan Baran Sanders jest za stary aby aby ponieść konsekwencje swojego wyboru i prawdopodobnie nie dożyje dnia gdy islamonaziolstwo którego dzisiaj broni zacznie mordować jego potomków – więc cenę za jego dzisiejszą głupotę zapłacą jego syn oraz wnuki.
