Pisaliśmy już, że polskie elity polityczne są mądrzejsze i bardziej odpowiedzialne od zachodnich a polska polityka jest mniej skorumpowana niż w podziwianych przez Polaków krajach Zachodu. I podaliśmy konkretne przykłady: Kryminalisty z wyrokiem sądowym, który został sędzią francuskiego odpowiednika Trybunału Konstytucyjnego czy też nowszy przykład z polityki nowojorskiej gdzie żona burmistrza zostaje – z pominięciem wszystkich procedur – mianowana szefem jakiejś fundacji finansowanej przez miasto (nepotyzm!) a potem zwyczajnie i po prostu odmawia rozliczenia się z miliarda dolarów, które ta fundacja dostała od miasta (złodziejstwo).
(Takich ordynarnych przewałów nawet w Rosji Putina nie ma. W Rosji Jelcyna – owszem, były, ale Putin to wykorzenił – i dlatego jest tak przez rozmaitych grandziarzy znienawidzony.)
Nadal Państwo nie dostrzegacie, że Stany Zjednoczone – a przynajmniej ich części znajdujące się pod władaniem Partii „Demokratycznej” – pod względem poziomu praworządności i korupcji zbliżają się do standardów afrykańskich lub – co gorsza – europejskich?
I oczywiście nikt – ale to absolutnie NIKT – za przekręty żony burmistrza nie odpowie. Nie ma sprawy.
A w Polsce teraz afera bo jakiś pan Marian Banaś, polityk i szef NIK nie potrafi wyjaśnić jak doszedł do iluś tam domów, mieszkań i kamienic mając pensje taką jaka ma. No i gościu zawiesza sprawowanie funkcji do czasu wyjaśnienia.
Nie widzicie Państwo jak bardzo praworządnym krajem jest Polska? To już jest któraś tam afera za rządów PiS – i wszystkie dotąd kończyły się dymisjami. A w Stanach Zjednoczonych nikt w merdiach nie odważył się postawić pytania jakim cudem Clintonowie mają dzisiaj majątek oceniany na ćwierć miliarda dolarów – skoro odłożenie takiej sumy z prezydenckiej pensji Bila a potem senatorskiej oraz refektarzowej pensji Holerii jest arytmetyczna niemożliwością. Znaczy się – musieli mieć boki. Czy te boki były uczciwe?
Wolna amerykańska prasa w tej kwestii bierze wodę w usta i zaczyna pisać o dupie Kardashian.
