Marek Budzisz Marek Budzisz
2615
BLOG

Czas na wschodnioeuropejskie AUCUS

Marek Budzisz Marek Budzisz NATO Obserwuj temat Obserwuj notkę 25

W piątek wieczorem Jean-Yves Le Drian szef francuskiego MSZ-u poinformował , że „na prośbę” prezydenta Macrona wezwał ambasadorów swego kraju w Stanach Zjednoczonych i Australii „na konsultacje”. Wcześniej mówił o kryzysie w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi, ale ta decyzja, musi być odebrana nie tylko jako wyraz niezadowolenia Paryża z porozumienia AUKUS, ale również jako gotowość do zaostrzenia relacji. W tym duchu wypowiadali się również przedstawiciele francuskiego korpusu dyplomatycznego. I tak Gérard Araud, były francuski ambasador w Izraelu oraz w USA (napisał w jednym ze swoich tweetów) (https://twitter.com/GerardAraud/status/1439130156942172161), że „zważywszy na powagę ciosu dla naszych interesów gospodarczych i strategicznych” jakim było zerwanie przez Australię kontraktu na zakup produkowanych przez francuską firmę okrętów podwodnych „Paryż odczuwa potrzebę zrewidowania naszej polityki zagranicznej, na obszarze Indo-Pacyfiku, w stosunku do USA i NATO, w stosunku do Chin”. W kolejnym wpisie (dodał) (https://twitter.com/GerardAraud/status/1439163329952591872), że nowe realia międzynarodowej rywalizacji winny skłaniać Francję do przyjęcia strategii, która on określił mianem Gaulizmu 2.0 polegającej na tym, że Francja pozostanie państwem sojuszniczym, ale nie zobowiązanym do podejmowania określonych kroków. „Niektóre konfrontacje nie są naszymi” skonkludował Araud. Aby była jasność o co chodzi (napisał też) (https://twitter.com/GerardAraud/status/1439194367781187588), że „postrzegane z Europy Chiny są rywalem, konkurentem, ale nie wrogiem. Geografia ma znaczenie”. Francuski dyplomata i publicysta rozwinął te myśli w (komentarzu w Le Point) (https://www.lepoint.fr/monde/gerard-araud-l-amerique-nous-a-laches-revenons-aux-sources-du-gaullisme-18-09-2021-2443673_24.php) gdzie napisał m.in., że sposób w jaki Joe Biden przeprowadził ewakuację Afganistanu oraz afera z okrętami podwodnymi świadczą o tym, że amerykański prezydent „gardzi Francją i czas wyciągnąć z tego wnioski”.

Z kolei reakcje Anglosasów są, jak można się domyśleć, utrzymane w zupełnie innym tonie. Andrew Small z German Marschal Fund (przypomniał) (https://twitter.com/ajwsmall/status/1438919152383692800), że w grudniu ubiegłego roku przedstawiciele nowej amerykańskiej administracji, która jeszcze nie sprawowała władzy a konkretnie Jake Sullivan, publicznie proponowali państwom Europy, Niemcom i Francji, aby te przeprowadziły konsultacje sojusznicze, zanim w przyspieszonym tempie podpiszą umowę z Chinami. Wówczas, jak napisał Small, postawa wiodących stolic Europy, które zdecydowały się zlekceważyć głosy płynące z Waszyngtonu przedstawiana była jako triumf „strategicznej autonomii” Europy, a wszelkie sugestie aby poczekać z umową z Chinami do objęcia urzędowania przez ekipę Bidena było odbierane w Europie wręcz w kategoriach afrontu.

Ulrich Speck, wpływowy niemiecki komentator i dziennikarz, zbliżony do Chadecji (napisał) (https://twitter.com/ulrichspeck/status/1439100166263480320) z kolei, że zawarcie porozumienia AUKUS może być uznane jako sygnał płynący z Waszyngtonu, iż administracja Bidena „porzuciła nadzieję, że Europa, szczególnie Francja i Niemcy będą kluczowymi partnerami w amerykańskiej strategii powstrzymywania Chin”. W jego opinii, Waszyngton zniecierpliwiony opieszałością Europy przyjął propozycję Australii i Wielkiej Brytanii gotowych pogłębić współprace wojskową a cenę jaką za ten krok przyjdzie zapłacić, którą będzie „frustracja Francji” uznał za niezbyt wygórowaną. Speck zastanawiał się też, czy Paryż nie zdecyduje się blokować, zaplanowanej na koniec września europejsko – amerykańskiej rundy rokowań w sprawach handlowych i technologicznych.

Ciekawe są też wypowiedzi ekspertów i polityków z naszej części Europy. Warto na nie zwrócić tym większą uwagę, że Araud napisał, że rysujące się we współczesnym świecie wyzwania, związane są z klimatem, sztuczną inteligencją, polityką handlową etc., nie mają zaś wymiaru militarnego. Pogląd ten wpisuje się zresztą w tradycyjną linię polityki zagranicznej Paryża poszukującego pól współpracy z Moskwą. W Europie Środkowo – Wschodniej tego rodzaju ocena sytuacji w zakresie bezpieczeństwa raczej się nie przyjmie, i to jest, jak można przypuszczać główne źródło rysujących się podziałów. I tak Jakub Janda, szef praskiego think tanku European Values (napisał) (https://twitter.com/_JakubJanda/status/1439485326993600513), że jeśli państwa europejskie nie włączą się, i to szybko, aktywnie w politykę powstrzymywania Chin i nie zaczną prawidłowo reagować na rosnącą asertywność Pekinu, to ryzykują, iż „zostaną w zasadzie zignorowane przez Stany Zjednoczone, ponieważ okres opieki nad dziećmi w stosunkach transatlantyckich właśnie się kończy. Zostań dorosłym lub przestań liczyć na wsparcie USA.” Z kolei Radu Albu Comănescu, rumuński ekspert ds. europejskich współpracujący z Visegrad Insight skomentował propozycję powrotu Francji do polityki Gaulism 2.0 (pisząc) (https://twitter.com/raalcom/status/1439310293029507073), iż jest to odruch najprostszy, ale jednocześnie świadczący o istotnych ograniczeniach. Pójście tą drogą będzie dowodem na „zerową zdolność” Francji do adaptacji w nowych warunkach i na podobnym poziomie zdolność innowacji.

Ciekawe są też reakcje Anglosasów. Zacznijmy od Brytyjczyków. Dominic Green, redaktor konserwatywnego The Spectator (napisał) (https://www.spectator.co.uk/article/biden-is-losing-nato ) krytyczny pod adresem administracji Bidena artykuł, w którym stwierdza, że „to o czym Trump mówił Biden robi”. Green jest zdania, że zarówno podejmując jednostronną decyzję w sprawie ewakuacji Afganistanu, jak i teraz współtworząc AUKUS nowa amerykańska administracja osłabia, obiektywnie rzecz biorąc, NATO. Reakcja Paryża, który potraktował Waszyngton jak „państwo wrogie” świadczy nie tylko o odżywaniu starych, pochodzących jeszcze z XIX wieku podziałów na „cywilizację anglosaską” i „cywilizację francuską”, które zaczynają odgrywać znów coraz większe znaczenie jeśli chodzi o geostrategiczne preferencje (dlatego w opinii Greena Paryż będzie bardziej zainteresowany frankofońską Afryką niźli innymi regionami). Znacznie ważniejsze jest to, że zarysowują się one w sytuacji, kiedy „Rosja nigdy od czasów Zimnej Wojny” nie była tak silna w porównaniu z Zachodem, niemiecki partner Paryża ciąży ku Rosji, a Wielka Brytania nie jest już niczyim partnerem w Europie. Na domiar wszystkiego Biden pokazuje swoimi działaniami, że nie ma zamiaru czekać na europejskich partnerów i robi swoje. „Rezultatem są waśnie i niepokoje wśród największych członków NATO w Europie – pisze Green - problemy, które administracja Bidena dramatycznie pogłębiła, a które Macron teraz pogłębia jeszcze bardziej.” Brytyjski publicysta jest pesymistą i uważa, że Biden zbuduje amerykański system sojuszy w rejonie Indo-Pacyfiku, ale ceną sukcesu w tym regionie będzie osłabienie, może nawet kres NATO.

David Ignatius (napisał) (https://www.washingtonpost.com/opinions/2021/09/15/new-us-alliance-responds-chinese-aggression-us-military-complacency/) na łamach liberalnego The Washington Post, iż główna intencją Waszyngtonu, jeśli chodzi o pakt AUKUS, było pokazanie, po upokarzającej ewakuacji Afganistanu, że Stany Zjednoczone są nadal wiarygodnym partnerem wojskowym. W tym sensie jest to krok oczekiwany przez wielu ekspertów, którzy prognozowali po blamażu w Kabulu, że Amerykanie będą chcieli wykonać posunięcie ofensywne. Drugi obszar na który zwraca uwagę Ignatius, to fakt, że zawarte porozumienie jest znacznie bogatsze niźli tylko transfer do Australii amerykańskiej lub brytyjskiej technologii nuklearnej. Chodzi również o współpracę w szeregu innych projektów, których wspólnym mianownikiem jest modernizacja sił zbrojnych, uczestniczących w porozumieniu, państw. W ten sposób, argumentuje Ignatius, Waszyngton chciał pokazać światu, że wbrew opiniom sceptyków jest w stanie rozpocząć działania na rzez unowocześnienia armii, a nie jedynie kontynuować przestarzałe, w rodzaju budowy lotniskowców, programy zbrojeniowe. Jednak to co uderza w argumentacji amerykańskiego publicysty to przekonanie, iż początkowy gniew Francji wkrótce osłabnie i demonstracja Waszyngtonu osiągnie zaplanowany cel – po pierwsze pokarze jakie są strategiczne priorytety Ameryki, po drugie zaś, uzmysłowi sojusznikom w Europie, że wsparcie Stanów Zjednoczonych dla nich nie jest dane raz na zawsze i polityka ta, w obliczu innych wyzwań, może podlegać ewolucji.

I to jest, niezależnie od tego jak skończy się obecny konflikt między Paryżem a Waszyngtonem, chyba główna lekcja, którą warto zrozumieć. Ameryka będzie realizowała swoje cele strategiczne nie oglądając się na sojuszników, nawet nie pytając ich o zdanie, a być może lekceważąc niektóre ich interesy, jak to było w przypadku Francji. O ile państwa NATO nie zmienią swojej polityki w zakresie obronności, to znaczenie Sojuszu będzie malało. Nie tylko dlatego, że Paryż i Berlin, co jest w obecnych realiach bardzo prawdopodobne, znów zaczną podkreślać potrzebę „europejskiej suwerenności strategicznej”, ale przede wszystkim z tego względu, że pojawią się nowe formaty, bardziej „poręczne” umożliwiające szybszą reakcję i działanie. Jeszcze kilka lat temu niewiele kto słyszał o QUAD, teraz pojawia się AUKUS, odnowiony został też anglosaski „Sojusz 5 oczu”, niewykluczone, że w naszej części Europy też nastąpią w tym względzie zmiany. Nie ulega wątpliwości, że siła i sprawność NATO leży w interesie państw naszego regionu, ale działając w zakresie wzmacniania wojskowych zdolności Sojuszu w tym tempie co dotychczas nie uzyskamy pożądanych efektów. Może właśnie po to aby zmobilizować naszych zachodnich partnerów (przede wszystkim Paryż i Berlin) do działania w pożądanym przez nas kierunku Polska i inne państwa regionu, zarówno należące do NATO (Bukaresztańska dziewiątka), jak i stowarzyszone a także aspirujące do Paktu, winny pokazać, że gotowe są zawrzeć podobny do AUKUS sojusz strategiczny w gronie państw które nie chcą być bezczynne.

Artykuł został opublikowany w portalu wPolityce

Jestem byłym dziennikarzem (TVP - Puls Dnia, Życie, Radio Plus) i analitykiem. Z wykształcenia jestem historykiem. Obserwuję Rosję i świat bo wiele się dzieje, a Polacy niewiele o tym wiedzą. https://www.facebook.com/Wie%C5%9Bci-z-Rosji-1645189955785088/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka