dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba
180
BLOG

Podróże w czasie – fakty czy fikcja?

dr Wincenty Kalemba dr Wincenty Kalemba Technologie Obserwuj notkę 11
Czy w średniowiecznej Anglii pojawili się podróżnicy z przyszłości? Niektórzy uważają, że tak, gdyż podróżom w czasie nie zaprzecza fizyka.

Wspominają o tym kroniki pisane w XII i XIII wieku przez mnichów Williama z Newburgha i Ralpha z Cogges. W pobliżu wsi Woolpit w Suffolk znaleziono dwoje dzieci zagubionych w lesie. Nosiły dziwne ubrania, mówiły w nieznanym języku, a także miały zieloną skórę. Co więcej, odmawiały jedzenia czegokolwiek poza fasolą. Przynajmniej na początku tak było. W końcu jednak zmienili swoją dietę i kolor skóry. Niestety, chłopiec zachorował i nie żył długo.

Dziewczynka natomiast przeżyła. Została ochrzczona, przyjęła imię Agnes, a gdy dorosła wyszła za mąż za niejakiego Richarda Barry'ego. Agnes przeżyła i miała nawet dzieci. Kiedy dziewczynka nauczyła się angielskiego ujawniła, że ona i jej brat pochodzą z niezidentyfikowanej "krainy św. Marcina". Jak pisze Ralph z Cogges, gdy Agnes była pytana o swoją ojczyznę, wspominała, że "ludzie tam wszyscy mieli zieloną skórę, nie widywali słońca i zawsze było tak jasno, jak w Anglii po zmierzchu". Agnes i jej brat zgubili się, kiedy poszukiwali zaginionych zwierząt, długo błądzili, aż usłyszeli bicie dzwonów i podążając za ich dźwiękiem, przedostali się przez jaskinię do lasu i przypadkowo dotarli do Woolpit. W XVII wieku angielski humanista Robert Burton zasugerował w swojej słynnej "Anatomii melancholii", że dzieci mogły przybyć spoza Ziemi. Burton zastanawiał się, czy mogły przybyć z Marsa? W języku angielskim Martin oznacza Marcina, a Martian-Marsjanina. Zieloną skórę zawdzięczały zapewne specjalnej marsjańskiej diecie, która składa się ze specjalnie zmodyfikowanych roślin. Oczywiście kilkaset lat temu na Marsie nie było cywilizacji ludzkiej, ale całkiem możliwe, że w przyszłości mogłaby ona funkcjonować na tej planecie. Innymi słowy, dzieci mogły przybyć na Ziemię w wyniku nieprzewidzianego, przypadkowego załamania czasoprzestrzeni. Możliwe jest również, że cofnęły się w czasie na Ziemi, ale z tak dalekiej przyszłości, że planeta zmieniła się nie do poznania.

Innym niezwykłym wydarzeniem jest historia Gila Pereza. Człowiek ten pojawił się nagle na centralnym placu miasta Meksyk 24 października 1593 roku. Nie byłaby to dziwna historia, gdyby nie twierdził, że pracował jako strażnik w pałacu władz hiszpańskich w Manili na Filipinach i przeniósł się do Ameryki „szybciej niż kura może klęknąć”, kiedy zdrzemnął się w trakcie służby. A na dowód tego faktu podał wiadomość o niedawnym zamachu na gubernatora generalnego Filipin. Trzeba było tylko poczekać kilka tygodni, aż statek z wiadomościami z Manili dotrze do Meksyku. Ten czas Perez spędził w więzieniu pod okiem hiszpańskiej inkwizycji. Kiedy jednak statek z Azji dotarł, wiadomość o zabójstwie gubernatora została potwierdzona. Perez został zwolniony i nic więcej o nim nie było wiadomo.

W 1901 roku dwie wykształcone angielskie turystki, Charlotte Ann Moberly, dyrektorka St Hugh's College na Uniwersytecie Oksfordzkim i jej zastępczyni Eleanor Jourdain, przeżyły w Wersalu dziwną przygodę, kiedy zabłądziły w trakcie poszukiwania pałacu Petit Trianon. Najpierw znalazły na poboczu drogi stary pług. Potem zobaczyły mężczyzn w kapeluszach z małymi rondami i długich szarozielonych płaszczach. I wreszcie napotkały kobietę w staromodnej sukni i szalu siedzącą na stołku i coś szkicującą. To nie byli aktorzy ani plan filmowy. Po przeprowadzeniu własnych badań Brytyjki stwierdziły, że widziały scenę z roku 1789 oraz samą Marię Antoninę i żołnierzy z Królewskiej Gwardii Szwajcarskiej. Czyżby „spontanicznie” podróżowały w czasie tam i z powrotem, jak to miało miejsce w październiku 1957 roku, gdy trzech zaprzyjaźnionych 15-letnich kadetów marynarki wojennej, William Lane, Michael Crowley i Ray Baker, dotarło do wioski Kersey podczas wyprawy na orientację we wschodniej Anglii. Domy z pobielonymi ścianami zastali puste, w każdym zaś niewielką ilość mebli. Wokół panowała niesamowita cisza. Nie było widać ani jednego samochodu, anteny czy kabla. Przez lata wspominali swoje przygody, aż w końcu sprawę postanowili zbadać badacze zjawisk paranormalnych. Uznali, że kadeci nagle, na krótko, cofnęli się w czasie do początków XV wieku. Co więcej, wioska Kersey leży w Suffolk, 20 km od wspomnianego Woolpit.

Jak to wszystko wytłumaczyć? Badacze zjawisk paranormalnych sugerowali, że nawet jeśli nie doszło do przeniesienia się w czasie, to do zjawiska tzw. retrokognicji, czyli zobaczenia przez uczestników tych wydarzeń obrazów z przeszłości, z innego wymiaru. Lecz może opisane wydarzenia da się jakoś wyjaśnić racjonalnie? Chociaż z drugiej strony, jak stwierdził Szekspir „więcej jest rzeczy na ziemi i w niebie, niż się ich śniło waszym filozofom”.

Jestem energiczny, ekstrawertyczny, ufny swoim możliwościom, zawsze dążący do osiągnięcia konkretnego celu.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie