Przemysław Wipler Przemysław Wipler
2876
BLOG

Tak dla JOW!

Przemysław Wipler Przemysław Wipler Polityka Obserwuj notkę 110

Jak pokazały wyniki wyborów uzupełniających w Elblągu, a wcześniej w Rybniku, jednomandatowe okręgi wyborcze, których wprowadzenie postuluje Stowarzyszenie Republikanie, mogą okazać się skuteczną formą wyłaniania reprezentacji politycznej społeczeństwa i bardzo efektywnym środkiem służącym do oceny jakości władzy przez obywateli. Strach przed wprowadzeniem JOW-ów, tak typowy między innymi dla przedstawicieli Prawa i Sprawiedliwości, jest zatem nieuzasadniony. Co więcej, korzystne dla tego ugrupowania rezultaty w obu wspomnianych wyżej okręgach są najlepszymi przykładami tego, iż w warunkach większościowej ordynacji wyborczej możliwa jest zmiana władzy nawet wówczas, gdy jedna z partii czasowo monopolizuje scenę polityczną w całym kraju.

Oparcie ordynacji o jednomandatowe okręgi wyborcze jest w Polsce szczególnie istotne. Argumenty podnoszone przez przeciwników JOW-ów opierają się głównie na snuciu fatalistycznych wizji parlamentu bądź to rozbitego na dziesiątki frakcji (zatem nieskutecznego, bo trwoniącego czas i energię na nieustające spory o szczegóły), bądź – odwrotnie – zdominowanego przez jedną siłę polityczną, a więc parlamentu z opozycją w postaci kadłubowej. Krytycy JOW-ów mawiają również, iż rozwiązanie to nie odpowiada polskim tradycjom politycznym, a co bardziej wnikliwi uzasadniają to twierdzenie aluzyjnymi odniesieniami do I Rzeczypospolitej z właściwymi jej systemowi politycznemu instrukcjami sejmowymi.

Zarówno jedna, jak i druga linia argumentacyjna domaga się odpowiedzi ze strony rzeczników wprowadzenia okręgów jednomandatowych. Ponadto warto przy okazji wskazać na pewne zalety JOW-ów niedostrzegane przez ich krytyków, a ściśle powiązane z wskazywanymi przez nich „wadami” systemu jednomandatowego.

Zacznijmy od tego, że praktyka polityczna nieomal wszystkich krajów stosujących proponowane m. in. przez Republikanów rozwiązanie jest doskonałym świadectwem płonności obaw wielu polityków i komentatorów co do możliwości rozbicia sceny politycznej lub do ewentualnego triumfu interesów partykularnych nad ogólnonarodowymi w parlamencie. Również w obecnych warunkach, w których życie publiczne w Polsce zdominowane jest przez wielkie podmioty polityczne – a co za tym idzie, jest ustabilizowane – nie istnieje zagrożenie chaosem politycznym. Co więcej, prawdopodobnie rację mają orędownicy przekonania o „zagrożeniu” parlamentarną dominacją partii zwycięskiej. Jednakże dominacja taka zmusza zwycięzców do brania pełnej odpowiedzialności za swe rządy, czemu sprzyja dodatkowo znajomość wybieranych przez wyborców w każdym z okręgów.

W warunkach JOW-ów nie ma ucieczki od odpowiedzialności!

Wybory uzupełniające w Elblągu pokazują dobitnie, iż władza wybrana przez społeczność lokalną – także wówczas, gdy sprawowana jest niepodzielnie, jak w przypadku odwołanego prezydenta Grzegorza Nowaczyka – może zostać w warunkach istnienia jednomandatowych okręgów wyborczych odwołana, gdy nie spełnia zadań, do wykonania których została ustanowiona. Odwołanie jej jest w tym systemie o tyle łatwiejsze, iż odpowiedzialność za złe sprawowanie władzy nie „rozmywa się”, a spoczywa wyłącznie na konkretnych osobach – wybranych przedstawicielach, którzy są z jej sprawowania rozliczani. Między innymi dlatego Prawo i Sprawiedliwość mogło dzięki konstruktywnej krytyce poczynań włodarzy miejskich trafić ze swoim przesłaniem do elbląskiej społeczności lokalnej.

Referendum, a potem wybory przeprowadzone w Elblągu nie są zresztą sprawą bez precedensu – dość powiedzieć, że np. od grudnia 2007 roku do połowy maja 2010 roku przeprowadzono czternaście ważnych referendów w sprawie odwołania organów samorządu terytorialnego, z których trzynaście zakończyło się sukcesem organizatorów, a więc zakończeniem sprawowania funkcji prezydentów, burmistrzów oraz wójtów przez odpowiednich samorządowców przed upływem kadencji.

Wypada wreszcie odnieść się do zarzutu, jakoby jednomandatowe okręgi wyborcze były rozwiązaniem stojącym w rażącej sprzeczności z polską tradycją polityczną i sprawdzały się jedynie w dojrzałych demokracjach o sprawnie funkcjonujących instytucjach politycznych. Jednakże najnowsza historia polityczna Polski bynajmniej nie jest powodem do dumy – tak ja, jak i znakomita większość polskiej prawicy, a także wielu ludzi, którym dobro wspólne leży na sercu, krytycznie oceniamy życie publiczne Polski po 1989 roku. Konsekwentne odrzucanie propozycji zmian ordynacji wyborczej oznacza konserwowanie funkcjonujących obecnie, bardzo niedoskonałych rozwiązań. Jedną z przyczyn takiego stanu rzeczy jest właściwe im pozbawienie rządzących odpowiedzialności za swoje czyny, a także – deklaratywna przynajmniej – niemożliwość realizacji programów przez partie zwyciężające w wyborach z uwagi na koalicje, jakie owe partie muszą zawiązywać. Usprawiedliwienia te, formułowane najczęściej przez liderów ugrupowań i przychylne im media, są jedynie wymówką przesłaniającą nieudolność i brak przygotowania do rządzenia.

Słowem: nie bójmy się wprowadzania rozwiązań korzystnych dla Polski i Polaków! Nawet środowiska dotychczas niechętne jednomandatowym okręgom wyborczym mogły w ostatnich dniach dobitnie przekonać się, iż małe, najlepiej jednomandatowe okręgi stanowią znakomity instrument wyłaniania przedstawicieli politycznych społeczeństwa i sprawowania obywatelskiej kontroli nad ich poczynaniami. Rozwiązania właściwe demokracji bezpośredniej, czyli jednej z priorytetowych dla Republikanów spraw, zamanifestowały w Elblągu swoją przydatność i skuteczność.

Z wykształcenia - prawnik. Z doświadczenia - doradca podatkowy, prawnik, urzędnik i przedsiębiorca. Z zamiłowania - publicysta, gracz komputerowy (hm... niepraktykujący) i czytelnik dobrej książki historycznej i sf. W sferze publicznej najbardziej interesują mnie odpowiedzi na trzy pytania: "kto za tym stoi", "kto za to płaci" i "kto za to beknie" - czyli - ekonomiczna analiza prawa :-)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka