witoldrepetowicz witoldrepetowicz
1274
BLOG

Zdychajcie czarnuchy bo jest was za dużo!

witoldrepetowicz witoldrepetowicz Polityka Obserwuj notkę 6

Niedawno napisałem polemikę z artykułem Dariusza Rosiaka, który działalność „dla dobra innych” w Afryce uznał za neokolonializm. Rosiak wykpiwał między innymi promocję prezerwatyw w Afryce pytając, niejako retorycznie, czy to jest najbardziej potrzebne w tanzańskim buszu. Być może nie, gdyż jest tam „tylko” 7,8 % zarażonych wirusem HIV. Według oficjalnych statystyk. Żarty na bok, myślę, że każdy taki billboard reklamujący prezerwatywy (a widziałem ich dużo m.in. finansowanych przez USA) to ileś tam uratowanych istnień ludzkich. No ale po co?

No właśnie, po co. Pisałem o tym już poprzednio ale powtórzę bo utkwiło mi to bardzo w pamięci: na łamach gazety wyborczej kilka lat temu pewien polski afrykanista przekonywał, że wprowadzenie szczepionki na polio było kolonialną zbrodnią białego człowieka na ludności Afryki (użył nieco innych słów ale sens był ten sam). Bo przez to za mało czarnych dzieciaków zdechło, no i za dużo gęb było do wyżywienia, zaczął się głód i wojny o ograniczone zasoby wody i żywności. Oczywiście, zapomnijmy o żywności modyfikowanej genetycznie, ona jest wszak z USA, więc jest be. Ona też ma zniszczyć Afrykę, jak te finansowane przez USA prezerwatywy. Znów za mało zdechnie i będzie głód i wojny. Winny już jest: oczywiście USA.

Ale HIV nie jest jedynym problemem Afryki. Po wyeliminowaniu polio i zagrożeniu prezerwatywami dla AIDS ostatnią deską ratunku jest jeszcze malaria. Co tam, że zdychanie na malarię, polio czy AIDS wiąże się ze strasznymi cierpieniami. Co tam, że lepszym regulatorem demograficznym byłyby prezerwatywy. W Tanzanii przyrost naturalny jest 4 razy większy niż w Polsce. To i tak mniej niż w najbiedniejszym kraju Afryki – w Nigrze gdzie przyrost naturalny wynosi prawie 3 %. Ale prezerwatywy są be bo promują je biali, a w dodatku w dużej mierze Amerykanie. No tak, prezerwatywy nie są najważniejsze dla afrykańskiego buszu. W końcu jest HIV i malaria, zdychaj czarnuchu, o przepraszam, demografia będzie zrównoważona, tylko wy neokolonialiści spod znaku „dla dobra innych” trzymajcie się od Czarnego Lądu z daleka.

Ale, cóż to? Na horyzoncie pojawiła się nowa zmora. Artemisia Annua – Bylica roczna. To taki chwast. I co się okazuje? Że herbatka z tego zielska, obficie porastającego Czarny Ląd, leczy malarię. Nie znam się na medycynie ale polega to mniej więcej na tym, że znajdujący się w tym zielsku środek o nazwie artemizinin znajduje jakąś lukę w układzie ochronnym pierwotniaka powodującego malarię i go niszczy. W tej chwili najbardziej popularnym lekiem profilaktycznym na malarię jest Lariam. Szczerze mówiąc syf nad syfy, niektórzy narkomani to biorą bo daje ponoć niezłe odjazdy. Nie korzystałem, poszedłem za radą pewnego Francuza, który wypiął się na cywilizowany świat i osiadł w Mauretanii, że leków takich jak Lariam brać nie warto. Bo malaria w istocie rzeczy nie jest groźna chorobą. Jak ktoś nie ma wyniszczonego organizmu to nie musi się martwić o życie. Oczywiście, pod warunkiem że stać go na antymalaryki. A większości Afrykanów nie stać. Co innego herbatka z chwastów.

I wydawałoby się, że taka informacja powinna wstrząsnąć światem. Tani lek na malarię. Dlaczego tak nie jest? Bo nikt nie powie „zdychajcie czarnuchy jest was za dużo” lepiej po prostu nie rozgłaszać wieści o artemisii. Zresztą sekta klimatologicznych Kasandr miałaby o jedną plagę mniej, którą by mogła straszyć Europę. Czy ktoś kiedyś pomyślał dlaczego nie wynaleziono szczepionki na malarię? No właśnie. Bo się nad nią nie pracuje zbyt intensywnie. Bo po co. W końcu ktoś znów powie: czy prezerwatywy/artemisia/szczepionka na malarię to naprawdę to czego najbardziej potrzeba w afrykańskim buszu?  

Liczy się dla mnie przede wszystkim człowiek, jednostka, która ma prawo do wolności dopóty dopóki nie narusza wolności drugiego człowieka.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Polityka