DeDeeN DeDeeN
465
BLOG

Rzecz o jedenastolistopadowym utylitaryźmie

DeDeeN DeDeeN Polityka Obserwuj notkę 3

Ten tekst powstawał ratalnie. Czyli na raty. Na dwie raty. Dlatego jest długi.


Kiedy w piątek 4 listopada powstawały pierwsze zdania tego co za chwilę
czytelnik podda surowej ocenie, wszystko wygladało jak najlepiej. Szczególnym
optymizmem napawał mnie pomysł czyli "koncept", który z wrodzonym optymizmem
uznałem za oryginalny. Uczucie tworzenia rzeczy niepowtarzalnej panowało
niepodzielnie nad klawiaturą, a szczególnie nad ortografią i stylem. Wiec chyżo pomykałem
do pointy. Ślady tego "panowania"  i "pomykania" czytelnik z pewnością zauważy.

W przerwie między atakami weny twórczej zajrzałem na Salon, a tam
świeżutki Coryllus, więc odwiedzam. Zajżałem i zdębiałem. Mój oryginalny pomysł
z poszukiwniem dnia dostatecznie godnego do zastapienia "smutnego listopada"
wykorzystany!. W dodatku w tej samej humorystycznej konwencji. Katastrofa!
Wstałem, siadłem, wena uleciała, oryginalność zdeptana!. Coryllus fe!.. fe!.. fe!..
Zostawiłem mu ślad i uciekłem. Z komputera też uciekłem. Włączyłem radio, ale nie
słucham, bo podrażniona wrażliwość barbarzyńcy poszukuje zaspokojenia.
Jeden wierszyk, drugi wierszyk, coś tam, coś tam... chyba puszcza.


Powoli powracam spogladam na radio, coś mówią, nie rozumiem, ale jego widok
przypomina mi przypadek Marconiego i Popowa, i dopiero to , - to dopiero pomaga.
Marconi i Popow,  Coryllus i DeDeeN! No!, może być.... cóż, skoro już tak chciałeś
Dobry Boże, to szczęście choć w tym, że z Coryllusem..
Trudno przeżyjemy, może za rok jak wszyscy zapomną.... wkleję... może zdążę..
bo oni chyba jeszcze nie...? Nadzieja w tym, że nie zdążą nam przenieść święta.

Wracają zmysły, w tym słuch, więc słyszę, że dwaj panowie z radia coś koniecznie
chcą mi powiedzieć. Wsłuchuję się,  lecz wątku nie łapię, jest za późno, panowie już kończą.
Ale nadstawiam ucha, bo wyraźnie prowadzący zmierza do pointy, a "płęty" tego pana
to takiemu Kuczokowi na dwie książki starczą. Nasłuchuję więc i słyszę coś, co Państwu
radzę przeczytać dwa razy :

"..... aby zrozumieć, że żyjemy w szczęśliwych czasach należy przeczytać wspomnienia
Oli Watowej." *

No!, toto to  muszę przemyśleć gdzie indziej!.Sprawdzam komputer - wyłączony, woda ,gaz, światło też,
Wyłączam radio i wychodzę na łykend. Piątek, przed piątą, -  akurat.

Wracam dzisiaj. Trochę niezbędnej krzątaniny. Dwie krewetki zdechły. Wychodząc w nerwach
zapomniałem nakarmić? może ..ale przecież nie powinny, - eee tam!,  to pewnie wylinki.
Sprawdzę, jak mi wzrok wróci.... Włączam komputer... zobaczymy "co na świecie.. i w powiecie".

Zaglądam na Salon, a tam jakaś pani**  przenosi mi święto na 7 listopada. Czy Państwo to potrafią sobie wyobrazić!.  Napiszę to tak :
 
Uwaga komunikat:

        NA SIÓDMEGO LISTOPADA  
zostaje przeniesione Narodowe Święto Niepodległości, niesłusznie obchodzone
     dotychczas w dniu zupełnie przypadkowym, z niczym nie związanym
        LISTOPADA JEDENASTYM


 
Na tę okoliczność pani wkleja kwit. Proszę bardzo.., to jest kwit, kwit jest stary, bardzo stary, podpisany
i nawet nie sfałszowany!. Więc Historia  znowu zakpiła! Siódmego Listopada! Oto prawdziwy dzień
święta niepodległości - siódmy listopada, tak jest prawidłowo!  Tak toczno!

Ach, co to były czasy! Korytarze lśnią wypastowane, mysi zapach szkoły zabity lizolem z zalanych
kibli, zespół mandolinistów skrzydłem motylim po naprężonej stali strun .. a Szkolny Chór Żeński w
Spódniczkach goni stepami ...  taczanki rostowianki!  łza się w oku.., no nie powiem,
działo się!     I to było Święto!
    
      Wielka Socjalistyczna Rewolucja Październikowa!

Dyrektor w garniturze na specjalne okazje, skupiony poważny, staranny i uważny, nie urzęduje tego dnia w gabinecie. O nie! On tego dnia jest z nami - ze swoimi uczniami.

Pani wychowawczyni w sukni szmaragdowej z broszką, jak pierwszego dnia w szkole. Od lat, tej samej.

Pozostałe panie w standardzie garsonkowo - żakietowym. Wszystkie glamour!.
Ondulacje i tak dalej...odświętnie i elegancko. Nikt nie wspomni, że Polacy nie potrafią świętować,że listopad się nie nadaje...

Ani słowa o totalitaryźmie, gułagach, pierekowkach, etc. etc. O tym szaa! Cicho dzieci!
Bo mamy Święto! Wiec trzeba uszanować i zrozumieć!    
..............................
Dość wspomnień. Wracamy do piątku. Czytam ten niedokończony  piątkowy tekst i nie mam
pomysłu jak to powiązać. Robi się późno. Można by ten dzisiejszy jakoś mniej
lub bardziej zgrabnie zakończyć i dalej czytelnika nie męczyć. Ale szkoda mi
cytatów, do których mam nadzieję Państwo dotrwają. Ich przepisywanie kosztowało
godzinę lub lepiej. Więc wklejam stare, trochę podciągnę, resztę wyrzucę i co
Bóg da, to będzie.
oto on:
  

            TALIZMAN

                                                                                          - Zimno mi. A dokąd ta droga?
                                                                                          - Donikąd.

                                                                                                                Józef Mackiewicz


Poznałem dziewczynę. A właściwie rozpoznałem ją na zdjęciu w internecie.
Nie mogłem jej nie poznać, znam ją od dziecka. To córka mojego sąsiada.      
Uśmiecha się do mnie, a na tiszorcie ma napis:
 
"Blokując 11 11 11 wytyczamy drogę"

Przebiegłem w myślach wszystkie nasze drogi gminne, żadna nie ma takiego
symbolu "11 11 11", co ty dziecko chcesz bloko.. zostało mi w gardle.
Nie żebym się specjalnie zdziwił, w końcu przewidywałem, że to musi nastąpić,
ale zawsze nas zaskakuje najbardziej to, co jest najoczywistsze.
Odszedłem od komputera, wziąłem książkę, poczytam - myślę. Książka jest spora,
"duży format", twarda beżowa okładka a na niej skrzyżowana szpada i pióro
w graficznym znaku. Otwiera się sama na stronie czterysta pierwszej.

Czytam:
   
 "Im prymitywniejszy poziom umysłowy społeczeństwa, tym dogmatyczniej obstaje
 ono przy zbawienności schematycznych rozstrzygnięć"***


Wracam do maja, bodaj dziewięćdziesiątego siódmego. Pamiętam, bo moja wioska
zajęta była właśnie zmianą statusu z wiejskiej na wiejsko -gminną,czy wiejsko
- miejską,czy jakoś jeszcze inaczej. To nie jest ważne dla naszej opowieści.
Nie wiem dokładnie,ale nowy sąsiad powiedział, że wieś weszła w fazę i
zmieni oblicze. I rzeczywiście, pojawił się we wsi "salonik prasowy", rozkopano kilka
ścieżek i wyremontowano szkołę.

Właśnie grzałem twarz na wiosennym słońcu gdy rozległ się głos sąsiada.

-Zapraszam do siebie dziś mam święto, uczcimy Komunię córy!
-Komunię?.. u pana..., przecież... Nie zdążyłem dokończyć.
-No tak! Nowy jestem nikt mnie nie zna ..
-Pana! Nikt nie zna?!
-Daj pan spokój z tym panem, Wiesiek jestem, bez obrazy..
-Wiem, wiem Wiesław..

Tak poznałem nowego sąsiada, ojca naszej bohaterki, a i "starego znajomego"...
Właściwie, to nie wiem, czym Wiesław zajmował się w przeszłości, a już na pewno nie
był moim znajomym. Ot, po prostu, towarzyszył mi całe życie. On mnie nie znał, dla niego "rozmywałem
się w masie", a ja jego owszem, znałem. Spotykałem go okazjonalnie to tu, to tam.
Zawsze sprawiał wrażenie człowieka zapracowanego w jakiś, taki - budzący zaufanie
sposób. Było jeszcze coś, co odróżniało jego "zapracowanie" od "zapracowania" innych.
Była to widoczna gołym okiem, przydatność jego "zapracowania" dla tych, na rzecz których
Wiesław pracował. A pracował sporo.
A to uroczyście wręczał dowody osobiste startującej w dorosłość młodzieży, a to podawał nożyczki na otwarciu oczyszczalni, a to wręczał medale na jubileusz pożycia, a to stał na trybunie 1 Maja, a to otwierał zawody sportowe. Raz nawet trafiłem na ślub, którego udzielał Wiesław.
 
Czytam:      

   "Trzy są moim zdaniem główne ośrodki terroryzmu ideowego w Polsce.
    Są to: komunizm, ONR-yzm i wreszcie -jak ja go nazywam neohumanitaryzm
    z "Wiadomości Literackich"."


I dalej:

"...nie chcę zwalczać żadnych poglądów ani stawiać nowych, chcę tylko zwalczać
metodę i postawę psychiczną, na podłożu których rodzi się terror ideowy.
Tę postawę scharakteryzuję następująco:
jest to postawa, że tak powiem "apostolska", "prorocza", postawa człowieka,
który znalazł jedynie prawdziwe, odpowiadające "duchowi czasu" rozwiązanie,
który znalazł schematyczny "klucz" do wszelkich szarpiących ludzkość problemów
społecznych, politycznych i kulturalnych, magiczną formułkę wyjaśniającą przeszłość
i przyszłość.
Mamy w Polsce trzy takie uniwersalne klucze ideowe, każdy z nich ma być,
według zapewnień ich posiadaczy jedynie prawdziwym, jedynie nowym, jedynie zgodnym
"z duchem czasu", "z problematyką nowej epoki" z potrzebą przewartościowania
wartości" etc.etc. Klucze te to: materialistyczno - racjonalistyczna dialektyka
marksizmu, idealistyczno - mistyczna dialektyka nacjonalizmu i wreszcie sceptyczny,
często utylitarny "humanitaryzm" spod znaku Słonimskiego."


Życie z Wiesławem jako sąsiadem, nie mogę narzekać, układało sie dobrze.
Córka mu rosła, jak to się mówi zdrowo, mój o dwa lata starszy syn zaczął mutować,
słowem- było o czym pogadać.

czytam:

"A Boy?, apostoł "życia ułatwionego", który wmawia w młodzież dzisiejszą, że najważniejsze są dla niej kwestie swobody seksualnej, bo były one najważniejsze w czasach gdy on, Boy był młody.."

 Wpadał do mnie regularnie. Zawsze z Gazetą Wyborczą albo
Polityką. Zawsze! nawet jak przyszedł po "zapałki". I zawsze zostawiał to, z czym przyszedł.
Nie, nie dawał mi do poczytania, mówiąc:

-Masz sąsiedzie poczytaj!. Od żony "z saloniku pożyczyłem", nie trzeba płacić!

Nie! On te gazety po prostu zostawiał. Jak listonosz. W korytarzu, w kuchni,
w łazience, na schodach do piwnicy, gdzie popadło. Odnosiłem mu do skrzynki.

-Co?, znowu sąsiad nie czytał! -kręcił głową przy najbliższej okazji.
-No wie pan, nie chciałem zostawiać śladów.. "z saloniku" -bąkałem.  
(mała uwaga dla uważnego czytelnika, nie przeszedłem z Wiesławem na "ty"
 on też nie, chociaż zamiast "pan" woła na mnie per "sąsiedzie")

Czytam:

Bo kto jest naprawdę silny i posiada prawdziwy pion ideologiczny ten nie boi się posądzenia o niekonsekwencję lub brak światopoglądu.Boją się go tylko ludzie ciaśni.
Najstarszą ideologią "terrorystyczną", która w gruncie rzeczy wywołała cały ten ruch jest komunizm rosyjski, jest "realizujący się" marksizm. Wiele już napisano o wspólnych źródłach komunizmu i faszyzmu.  
Ten czad wciska się wszędzie i oszałamia masy niesamodzielnych odbiorców sztuki, nie zdających sobie sprawy, że padają ofiarą planowej i celowo pomyślanej akcji. Literacki komunizm (pod różnymi etykietami występujący) stał się dziś artykułem mody i nie lada odwagi trzeba, aby mu się przeciwstawić.

Nie ukrywam, że wiele satysfakcji przynosiły mi te małe nad Wiesławem tryumfy.
Do czasu!

Znowu przyszedł maj. Sąsiad sunie na "góralu" naszą nowowyfazowaną ścieżką
(w międzyczasie gmina przeszła kolejną "fazę"), i z daleka radośnie woła:

- Sąsiedzie! sąsiedzie! poczekaj! wesołą nowinę wiozę!
- Tak?, a cóż to się stało!
- Córka zdała maturę! -ręce wyrzucił do góry, a rower upadł w moje rabatki     
- Gratuluję!
- Mówiłem...!, mówiłem...!, wiedziałem, miał szef rację! miał!.. oj miał! to był wielki  człowiek!!, tyle lat, tyle lat    harówy u boku.. a on mi na koniec...  jaki ja głupi...
 nie rozumiałem... miał rację! ale wierzyłem, wierzyłem sąsiedzie złociutki i się sprawdziło  
- Wybaczy pan, ale ja też nie rozumiem!
- Sąsiedzie, córka z Żakowskiego maturę zdała!
- Z Żeromskiego - poprawiam
- Z Żakowskiego, z jakiego tam Żeromskiego, sąsiedzie drogi z Ża-ko-wskiego, zawołał radośnie,
  z Jacka Żakowskiego tego co pisze..., a racja sąsiad nie czyta, a mówiłem, prosiłem
  gazetki podrzucałem, ale sąsiad wie swoje.. to i ma! Wielki człowiek, sąsiedzie ten
  Żakowski, musi być wielki!, dzieci na maturze przerabiają, a to nie byle co!
- No wie pan, ale on przecież jeszcze żyje -palnąłem najgłupiej jak mogłem.
- A żyje, żyje i niech sto lat jeszcze pożyje! Wiesz sąsiad co?, chodźmy do mnie uczcimy
  ten sukces córki, za Jacka zdrówko i coś sąsiadowi pokażę! Warto!


Przekonało mnie to "coś sąsiadowi pokażę". Poczłapałem.

Tym, którzy zapomnieli - przypominam, że jednym z zadań na maturze w 2008 roku była analiza tekstu Jacka Żakowskiego dotyczącego sytuacji politycznej w kraju jesienią 1981 r. i przed wyborami 2005 r. Tekst dotyczy głównie rzucania jajkami i jest pisany językiem sprawozdawcy sportowego, komentującego występy rodaków, z tym, że nie wiemy czy komentarz dotyczy sukcesu, czy odwrotnie -porażki. Jedyny zrozumiały i jasny przekaz
pozwolę sobie przypomnieć:
"Klimat jesieni 1981 r. nie bardzo się różnił od klimatu jesieni 2005 r. Też były głównie bratobójcze walki, oszczerstwa, agentomania, waśnie i nagonki. Breżniew i Jaruzelski czaili się do skoku, kiedy w „Solidarności” wrogiem publicznym numer 1 stawał się Adam Michnik, a Wałęsę coraz głośniej oskarżano o uleganie i wysługiwanie się władzy."

- No, to jak już żeśmy obie nóżki..., to pozwoli sąsiad, że mu coś pokażę -podjął pan Wiesław.
- No właśnie. Zdradziłem zbyt niecierpliwie cel wizyty.
 
Wyszedł z pokoju. Wrócił z teczką. Solidną z grubej świńskiej skóry, zdecydowanie
niemodną, "przedepokową".
Postawił obok, napełnił kieliszki, usiadł i popatrzył na mnie jak na tę młodą parę,
której przed laty dawał ślub.
- A teraz pokażę sąsiadowi mój Talizman.
- O! talizman - powtórzyłem głupawo
- Tak sąsiedzie Talizman! powtórzył z naciskiem na "ta"

Odpiął paski i położył na stole gazetę. Ja czekam. A on:
- I co, zdziwiony sąsiad?
- Czym? Starą gazetą -próbuję żartować- chyba Wyborcza..
- Wyborcza, ale jaka! sąsiedzie! pierwsze wydanie! numer jeden!

czytam:

Przechodząc teraz do ostatniej grupy terrorystów, do owego "neohumanitaryzmu" z "Wiadomości
Literackich". Ta grupa terroru, choć najmniej zorganizowana i rozbudowana, raczej negatywna niż pozytywna, jest to właśnie najbardziej może szkodliwa.Ten gatunek terroru działa rozkładowo. Pisałem już, że przeciwstawianie się doktrynerstwu i "kluczom" ideowym
nie jest bynajmniej równoznaczne ze zwalczaniem dogmatyzmu, wprost przeciwnie, jest walka o głębszą, istotniejszą, bardziej twórczą postawę. Tymczasem "neohumaniści" z "Wiadomości", występując przeciw dogmatycznym, kluczowym systemom, nie potrafili im
przeciwstawić pozytywnego. Zatrzymali się na postawie negatywnej,a tworząc cały system swej negatywnej dogmatyki, stworzyli najszkodliwszy ośrodek terroru: terror bezideowości. Dowodów terroru dostarczyć łatwo: są to te same objawy, które obserwowaliśmy w ośrodka
poprzednich - wystarczy wspomnieć "kaznodziejstwo" Słonimskiego, jego brutalne ataki i szyderstwo pod adresem ludzi i idei wykraczających poz dostępny mu świat intelektualny;
wystarczy wspomnieć święte oburzenie Boya na każdego, kto odważy się poddać w wątpliwość ideową wartość jego "posłannictwa", jego propagandy "życia ułatwionego". Toż to ta sama nietolerancja, ten sam rygoryzm ideowy,to samo "apostolstwo", które obserwowaliśmy i u "marksistów" i u "narodowców"! A jeżeli idzie o ideologię, a raczej o brak ideologii tej grupy, to przecież nikt nie uzna, że płyciutki, nie oparty na żadnych filozoficznych przemyśleniach utalitarystyczny humanitaryzm Słonimskiego można uznać za światopogląd.

       
- Tę gazetę dostałem od swojego szefa, kiedy zamykaliśmy "starą firmę",jak to teraz sobie
  żartujemy, sąsiad przecież wie, gdzie pracowałem, nie ma co ukrywać. Zresztą dużo się.. ale mniejsza
  - machnął ręką.
  Więc kiedy trzeba było zakończyć, woła mnie szef i mówi:


Byłeś mi Wiesiek, przez te wszystkie lata podporą. Twoja wiara napełniała mnie siłą
i przeganiała liczne zwątpienia. Dzięki tobie, Wiesiek wiedziałem, że mogę.. no nie przerywaj ostatni raz z tobą, jako szef gadam. Wiem, że nie rozumiesz, ale przecież
wcześniej też niewiele rozumiałeś i to twoja siła, Wiesiek. W niczym nie przeszkadza..
nie to jest przecież ważne..
Chcę ci Wiesiek powiedzieć, że wiara w to, w co uwierzyłeś na samym początku, prowadziła nas
jak oświetlona drogą, a ty Wiesiek byłeś latarnią przy tej drodze. Jedną z wielu..   
Chcę ciebie prosić, abyś takim pozostał.. .
Daje ci na koniec tę oto teczkę, a w niej coś, Wiesiek, co pamiętaj będzie ci wiernie służyć!
Daję ci Talizman! Nie zdradź go, a nic złego cię nie spotka.

czytam:

 Myślący zwolennik terroryzmu ideowego myśli tylko raz. Kiedy raz doszedł do wniosku,
 że taki czy inny "klucz" jest prawdziwy, wtedy zamyka głowę na cztery spusty: nie potrzebuje
 już przecież myśleć, ma swój klucz, którym wali przeciwników po łbach i żadne wątpliwości już
 go się nie imają."

- A w teczce była ta gazeta - wskazał kieliszkiem wzniesionym do toastu winietę z Lechem
Wałęsą  

Odszukałem datę wydania:8 maj 1989 roku.

- A, wiesz co "sąsiedzie" mam pomysł. Gdybyśmy tak zainicjowali, kto wie może się uda,
  taki numer. Mamy Pierwszego i Trzeciego, dołożymy Ósmego i jak kalendarz pozwoli
  to pół miesiąca wolne! albo dołóżmy Święto Edukacji pomiędzy, na pamiątkę
  Jacka Żakowskiego. Kiedy to córa miała egzamin, 6-7-go, jakoś tak. Akurat pasuje.
  Co "sąsiad" na to?

  Stuknął się z moim kieliszkiem i wypił. Otrząsnął i mówi:
- Ja już o tym myślałem, już nie raz i nie dwa!, choć po jakimś czasie dopiero -powiedział przeciągając sylaby.
  Gdybyś ty sąsiedzie czytał te gazety, to co innego, a tak, to nie wiem, co o tym myśleć.
  Może żartujesz? Ale pomysł dobry. Powiem ci sąsiedzie drogi, że dobry i nieuchronny. Jak nie my, to nasze dzieci....


Ja też wypiłem. Przy pożegnaniu na wszelki wypadek nazwałem go "sąsiadem".
W drodze do swojej furtki przeleciało mi przez głowę, że może oddać im to święto, niech
mają ten swój Ósmy Maj, może to wystarczy?
O nie nigdy!- ryknąłem na pół wsi. I poszedłem spać.

Zamykam książkę. Dzisiaj, kiedy myślę o tamtej rozmowie nie mogę pozbyć się wyrzutu zaniechania.
Pytaniu, co trzeba było zrobić?, jak zapobiec?, nie dam odpowiedzi. Nie znam jej... na pewno
nie w tej notce. I tak jest za długa!.
Ale gorzkiej prawdy nie unikam.
Ta dziewczyna z internetu wyrosła na moich oczach, przez płot.
Widząc jej hasło:"Blokując 11 11 11 wytyczamy drogę" znowu chcę krzyczeć na pół wsi.
Ale nie mogę, dlaczego?.. za późno?! Może Strach?... Po co? jak? sam?

Pan z radia, mimochodem, przypomniał mi, że żyję w szczęśliwych czasach..  
 
Koniec
     
-------------
*  Radio Tok-Fm Grzegorz Chlasta godz. około 16.20, 4 listopada tego roku

** a.zarzeczańska- Kiedyśmy odzyskali niepodległość? Salon24

** jest to motto artykułu Stefana Kisielewskiego pt."Terroryzm ideowy"
*  z 24.02.1936 prwdr. "Bunt Młodych". Autorem cyt. użytego jako motto
   jest Stefan Kołaczkowski.
   Wszystkie cyt. pochodzą z przytoczonego artykułu S.Kisielewskiego.
   Podaję za >"Chamuły","Gnidy","Przemilczacze"..antologia dwudziestowiecznego
   pamfletu polskiego< , wybór, wstęp i opracowanie Dorota Kozicka;Kraków 2010




 

DeDeeN
O mnie DeDeeN

Przezorny. Nigdy nie spadnę, bo nigdzie nie włażę.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka