Wstaję rano i słyszę, że za oknem śpiewa ptaszek, widzę, że świeci słońce i myślę, że życie jest piękne - mawiał na mityngach mój kolega. Wciąż żyje, ale teraz opowiada inne rzeczy i cieszy się z nich. Powtarza jednak to samo zdanie: Bo jestem trzeźwy.
Na początku mojej trzeźwości nie miałem wielu powodów do radości: trafiło mi się i krwawienie z przewodu pokarmowego, i zapalenie trzustki, i złamana kość w dłoni, i nowotwór.
Słuchałem więc tych gości na mityngach, jak się cieszą i myślałem: kiedy ja będę mógł się cieszyć. Mieć w sobie tyle radości z byle powodu.
Duże rzeczy zwykle składają się z wielu małych - usłyszałem kiedyś.
Byłem wtedy po operacji, ze świetnymi wynikami badań. Przypomniałem sobie, jak nauczyłem się prosić o pomoc przy złamaniu. Zapalenie trzustki przeżywałem z bratem, który specjalnie przyleciał ze Stanów. Krwawienie pozwoliło mi poznać wspaniałych lekarzy i zdiagnozować nowotwór, gdy dało się go wyciąć.
Mam wiele powodów do radości. Wystarczyło je znaleźć.
Komentarze