To nie jest mój najlepszy dzień. A jednak najlepiej jak umiem, próbowałem go przeżyć, zgodnie z zasadą właśnie dzisiaj.
Bądź sobą, a zwłaszcza nie zwalczaj uczuć - pewnie uczą się tego młodzi ludzie, zmotywowani (czy może lepiej: scoachingowani), którzy być może nie wiedzą, że to z Desideraty.
Moje pokolenie śpiewało, że chcemy by sobą. Jeszcze i wreszcie.
Chciałem być sobą, ale jeszcze bardziej chciałem być kimś. Takim jak w serialu i takim jak w książkach. Tam wszystko było idealne i ja chciałem być idealny. Gdy zostawałem sam, niewiele było we mnie tego ideału. Zostawał lęk, niska samoocena i poczucie wartości bliskie podłogi.
Gdy zacząłem trzeźwieć, była to jedna z rzeczy, z którymi miałem potrzebę poradzić sobie.Próbowałem zobaczyć swoje zasoby. Dostrzec wartość. Zaakceptować braki.
Nie pamiętam, co zrobiłem. Chyba coś narysowałem i dostrzegłem wszystkie tego rysunku wady. Ale był mój. I ja, swój własny, też przedstawiam ogromną wartość. Dla siebie.
Komentarze