Medytacja:
Bóg zapewnia wiatr, ale człowiek musi podnieść żagle.
Święty Augustyn
Byłem piątkowym uczniem. Nie kontestowałem zadań. Nie podkopywałem sensowności. Nie zaprzeczałem wartości zadań domowych. Nie miało nawet znaczenia, z czego było zadanie. Było zadanie, trzeba było je zrobić, dostać piątkę.
O medytacji usłyszałem w ośrodku odwykowym. Były takie zajęcia, oczywiście obowiązkowe. Odbywały się co środę w największej sali terapeutycznej, na kocach, które przynosiliśmy z pokoi. Dodatkowo, zdejmowaliśmy buty, co nie zawsze najlepiej wychodziło. Na tle muzyki terapeutka mówiła do nas spokojnym głosem. Na tyle spokojnym, że niektórych zdarzało się zasnąć.
Oczywiście, zrobiłem zadanie domowe. Nie wiedziałem, skąd wziąć te wszystkie refleksje i jak, do cholery, to czytać jednocześnie leżąc i słuchając muzyki.
Pomyślałem, że będę słuchać od razu refleksji, które znalazłem na YouTube. Okazało się, że zawsze znajdowałem jakiś materiał, który wydawał się ciekawszy. Potem miałem jeszcze parę pomysłów, ale żadnego nie realizowałem długo. Były skomplikowane.
Aż kupiłem zegarek, smartwatch. Okazało się, że mam na nim aplikację „Medytacje”. Ustawiam czas, wybieram, czy chcę się się zrelaksować, czy nastawić pozytywnie do świata. Zajmuję pozycję i koncentruję się na oddechu, w rytm haptycznej wibracji - innej na wdech, innej na wydech.
I już.
Notkę można obejrzeć jako materiał na YouTube.