wzmianka wzmianka
799
BLOG

Google przewiduje siłę wiatru

wzmianka wzmianka OZE Obserwuj temat Obserwuj notkę 32

Google wymyśliło, jak rozwiązać największy problem elektrowni wiatrowych

Taki tytuł nosi informacja znaleziona w polskiej prasie. Przeczytałam ten krótki artykuł, który utwierdził mnie w słuszności wybranej od młodości drogi analizy danych rzeczywistych, by z nich przewidywać przyszłość. Tytuł artykułu nie odzwierciedla, moim zdaniem, tego co właściwie osiągnięto w sofcie. Opracowany program dotyczy meteorologii, a konkretnie siły wiatru. Program meteo został wykorzystany przez właścicieli farm wiatrowych do przewidywania pracy turbin z wyprzedzeniem do 36 godzin. 

Materiałem uczącym były dane z farm wiatrakowych, czego domyślam się z rysunku ilustrującego treść wiadomości. Wykres firmy DeepMind:

image

Ten konkretny przykład dotyczy prawdopodobnie farmy o sumarycznej mocy znamionowej rzędu 100 MW z prognozą oraz rzeczywistymi danymi o jej pracy w ciągu trzech dni grudnia, domyślam się że ubiegłego roku, w którym dzień 16 przypadał w niedzielę. Znając prognozy siły wiatru właściciele farm w USA wdrażający program komputerowy do przewidywania siły wiatru, stali się bardziej wiarygodni dla operatorów sieci (lokalnych?), co przełożyło się na ponad 20% wzrost cen sprzedaży energii. 

Prognoza pogody opracowana na podstawie analizy danych historycznych, pozwala przewidywać z mniejszą lub większą dokładnością przyszłość do 36 godzin, a ta wiedza jest konieczna do przygotowania produkcji energii z innych źródeł. 

Potrzebna wiedza o lokalnej generacji energii wiatrowej 

Z rysunku przedstawionego wyżej widzimy okres około 3-godzinny z zerową produkcją energii oraz kolejny dłuższy czas odbijania się wiatru od dna nad napisem Sun 12/16. Dostępne dane z Polski obejmujące prawie cały potencjał mocy turbin komercyjnych nie wykazują nigdy zerowych wydajności, bo na tak dużych obszarach nie spotyka się kompletnego zaniku wiatru o mocy wymaganej dla pracy turbin. Pytałam pracownika PSE w liście e-mail o dane z pracy pojedynczych wiatraków, uzyskując odpowiedź, że on też nie ma takich danych. 

Warto także zauważyć fakt, że spółka z Londynu wdraża swój projekt we współpracy z farmami działającymi w centralnych stanach USA, a nie w Europie. Widocznie w UE nie ma takich potrzeb i problemów. Nic, tylko siąść i płakać. A jak to robić? Tego dowiemy się z instrukcji Julio Cortázara, co przedrukowuję w ramach karnawałowej rozrywki:

 JAK PŁAKAĆ  

Instrukcja  
     Nie bacząc na przyczyny, skupmy się na prawidłowym sposobie płakania, pod czym należy rozumieć pochlipywanie, ani nie wywołujące większego poruszenia, ani nie będące afrontem dla uśmiechu przez swą równoległość i tępe podobieństwo. Zwykłe, przeciętne chlipanie polega na ogólnym skurczu twarzy i dźwięku, któremu towarzyszą łzy i smarki, te ostatnie dopiero pod koniec, bowiem płacz kończy się, kiedy energicznie wysiąkać nos.  
     Aby płakać, skieruj wyobraźnię na siebie samego, a jeżeli ci się to nie uda, ponieważ nabrałeś zwyczaju wierzenia w świat zewnętrzny, pomyśl o kaczce, którą oblazły mrówki, albo o tych zatokach w Cieśninie Magellana, do których nie wpływa nigdy nikt.  
     Przechodząc do płaczu jako takiego, należy efektownie zakryć twarz obiema rękami, dłonie do wewnątrz. Dzieciom poleca się płakanie w rękaw kurteczki, najlepiej w rogu pokoju. Średni czas trwania płaczu - trzy minuty.


wzmianka
O mnie wzmianka

Wykształcenie techniczne, praca w zawodzie. Do pisania na S24 namówił mnie wnuk Jędrzej.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka