"Uważam, że powinno się w ogóle czytać tylko takie książki, które człowieka gryzą i dźgają. Książka musi być siekierą na zamarznięte morze w naszym wnętrzu".
Na szczęście książka "Zakochany Kafka", w której znalazł się ten cytat z jednego z listów autora "Procesu" do ukochanej, jest właśnie taka. Zadziwia, drażni i przeraża. Temperatura emocji rozpalających Kafkę jest chwilami wręcz nie do zniesienia. Szokuje jego drapieżność, chwytanie muzy w pajęczynę pytań, wyznań, własnych obsesji i listów. Pisanych czasem codziennie. Z żądaniami wysyłania równie częstych odpowiedzi, by po paru dniach nieść błagania o rozluźnienie kontaktów, których napięcie Kafkę zabija.
Z drugiej strony widać, jak epistolograficzne kontakty z wybraną na muzę kobietą, wpływają na twórczy potencjał i pisarstwo Kafki. Jak napędzają jego wyobraźnię, sprawiają, że jego mózg kipi od nadmiaru wrażeń, które musi przelewać na papier.
Autorka zręcznie połączyła formę beletryzowanej biografii z drobiazgową dokumentacją archiwaliów, z których korzysta praktycznie na każdej stronie wplatając je zgrabnie w narrację.
Rewelacyjna książka, chociaż ciężar emocjonalny dźwigany przez tytułowego bohatera nakazuje dawkować ją w miarę oszczędnie. By nie utonąć w jego szaleństwie.
Książka "Zakochany Kafka" na stronie wydawcy