Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
441
BLOG

Michael Jackson: sztuczny człowiek, zbiorowa histeria

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Kultura Obserwuj notkę 23

I zaczęła się masowa histeria. Michael Jackson nie żyje i okazuje się, że ma to być dla świata i Polaków najważniejsze wydarzenie dzisiejszego dnia. Chciałoby się zapytać, jak to się dzieje, że człowiek daje się tak ogłupiać?

O śmierci Jacksona dowiedziałem się ok. 7 rano przy śniadaniu. Wtedy jeszcze telewizje zachowywały się normalnie. Poinformowały, że muzyk nie żyje, podały przyczynę zgonu, dokonania na scenie, najważniejsze fakty z życia i na tym koniec. Minęło kilkanaście godzin i te same media dmuchają w jedną trąbkę: nasza cywilizacja okryła się żałobą, bo króla popu nie ma wśród żywych.

Zaczęła się ogólnoświatowa paranoja, w którą tak samo wpisuje się podstarzały i mówiący zwykle bez sensu Hołdys - tym razem bredzący, że nic nie będzie takie jak dawniej, jak również nieprzestająca płakać - co przekazała w komunikacie - Madonna, której zachowania zawsze są doskonale wyreżyserowane, a jakakolwiek naturalność kończy się na czubku nosa.

Dla Faktów w TVN śmierć miliardera z Ameryki to wydarzenie ważniejsze, bo podane szybciej i zajmujące więcej czasu antenowego, niż realna tragedia w większości biednych ludzi Podkarpacia walczących o skromny dorobek życia zabierany przez powodziowy żywioł. Cóż, trochę to mówi o tej stacji, o jej hierarchii widzenia spraw, świecie jaki chce tworzyć i tym jak ocenia swoich widzów.

Choć prawdę mówiąc najprawdopodobniej ocenia ich właściwie i widzi takimi jacy są: odmóżdżonymi i reagującymi na bodźce jak pies Pawłowa. Wszak scenki pokazujące zapłakanych fanów muzyka zbierających się na wspominkowe spotkania także w Warszawie każą zadać sobie pytanie o emocjonalne zdrowie tych ludzi - także dorosłych - oraz postrzeganie przez nich rzeczywistości.

Ani mnie Jackson nie obchodził za życia, ani tym bardziej nie zamierzam się nim przejmować po śmierci. Jeśli już mam skierować ku niemu jakieś myśli, to nieodparcie przysuwają mi one przed oczy obraz zblazowanego i bezpłciowego osobnika, ucieleśnienie kultury i stylu życia, który budzi obrzydzenie. Takiej właśnie kultury i takiego stylu życia - infantylnej rozrywki, hedonizmu, zepsucia oraz cyrku, w którym jedni ludzie traktują innych jak małpy, a wszystko jest na pokaz i sprzedaż - królem był Jackson.

I niech płacze po nim właśnie ten świat, choć mam poważne wątpliwości, czy takie uczucia jak autentyczny płacz, szczery żal i wzruszenie są w nim w ogóle znane. Od zwykłego świata Jackson chciał być szczelnie odseparowany i odizolowany. Doskonale symbolizowały to jego maseczki i rękawiczki, chroniące go przed tym, co dotykali i czym oddychali inni.

Być może był utalentowanym muzykiem - nie wiem, bo nie ukrywam, że na muzyce się nie znam - ale był też przede wszystkim dziwolągiem o dwuznacznych skłonnościach i zachowaniach, które już na pierwszy rzut kazały podejrzewać, czy mamy do czynienia z kimś normalnym. Jackson żył i kreował tak samo sztuczny świat jak sztuczne po cięciach skalpela chirurgicznego było jego od kilkunastu lat rozkładające się ciało. A skoro nawet w tym nie było cienia naturalności, to i żałoba po nim musi być reżyserowana.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (23)

Inne tematy w dziale Kultura