Demokratyczny wybór pokazał, że prezydentem Warszawy ma być Hanna Gronkiewicz Waltz. Prawo jednak wyrzuca ją z ratusza. Trzeba je respektować. Mam jednak propozycję - niech PiS w nowych wyborach nie wystawia kandydata. Niech stanie do nich tylko Gronkiewicz Waltz i ponownie wygra. PiS pokaże, że zależy mu na respektowaniu vox populi, a nie zemście. Gronkiewicz Waltz, przez którą całe zamieszanie, niech przez rok w ramach kary za doprowadzenie do niemałych wydatków zrezygnuje z części prezydenckiego uposażenia. A prawnicy gimnastykujący się jak ominąć obowiązujące przepisy przestaną się ośmieszać.
Problemy Hanny Gronkiewicz – Waltz nie schodzą z pierwszych stron gazet. W dyskusji o nich raz po raz pojawiają się jednak absurdy. Najczęściej padają z ust, a jakże... uczonych prawników.
Dla przykładu w Gazecie Wyborczej Marek Safjan mówi – „Nie można interpretować prawa, biorąc pod uwagę tylko jego literę. Prawo przecież czemuś ma służyć. Oświadczenia majątkowe służą kontroli majątku samorządowców”.Słowem, należy tak je interpretować, by było po „naszemu”. Ścisłe przestrzeganie ważne jest tylko wtedy, gdy przynosi „nam” korzyść. W przeciwnym razie „litera prawa jest nieważna”.
Porównuję tę wypowiedź z opiniami wygłoszonymi w reakcji na plany deubekizacyjne zgłoszone przez PiS. Cóż wtedy mówili dzisiejsi zwolennicy „nieinterpretowania prawa zgodnie z jego literą”?
18 stycznia w programie „Co z tą Polską” panowie Celiński i Olechowski przez dwa kwadranse trajkotali, że prawo jest po stronie UB-eków, posiadają oni tzw. prawa nabyte, zgodnie z którymi nie wolno im odbierać przywilejów. To samo powtarzali uczeni juryści. Sugestie w programie Lisa np. senatora Romaszewskiego idące właśnie w takim dzisiejszym „pro gronkiewiczowo-waltzowskim” tonie zbywali wzruszeniem ramion.
Senator mówił, że prawo powinno służyć czemuś nadrzędnemu, konkretnie sprawiedliwości. Nie jest samo dla siebie, nie jest święta krową. Nie można się nim zasłaniać, w sytuacji gdy broni ono rozwiązań szkodliwych, z gruntu niemoralnych.
Panowie Celiński i Olechowski jednym głosem powtarzali, że „to prawda, ale respektowanie prawa, jakie by ono nie było, jest fundamentem naszej cywilizacji. To europejski standard, wprowadzanie sprzecznej z nim ustawy byłoby zamachem na praworządność. Po tym właśnie poznaje się demokratyczny ustrój, że respektuje się nawet niewygodne zapisy itd.”.
Tymczasem wybuchła sprawa prezydent Warszawy i okazuje się, że nie jest ważne prawo - zgodnie z którym mandat wygasa – a bardziej liczy się jego interpretacja. Zadziwiająca zamiana ról. Wczorajsi ortodoksi, to dzisiejsi twórczy interpretatorzy. Cyniczni nieco ci „ludzie rozumni” tworzący „eleganckie towarzystwo”.
Żeby była jasność - uważam, że kara dla HGW jest o wiele za wysoka w porównaniu z jej przewinieniem. Niemniej jednak prawo, które - bez względu na to jak je w ostatnich dniach zamotali „eksperci” - jest czytelne. Oznacza jej wyautowanie. Dura lex sed lex.
Demokratyczny wybór pokazał, że prezydentem Warszawy ma być Hanna Gronkiewicz Waltz. Formalne przepisy, mało w tym przypadku sensowne, ale jednak obowiązujące, wyrzucają ją z ratusza. Dlatego niech PiS w nowych wyborach nie wystawia kandydata.
Trzecia warszawska siła, Marek Borowski, już ogłosił że nie weźmie udziału w elekcji. Niech stanie do niej tylko Gronkiewicz Waltz i ponownie wygra. Poprzez swoją rezygnację PiS pokaże, że zależy mu na respektowaniu demokratycznych wyborów i walka o przestrzeganie prawa nie miała związku ze ślepą zawiścią.
A Gronkiewicz Waltz, przez którą całe zamieszanie, niech dla przyzwoitości np. przez rok w ramach kary za doprowadzenie do niemałych wydatków, zrezygnuje z większej części prezydenckiego uposażenia.
A w następnym wpisie nieco o kuchni Gazety Wyborczej. Pracowałem tam dwa lata, więc coś mogę powiedzieć.
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka