Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
208
BLOG

Euro racją stanu? Pod warunkiem, że korzysta na tym salon

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 0

Poprzez medialne podgrzanie tematu kibolskich zamieszek po meczu z Rosją ogólnonarodowa eurosielanka skończyła się. Mistrzostwa mistrzostwami, ale niestety strażnicy polskich umysłów pilnują czujnie, co w tych umysłach ma się znaleźć, a co nie.

 Zwykle powiedzenie „a nie mówiłem”, bywa objawem zarozumiałości, albo śmiesznej postawy, że niby po czasie, to każdy mądry. Przyznam się jednak, że spodziewałem się, że Euro posłuży rozmaitym treserom naszego społeczeństwa, czyli - i tu kłania się godny wielkiego reżysera zmysł obserwacji Wajdy– zaprzyjaźnionym ze sobą politykom i mediom w dalszym urabianiu Polaków. Oczywiście jak zawsze przy oficjalnym nawoływaniu do jednoczenia się i nie mieszania polityki do sportowego święta.

 Przeczucia moje zrodziły się kilka dni przed startem imprezy, gdy premier Tusk spotkał się z szefami dużych mdiów w celu ustalenia Pijarowskiej otoczki wokół mistrzostw. Miał się premier troskać, by wyrysowały one obraz Polski i jego gabinetu przy okazji, jako bezbłędnych i serdecznych organizatorów. Kto zaś w tym czasie mówiłby o wolno jeżdżących pociągach, albo o zgrozo chciał marszowa przeciwko emeryturom, albo za Telewizją Trwam, ten sabotażysta wysadzający w powietrze naszą imprezę stulecia.

 Sprytne to zagranie dające Tuskowi immunitet, np. w kwestii afer przy budowie dróg. I co ważniejsze było to zagranie społecznie akceptowane, bo tak długo jako Polacy czekaliśmy na to Euro, że gdy przyszło, to chcemy się nim tylko cieszyć. Symboliczną fajkę pokoju zapalił nawet Jarosław Kaczyński, co tylko dowodzi, że szef opozycji bywa koncyliacyjny. Niestety połowa moich rodaków nigdy tego pewnie nie dostrzeże.

 Idylla trwała do dzisiaj. Po drodze nie zmąciły jej nawet piątkowe i kryminalne działania rosyjskich bandytów kopiących pod stadionem po głowach wrocławskich stewardów. W myśl niepisanej, ale przecież zewsząd popieranej zasady, by nie psuć święta obrazków z Dolnego Śląska nigdzie, a już zwłaszcza w telewizji pokazującej „całą prawdę całą dobę” nie widzieliśmy.

 A jeśli stacja je pokazała – osobiście nie widziałem, ale na okrągło TVN24 nie oglądam – to przy okazji jako drobny incydent, a nie tak, by nie zobaczyć ich nie było można. Ale ponieważ bili Rosjanie, to od razu wiadomo, że był to drobiazg. Świat poszły za to zapewnienia, że egzamin z Euro został zdany.

 I wciąż bym tego nie krytykował, bo możliwe, że racja stanu i gospodarska troska o imprezę, wymagały selekcji informacji. Możliwe, choć w demokracji takie medialne przemilczenia nie powinny się zdarzać. Dzisiaj jednak wyraźnie widać, że o żadną rację stanu nie chodziło. Chodziło jak zawsze o przypudrowanie nieudolności i brak kłopotliwych pytań wobec tych, którzy tych pytań słyszeć nie powinni.

 Wystarczyło bowiem, że w bijatyce po meczu z Rosją wzięło udział iluś tam Polaków i w kilka godzin medialną wajchę przestawiono. Trzeba się bić w piersi. TVN24 już dzisiaj nie selekcjonuje treści lecz temat kiboli eksponuje zgodnie z promocyjnym sloganem całą dobę. Premier Tusk porzucił troski o wizerunek imprezy i przyznaje, że jest w Polsce problem ze stadionowym bandytyzmem. Nie udaje, że teraz obchodzi go tylko piłka nożna, a o problemach pogada po wakacjach. O tym problemie mówi i będzie mówił, bo przecież domyśle każdy kibol to pisowiec.

 Oczywiście nie dzieje się nic nowego, czego już przedtem by nie było. Jest ogromne wydarzenie, w które zaangażowane są ogromne społeczne emocje, istnieje więc naturalna okazja, by nimi pokierować.

 Na poziomie metapolitycznym jest to natomiast kolejny odcinek z cyklu czynienia z Polaków winowajców wszystkiego i wstawiania ich w rolę zawodowych przepraszaczy. Nie dziwi więc, że portal z Czerskiej pyta na stronie głównej, czy „burdy kiboli kompromitują nas?” oraz promuje rzeczników narodowego wstydu, np. w osobie doktora zInstytutu Spraw Publicznych, który rzecze: - „Wielu z nas reaguje na zamieszki w Warszawie, mówiąc, że to margines, że w każdym społeczeństwie znajdą się bandziory, chuligani. Czemu mamy więc Polaków oceniać w ten sposób? Druga reakcja - moim zdaniem słuszna - jest taka, że awantury świadczą o polskim społeczeństwie”.

 Było wielkie wtorkowe uniesienie pod biało – czerwoną flagą, to niech będzie teraz środowy zbiorowy wstyd. Przecież nawet uniesienie kibicowskie może być groźne, bo kilkanaście milionów ludzi połączyła wczoraj Polska.

 Zatem jak to dobrze, że mamy wolne media, które jak powiedział kiedyś szef parówkowego portalu „udały nam się po 1989 r. jak nic innego”.  Przekonają, że bijatyka zawodowych chuliganów to powód do narodowego wstydu, a dopuszczenie do skatowania Bogu ducha winnego stewarda, to incydent, którego nie warto nawet szerzej pokazywać, bo jeszcze zepsuje się wizerunek naszego święta i przeszkodzi w „zdawaniu egzaminu”.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka