W sprawie Kory raz jeszcze widać, że establishment III RP ma obowiązujące w Polsce prawo w głębokim poważaniu.
Stwierdzenie Kamila Sipowicza, który najwyraźniej nie rozumie, że pewnych rzeczy nie wypada jeszcze w Polsce mówić głośno i daje do zrozumienia, że nie po to głosował na PO, by mu teraz państwo zamykało kobietę w więzieniu, nie jest wyjątkiem. Już przecież artysta większy od niego i Kory, czyli Andrzej Wajda oznajmił, czym też nieco zawstydził rządzących, że Partia Miłości i telewizje komercyjne to jedno i to samo ciało, tyle tylko, że oddychające dwoma płucami.
Jest w zamieszaniu z Korą nieukrywane zdziwienie obecne u sprzyjających jej komentatorów. Mianowicie, jak to, w stosunku do artystki też można mówić o pozbawieniu wolności? Na marginesie tylko mówić, bo przecież nikt rozsądny nie przypuszcza chyba, że wokalistce choć jeden ładnie barwiony na biało włos z głowy spadnie?
No właśnie, Kora to artystka. Mogłaby więc zachować się z przypisaną artystom brawurą. No chyba, że to marihuana, a wcześniej antykatolickie jeremiady były już szczytem tej brawury.
Warto więc by Kora wiedziała, że prawa w demokracjach przestrzegać nie trzeba. Tłumaczenie na razie śmieszne, bo to akurat zmarihuanizowanej braci przychodzi nader łatwo. Gdy jednak prawo łamie nasze wewnętrzne przekonania wówczas można odwołać się do tzw. obywatelskiego nieposłuszeństwa. Nie podporządkować się zakazom, ale jednocześnie przyjąć ryzyko poniesienia za to kary. Gwoli ścisłości, w środowisku muzycznym była to dawno temu postawa dość popularna, by wspomnieć tylko o odmawiających służby wojskowej i trafiających za to do więzienia (przykładem Maleńczuk).
Niech więc Kora i jej kibice przestaną udawać, że te 3 gramy to dla pieska, albo do celów badawczych. Niech piosenkarka stanie przed sądem i swoim przykładem udowodni, że jest dla sprawy marihuany – skoro jest ona tak ważna społecznie, a na to powołują się wszyscy rzecznicy legalizacji trawki – gotowa zaryzykować swoją wolność.
Takie zachowanie będzie dla wszystkich oburzonych na istniejące prawo dużo bardziej korzystne z racji spektakularności wydarzenia.
Wyjątkiem może być tu oczywiście sama Kora – jeśli zrządzeniem losu trafi się sędzia zbyt słabo osadzony w lokalnej poprawności - ale przecież nie takie odważne rzeczy robili już artyści.
No chyba, że w istocie nie po to znani głosują tak jak głosują…
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka