Wbrew pozorom dzisiejszy tekst Rzeczpospolitej o odnalezieniu trotylu na szczątkach Tupolewa pozwala na wyciągnięcie wielu wniosków.
Po pierwsze, od samego rana, choć nic jeszcze prócz informacji z Rzeczpospolitej nie wiedzieliśmy, trwało już usilne szukanie uzasadnienia dla obecności trotylu: a to wojna, a to manewry, a to Afganistan. Tak jakby ktoś pociągający za sznurki pogodził się z myślą, że ładunek wybuchowy został właśnie odkryty. Ów ktoś nie tracił jednak zimnej krwi. Uznał po prostu, że trzeba znaleźć wyjaśnienie i wciąż budować narrację jakby nic się nie stało..
Po drugie, wydawać by się mogło, że przez kilka porannych godzin zamach był już niemal udowodniony. Ale nawet stan faktów z godzin porannych nie powstrzymywał rzeczników „pancernej brzozy” przed odżegnywaniem się od słowa „zamach”.
Tym samym dowiedzieliśmy się, jak wyglądać będzie rzeczywistość, gdy już kiedyś wszystkiego o Smoleńsku się dowiemy. Ci, którzy dzisiaj formułują antyzamachowe sądy nie zmienią ich.
W tym kontekście publikację Rz warto traktować jako sprawdzenie tego, co nas w przyszłości czeka. Sprawa smoleńska będzie Polaków dzielić już zawsze. Zmieniać się będą tylko proporcje co do liczebności poszczególnych obozów.
Po trzecie dzisiejszy dzień w arcyjaskrawy sposób pokazuje rządowe mataczenie w sprawie smoleńskiej. Prokuratura nie zaprzeczyła bowiem, że coś zostało znalezione. Nawet więc gdyby faktycznie nie był to trotyl, to i tak ustalenia śledczych są na tyle nowe, że powinny zostać upublicznione już dzień po powrocie badaczy z Rosji. Nie zostały. Ktoś to powstrzymał. Liczba ośrodków, które mogły to zrobić jest ograniczona i każdy zahacza o premiera.
Po czwarte zwróćmy uwagę na zachowanie głównych medialnych przyjaciół władzy, czyli Czerskiej i Wiertniczej wraz z ich przyległościami. Poranna informacja o trotylu była tam podawana jako jedna z kilku. Tymczasem to, co zaprezentowała prokuratura jest już wyświetlane na żółtych i czerwonych paskach. Traktowanie obydwu informacji jest więc nieporównywalne. W dodatku poranne upublicznianie informacji o trotylu wyodrębniane było z szerszego kontekstu hipotezy o dwóch wybuchach, która została przedstwiona m.in podczs konferencji naukowej na UKSW.
Po piąte, wciąż mimo wyjasnień zainteresowanego, nie jest znana rola w całej sprawie prokuratora Seremeta. Został on przywołany w tekscie Rz jako osoba, która zdaje się mieć dokładnie tę samą wiedzę, co Cezary Gmyz. Teraz mówi się o "wzajemnych nieporozumieniach".
Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka