Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
653
BLOG

Nie ma lepszej i gorszej pedofilii

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 7
Czy polska szkoła ma problem z pedofilią? Dlaczego ministerstwo edukacji milczy w sprawie pedofilskich skandali w oświacie? Czy nauczyciele kryją swoich kolegów pedofilów? Dlaczego rząd jest nieczuły na krzywdę dzieci, które padają ofiarą pedofilów z dziennikiem lekcyjnym w ręku?
 
Takie pytania w polskiej debacie medialnej nigdy nie padły, a przecież paść mogłyby. Oto internetowe doniesienia z ostatnich tylko 12 miesięcy. 
 
Nauczyciel z Żar podejrzewany o pedofilię został zwolniony z pracy, ale wciąż dostaje połowę pensji. Należy mu się to w myśl przepisów Karty Nauczyciela. 
Zatrzymany przez policję pedagog – pedofil z Zielonej Góry wykorzystał seksualnie najprawdopodobniej nie jednego, a przynajmniej 31 chłopców.
Były dyrektor rodzinnego domu dziecka w powiecie sztumskim zatrzymany pod zarzutem sprowadzania zdjęć pornograficznych z udziałem dzieci oraz dopuszczenia się innych czynności seksualnych wobec 12-letniej dziewczynki. 
Nauczyciel ze szkoły podstawowej w Jeżowie podejrzany o posiadanie i rozpowszechniane dziecięcej pornografii. Policja zabezpieczyła jego szkolny komputer z kilkuset plikami z udziałem małoletnich.
 
Dość szokujących przykładów, choć wymieniać można byłoby dalej. Gdyby wokół tych czterech przypadków zastosować znaną telewizyjną zasadę, że wpierw o fakcie się informuje, potem tego samego newsa wielokrotnie powtarza, następnie komentuje przy udziale ekspertów, potem słowa ekspertów oceniają publicyści i o komentarz prosi się kogo tylko można i przy byle jakiej okazji, a na koniec głos w temacie oddaje się zwykłym – wystarczająco już zdezorientowanym ludziom - to jestem przekonany, że ogromna część polskich rodziców bałaby się jutro posłać dzieci do szkoły.
 
Na szczęście łączenia pedofilii z byciem nauczycielem jeszcze w Polsce nie było. Skandale, jeśli są ujawniane, to w tonie pojedynczego przypadku odseparowanego od całości instytucji. 
W efekcie skojarzenia pedofil – nauczyciel nie buduje się.
 
Zupełnie inaczej jest za to w przypadku Kościoła. Tutaj winny zaistniałego zła jest nie tylko konkretny ksiądz, ale niemal na równi z nim biskupi. Coraz częściej winny zaczyna się stawać także nieżyjący papież, który biskupów „znających prawdę i nic nie robiących” mianował. Na koniec odpowiedzialność ponosi cały Watykan, który kryje bandytów. Owszem jest dobry Franciszek, ale też przedstawiany jako papież, który na nic więcej już nie ma czasu, bo od rana do nocy walczy z sitwą kościelnych pedofilów.
 
Skandale kościelne nie są wprawdzie wymysłem i trudno przejść nad nimi do porządku, ale naiwnością byłoby sądzić, że większość zatroskanych o molestowane przez księży dzieci równie mocno drży o los molestowanych przez kogokolwiek innego. Gdyby tak było, to problemem byłaby pedofilia jako taka, nie zaś pedofilia wśród duchownych.
 
Symetrii nie ma, ale może faktycznie księża są grupą, którą najmocniej trzeba podejrzewać o pedofilię? Pytanie samo w sobie nie jest niczym nagannym. Dlatego warto znaleźć odpowiedź.
 
Istnieją konkretne opracowania w tym zakresie. To raporty amerykańskie, a z racji uznania amerykańskiego Kościoła za najbardziej skompromitowany w kwestii pedofilii, jest to cenny materiał do analizy.
 
Księża i nauczyciele.
 
Stworzony w 2004 r. dla amerykańskiego Departamentu Edukacji raport „Educator Sexual Misconduct: A Synthesis of Existing Literature”wskazuje, że 9,6% badanych Amerykanów (mowa o 4,5 mln osób) padło w czasie swojej edukacji szkolnej ofiarą nadużyć seksualnych, których sprawcami był personel szkolny.
 
Z kolei raport „The nature and scope of sexual abuse of minors by catholic priests and deacons in the United States 1950-2002”, będący dokumentem o pedofilii wśród amerykańskich księży podaje liczbę 10 667 przypadków/ofiar przestępstw, których sprawcami byli duchowni.
 
Wniosek: pedofilia na gruncie amerykańskim - przyjąć można, że w Polsce wyniki te nie byłyby bardzo różne – jest zjawiskiem o wiele powszechniejszym wśród nauczycieli niż wśród księży.
 
Czy jednak z faktu, że księża są „lepsi” od nauczycieli wynika, że ich hańba jest mniejsza? Wszak mogą być np. drudzy na czarnej liście.
 
Znów wracamy do raportów. Kolejny z nich to „Child Maltreatment 2011”. Jest to dokument przygotowany dla amerykańskiego Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej (Biura ds. Dzieci). Dowiadujemy się z niego, że dwa lata temu w USA zanotowano 61 472 przestępstw seksualnych wobec nieletnich.
 
Ten wynik nakładamy na wnioski z opracowania „Report on the Implementation of the Charter for the Protection of Children and Young People”. Pod ta nazwą kryje się sprawozdanie Konferencji Biskupów Stanów Zjednoczonych. Czytamy w nim, że w 2011 r. w USA zgłoszono 21 przestępstw wobec nieletnich, za które odpowiadali księża.
 
Mamy zatem ten sam rok i jeśli porównamy liczbę ogólną 61 473 przestępstw o charakterze seksualnym wobec dzieci z liczbą 21, których autorami są księża, to trudno przy wyniku mniejszym niż tysięczna część procenta utrzymywać, że pedofilia jest jakąkolwiek cechą Kościoła. Nawet tego amerykańskiego, którego media odsądziły od wszelkiej czci.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Polityka