Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
1803
BLOG

Czy Polacy chcą umierać za ojczyznę?

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 41

Tym razem – a zdarza się to bardzo rzadko – Jarosław Kaczyński nie ma racji, gdy martwi się, że „w Polsce są wyniki badań, które mówią, że 41% Polaków nie jest gotowych niczego poświęcić dla Polski”. W istocie bowiem pytanie dające taką odpowiedź sformułowano w sposób umożliwiający Towarzystwu Nieprzyjaciół Własnej Ojczyzny bardzo łatwe ogłoszenie faktu, że oto patriotyzm jest już w Polsce przeżytkiem.

Wraz z ekranizacją „Kamieni na Szaniec” oraz sytuacją polityczną na Ukrainie i rosyjskimi zapędami do publicznego obiegu wróciło pytanie o gotowość Polaków do przelewania krwi w obronie ojczyzny. W mediach głównego nurtu przewijają się opinie podpierane zarówno ulicznymi sondami, jak i badaniami społecznymi, z których ma wynikać, że znacząca część młodego pokolenia Polaków w razie jakiegokolwiek zagrożenia własnego państwa czym prędzej spakowałaby się i z kraju uciekła, byle tylko Polska niczego od nich nie wymagała.

Zdaniem Towarzystwa Nieprzyjaciół Własnej Ojczyzny (to ci od wyrzekania się polskości i traktowania jej, jako nienormalność) jest to dowód na rozsądek współczesnych Polaków, którzy wreszcie wyzbyli się romantycznych postaw swoich przodków i stali się kosmopolitycznymi Europejczykami. Deklaracje tychże młodych Polaków mają być również jasnym potwierdzeniem, że wszelkie prawicowe, pisowskie, nacjonalistyczne nadzieje na przejęcie rządu dusz nad Wisłą skazane są na niepowodzenie.

Tego typu wizja faktycznie mogłaby cieszyć medialnie głośne Towarzystwo Nieprzyjaciół Własnej Ojczyzny, gdyby tylko odnosiła się do sytuacji, która w realnym świecie zaistnieje. Jest ona jednak nie do spełnienia i z tego właśnie powodu poczyniłem początkową uwagę, iż Jarosław Kaczyński i duża część prawicowej opinii publicznej - komentując rzekomy narodowy indyferentyzm Polaków – wyszli przed szereg i zachowali się dokładnie tak, jak ich polityczni wrogowie chcieli, czyli zalegitymizowali fałsz.

Czy rzeczywiście bowiem 41% Polaków nie jest gotowych niczego poświęcić dla Polski, czyli również w czasie wojny nie chciałoby o nią walczyć?

Jest to liczba przerażająco duża, ale na szczęście badanie pokazuje coś zupełnie innego. Mianowicie to, że 41% Polaków ma bardzo poważny problem z abstrakcyjnym myśleniem. Nie wystawia to oczywiście dobrego świadectwa inteligencji blisko połowy narodu, ale też nie mówi o niej niczego, co byłoby dotychczas tajemnicą. Najważniejsze jednak, że nie przekreśla ich żołnierskiego powołania.

Dzisiaj tym 41% mało wyćwiczonych umysłów odpowiadającym, że za Polskę nie chcą ginąć, wydaje się zapewne, że wojna jest czymś w rodzaju gry w paintball, w której to spotykają się dwie drużyny i ten jeden raz zamiast strzelać do siebie z kulek napełnionych farbami, będą strzelać ostrą amunicją. Trafiony nie wypadnie zaś z gry na jedną rundę, ale naprawdę zostanie zabity. A skoro tak im się wydaje, to racjonalnie założyli, że to zabawa nie dla nich, że mogli sobie Zośka z Alkiem wojować z Niemcami, ale oni, współcześni życie mają jedno i na wojnie stracić go nie chcą. A już na pewno nie za Polskę, czym właśnie bardzo radują Towarzystwo Nieprzyjaciół Własnej Ojczyzny.

Tyle tylko, że to nie na wzór paintballa wyglądały wszystkie wcześniejsze wojny i kolejna, bez względu na to, czy nasze pokolenie jej doczeka, czy nie także będzie wyglądać inaczej. Jak każda inna wojna obfitować będzie w codzienność, w ramach której żony, dziewczyny, matki, siostry tych mężczyzn spośród owych 41% będą bite, gwałcone, zabijane. Mieszkania tychże 41% będą plądrowane i zrównywane z ziemią, a majątek rozkradany. Sobotni grill diabli wezmą, bo w ogródku zamiast trzasku kiełbasek będzie trzask spadających bomb. Innymi słowy, pojawi się ktoś, kto bez ich zgody – to ta różnica w porównaniu z paintballem – przewróci im życie do góry nogami, albo nawet uzna, że niczemu już ono nie służy, więc warto je skończyć.

I dopiero wtedy, jeśli owych 41% Polaków znajdzie się w takiej właśnie sytuacji, i wokół siebie będzie mieć najbliższych, dla których stanie się pierwszą instancją ratunkową, zadać będzie można pytanie o gotowość do walki i jeśli trzeba własnej śmierci.

Ci Polacy nie będą musieli wcale uważać, że walczą za Polskę. Wystarczy, że będą walczyć za żony, dzieci, rodziców, także siebie. Poprzez fakt, że podobny los spotka miliony im podobnych z uwagi na przynależności do tego samego narodu i zamieszkiwania tego samego terytorium, będzie można stwierdzić, że wszyscy oni wspólnie walczą za Polskę. I wtedy albo oni wroga, albo wróg ich, gdyż jest to rzeczywistość i uniwersalna prawda każdej wojny.

Gdy pojawi się taki właśnie kontekst, to będzie można być pewnym, że zmieni się także nastawienie Polaków na mniej cieszące Towarzystwo Nieprzyjaciół Własnej Ojczyzny. A jeśli ktoś z tych 41% uznaje już teraz, że być może bieg zdarzeń oszuka i jak na każdej wojnie przyłączy się jako kolaborant do najeźdźcy z nadzieją zachowania własnej pozycji, to niestety spotka go zawód. Do roli kolaborantów już dzisiaj wyznaczone jest Towarzystwo Nieprzyjaciół Własnej Ojczyzny. Więcej zdrajców wróg potrzebował nie będzie.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (41)

Inne tematy w dziale Polityka