Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki
2699
BLOG

500+, czyli PiS oszukał społeczeństwo, dlatego że go nie oszukał

Dominik Wójcicki Dominik Wójcicki Polityka Obserwuj notkę 87

Problemem, jeśli chodzi o program 500+ jest to, iż ci, którzy nie głosowali na PiS czują się głęboko oszukani faktem, że PiS ich nie oszukał i naprawdę spełnił swoją obietnicę.

Wejście w życie programu 500+ stanowi najlepsze potwierdzenie dobrej zmiany, która w naszym kraju dzieje się od kilku miesięcy. Nie wszyscy się wprawdzie godzą, żeby w kraju było lepiej, ale trudno. Rząd jak do tej pory stara się być rządem wszystkich Polaków, a że nie wszyscy chcą być Polakami, to już inna sprawa. Ostatecznie jednak nie ma przymusu, by cieszyć się, że sprawy idą w dobrym kierunku. Wielu się martwi, próbując jak tylko można zohydzić program 500+.

Koronnym zarzutem jest hasło, że oto rząd PiS przekupił Polaków, dając im 500 zł. Dla potrzeb wywodu przyjmijmy, że jest to prawda i rzeczywiście PiS przekupił społeczeństwo. W takich sytuacjach zawsze zadaję jednak pytanie typu „i co z tego”? Od razu też odpowiadam, że z faktu, że PiS przekupił społeczeństwo wynikają wyłącznie dobre rzeczy.

Znajomość teorii polityki daje wiedzę, że każda władza (i ta co była i ta co jest i ta co będzie – w Polsce i na całym świecie) ze swej natury dąży do przekupstwa. Bez tego zdobycie i sprawowanie rządów jest na ogół mało możliwe. Do władzy nie dochodzi się przecież głosząc jedynie piękne hasła, ale rozdzielając dobra, na podział których ma się wpływ. Kwestią o fundamentalnym znaczeniu jest jedynie to, do kogo te dzielone dobra potem trafiają.

W naszym realiach kolejka, by dać się przekupić w zamian za akceptację władzy ulokowanej w Warszawie jest długa. Gotowi do wzięcia łapówki są brukselscy urzędnicy; niemieccy bankierzy; tłuste misie z dziwnych funduszy z siedzibą na Karaibach; rosyjscy sprzedawcy gazu; oligarchowie, którzy niczego nigdy nie wyprodukowali, a dorobili się fortuny; telewizyjne kanalie z resortowych rodzin, itd. Lista jest w zasadzie nieograniczona i można ją rozwijać.

Wszyscy wymienieni z otwartymi rękoma podeszliby do transakcji typu „my akceptujemy wasze rządy, a wy nas za to dobrze wynagradzacie”. To, iż takie przekupstwa się odbywają dla nikogo nie powinno być tajemnicą.

Jeśli z Polski z tytułu wyłudzania podatku VAT wypływa rocznie 40 – 50 mld zł (swoją drogą koszt programu 500+ to połowa tej kwoty), a aparat państwa przez lata nic nie robił, by tej patologii zapobiec, to jest oczywiste, że są tacy, którym zależy na utrzymaniu przywołanej nienormalności. Jest to więc forma przekupstwa przy użyciu środków, które powinny w Polsce zostać i służyć rozwojowi naszego kraju. I druga podobna sytuacja: jeśli Donald Tusk, jako najważniejszy człowiek nad Wisłą, zostaje mianowany tzw. prezydentem Europy, a nie zna nawet języka angielskiego na poziomie umożliwiającym mu czytanie i rozumienie dokumentów europejskich, to trudno udawać, że przekonał do siebie Europę swoimi niezwykłymi kompetencjami. Mógł ją przekonać jedynie innymi zasobami, które akurat miał do dyspozycji. Tego, jakie zasoby ma urzędujący premier wyjaśniać nie trzeba.

Tymczasem wraz z nadejściem rządów PiS opisana wyżej filozofia uległa zmianie. Władzę objęła partia, która jako pierwsza w Polsce po 1945 r. postanowiła własne rządy oprzeć na milionach polskich obywateli, a nie na obcych mecenasach. I jeśli już ktoś używa słowa „przekupstwo” w kontekście programu 500+, to odpowiadam, że PiS postanowił przekupić w świetle jupiterów miliony Polaków, a nie po ciemku kilku cwaniaków nie wiadomo skąd. Oto cały sens programu 500+. Z polskich pieniędzy korzystać mają polskie rodziny, a nie tłuste misie z Karaibów zbierający własnie haracz na 23 jacht. "Przekupywany"jest suweren, czyli naród, a nie ktoś, kto nie jest upoważniony do wybierania, a potem akceptowania władzy w Polsce. Dla demokracji jest to sytuacja wręcz idealna.

I jeszcze jedna uwaga w kontekście 500+. Dla dużej części ludzi - pomijam tych, dla których aktywność obywatelska oznacza wyłącznie nienawiść do Kaczyńskiego dniem i nocą – szokiem poznawczym jest, że jakaś partia wymyśliła w kampanii wyborczej program arcyspołeczny (pieniądze za posiadanie dzieci) i co więcej ten program błyskawicznie wdrożyła. Szokiem jest, że obyło się po wyborach bez tłumaczeń w rodzaju nie da się; kampania ma swoje prawa; program wejdzie w życie, ale jeszcze nie teraz; ktoś nie pozwala go wprowadzić, itd. Najważniejszą wyborczą obietnicę spełniono natychmiast. Ileś ludzi, którzy przez 25 lat głosowali na jedno, a po wyborach otrzymywali drugie (a najczęściej niczego nie otrzymywali), czuje się dzisiaj oszukanych, że oto PiS ich nie oszukał tylko swoje obietnice zrealizował. I to jest właśnie ogrom dramatu, z którym muszą się zmierzyć ci z róznych powodów nieprzychylni dobrej zmianie i rządowi PiS.

Rocznik 1981, mieszkam w Toruniu. tak w ogóle to młody, wykształcony i z dużego miasta.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (87)

Inne tematy w dziale Polityka