Czy warto odpowiadać Stanisławowi Michalkiewiczowi? No jasne, że warto – winien to jestem zarówno Komentatorowi, który podesłał mi link do komentarza Michalkiewicza w Radio Maryja (dziękuję; sam nie usłyszałbym tego komentarza bo mi się ostatnio radioodbiornik zepsuł i odbiera tylko stacje kosmopolityczne),
http://www.radiomaryja.pl/artykuly.php?id=91361
a także tym z moich Czytelników, którzy Michalkiewicza mają za krynicę wiedzy i źródło roztropności wszelakiej. Aby jednak nie zamulać głównej części Strony Głównej, poświęconej sprawom fundamentalnym, dostojnym, podniosłym (np. kogo ostatnio inwigilował Renegat Kaczmarek, tudzież co Kaczynski wie o Układzie, a co Układ o Kaczyńskim), niniejszą replikę umieszczam przezornie w dziale „Kultura, podróże, inne”, w kategorii „Inne”.
W swym niedawnym komentarzu Michalkiewicz poświęcił mi następujący passus:
Twierdzi on [Sadurski – przyp. WS], że jest liberałem, w czym przypomina bohatera poematu Janusza Szpotańskiego ("zgoda, ja mogę być leberał, tylko wy o tem mnie powiedzcie!"), ale większość poglądów uważa za "niedopuszczalne" - w czym oczywiście bliski jest totalniakom. W dodatku Kanadyjska Fundacja Dziedzictwa Polsko-Żydowskiego awansowała go na "liberalnego filozofa". Słowem - rodzaj współczesnego człowieka renesansu, więc nic dziwnego, że urzęduje w Europejskim Instytucie Uniwersyteckim we Florencji kształcącym europejsów. Wspominam o tych szczegółach, bo prof. Sadurski, ganiąc prof. Legutkę, jednocześnie go pochwalił za to, iż jest lepszy od "rodziny Giertychów". Może to oznaczać, że w środowisku europejsów zaczyna dominować tendencja do penetrowania powiązań rodzinnych. Może to być zarówno wstępem do budowania nowej arystokracji, jak i przywrócenia zasady zbiorowej odpowiedzialności.
Niby tak, ale niezupełnie:
1. Umieszczenie słowa „niedopuszczalne” w cudzysłowie, sugeruje, że to cytat ze mnie. Tymczasem, dokładnie na odwrót, duża część ostatniej wymiany poglądów z Rybińskim i na temat Rybińskiego (do której chyba Michalkiewicz pije, bo tylko w jej kontekście padło słowo o „niedopuszczalności” poglądow) polegała na moim stwierdzeniu, że „niemądre” nie równa się „niedopuszczalne”, czyli że krytyka czyichś poglądów (np. z mojej strony) nie oznacza uznania ich (przeze mnie) za „niedopuszczalne”.
2. O uznaniu ze strony jakiejś Kanadyjskiej Fundacji nigdy jako żywo nie słyszałem; być może tak było i rzeczywiście, w oczach Michalkiewicza i jego niektorych wielbicieli fakt, że ktokolwiek mający jakieś żydowskie korzenie coś o mnie pozytywnie powiedział skreśla mnie absolutnie i skazuje na infamię. Jedyne usprawiedliwienie mam takie, że nie mam nad tym żadnej kontroli. (Dodam, z żalem, że za tym „wyróżnieniem” nie poszły żadne gratyfikacje natury finansowej: zdaję sobie sprawę, że byłyby to judaszowe a może nawet i judajczykowe srebrniki, no ale przynajmniej coś z tego bym miał, a nie tylko publiczny despekt).
3. Profesora Legutki nie zganiłem, ale wręcz przeciwnie - pochwaliłem (za próbę zniesienia zaliczania religii do średniej), choć w passusie o wydźwięku ironicznym, więc wymagającym pewnej pracy myślowej nad zinterpretowaniem go. Z kolei pisząc o „rodzinie Giertychów” miałem oczywiście na myśli - co naturalnie wynikało z kontekstu – polityczną tradycję w linii rodowej Jędrzej – Maciej – Roman, a nie na przykład ciocię albo kuzynkę. O „odpowiedzialności zbiorowej” mowy raczej nie ma, bo z tego co wiem, pan Roman wcale nie odżegnuje się od swego dziedzictwa rodzinnego.
To chyba wszystko, co mam do powiedzenia na temat tego krótkiego fragmentu komentarza Michalkiewicza.
Tej nieistotnej i w sumie dość głupiej sprawie poświęcam krótki sobotni wpis nie dlatego, by wielbicielom Michalkiewicza uprzytomnić, że powinni nauczyć się dobrze go sprawdzać. Nie sądzę, bym taki skutek był w stanie osiągnąć. Chcę się jednak – jako człowiek z natury próżny – pochwalić: każda krytyka (nawet tak nieporadna) ze strony tamtego towarzystwa jest dla mnie powodem do dumy (może nie tak wielkiej jak z niektórych innych powodów, ale zawsze) oraz wprawia mnie w dobry humor i umacnia wiarę w sens tego, co piszę. I tą dumą, humorem, wiarą – uczuciami podniosłymi i radosnymi – pragnę się też z Państwem, drodzy Czytelnicy, przy tej pięknej sobocie podzielić.
Inne tematy w dziale Kultura