Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
395
BLOG

Statystyka i inne bałamuty (czyli o karze śmierci)

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 63

Chociaż – jak wielu czytelników Salonu24 to zauważyło – jestem wiernym i lojalnym funkcjonariuszem Imperium Europejskiego, hasło Europejskiego Dnia przeciwko Karze Śmierci nie wzbudza we mnie jakiegoś wielkiego lirycznego uniesienia, może dlatego, że w ogóle nie lubię żadnych Dni „na rzecz” lub „przeciw”, upatrując w nich zazwyczaj mniej lub bardziej zabawny rytuał. W tym akurat przypadku przymiotnik „zabawny” jest jednak osobliwie nie na miejscu, jako że akcja unijna nie ma na celu propagowania zakazu kary śmierci wewnątrz Unii (tu sprawa dawno spadła z agendy politycznej, o czym na koniec tego wpisu), ale raczej propagowanie europejskiego stanowiska abolicjonistycznego na zewnątrz Unii, np. w relacjach z Chinami, Sudanem czy USA, gdzie ta kara nadal jest stosowana.

Piszę o tym dlatego, że wczoraj ukazał się tu wpis Pana Jacka Czabańskiego, eks-Doradcy Ministra Sprawiedliwości,

http://jacekczabanski.salon24.pl/index.html

 który przytoczyl podstawowy argument na rzecz KŚ, a mianowicie, że rzekomo (podkreślam: rzekomo) przyczynia się ona do zmniejszenia przestępczości najgroźniejszej, a zwłaszcza morderstw. Powołał się przy tym Pan Czabański na głośny artykul Cassa Sunsteina i Adriana Vermeule w Stanford Law Review sprzed kilku lat, a przy okazji przytoczył dużą listę publikacji, potwierdzających związek przyczynowo-skutkowy między stosowaniem KŚ a spadkiem przestępczości. A ponieważ ta uczona lista najwyraźniej zrobiła wielkie wrażenie na niektórych komentatorach, warto tu powiedzieć, że istnieje przynajmniej tak samo długa lista publikacji napisanych przez równie utytułowanych i znanych uczonych, którzy podważają istnienie jakiegokolwiek efektu odstraszającego kary śmierci.

Sam zresztą artykuł Sunsteina i Vermeule’a doczekał się natychmiastowej, druzgocącej (moim zdaniem) riposty ze strony dwóch innych uczonych, Johna Donohue (profesora prawa na Yale University) i Justina Woltera, w tymże Stanford Law Review, do której to riposty podaję link:

http://www.stanford.edu/group/lawreview/content/vol58/issue3/donohue.pdf

Cała dyskusja wokół artykułu Sunsteina pokazuje, że ze statystyką należy obchodzić się niezmiernie ostrożnie i na każdy statystycznie przeprowadzony dowód można dostarczyć równie ładnie przeprowadzony statystyczny kontr-dowód.

Jeśli chodzi o samą karę śmierci, krytycy tezy o odstraszającym efekcie wskazują m.in., na to, że (1) próbka ilościowa (tzn. liczba wykonywanych egzekucji w USA) jest zbyt mała, by można było formułować na jej podstawie jakiekolwiek tezy o związku przyczynowo-skutkowym; (2) prawdopodobieństwo narażenia się na karę śmierci jest tak niskie (mniej więcej jedno na 300 udowodnionych zabójstw w USA kończy się egzekucją), że mało jest prawdopodobne, by perspektywa taka wpływała na niedoszłych zabójców; (3) istnieje wiele innych zmiennych statystycznych, dotyczących np. zmian demograficznych, które mogły odegrać dużo większą rolę w spadku przestępczości groźnej; do takich zmiennych można np. zaliczyć wiedzę o fatalnych warunkach w więzieniach, co też może bardzo odstraszać; (4) porównanie USA i sąsiedniej Kanady, w której od początku lat 60-tych ubiegłego stulecia, ale gdzie trendy przestępczości są prawie identyczne jak w USA, pokazują że czynnik kary śmierci może być całkowicie nieistotny, etc, etc.

Piszę to wszystko nie po to, by udowodnić, że nie ma związku między karą śmierci a poziomem przestępczości (bo takiej negatywnej tezy nie jestem oczywiście w stanie udowodnić), ale raczej, że teza przeciwna, głoszona tu m.in., przez Pana Czabańskiego, jest jak na razie nieudowodniona. Każdy przyjmuje po prostu te statystyki i te interpretacje statystyczne, które mu są przydatne; dotyczy to zarówno mnie jak i Pana Czabańskiego, co sugerowałoby, że statystyka jest – jak na razie przynajmniej – całkowicie niewiarygodnym argumentem w tej dyskusji.

A jeśli nie statystyki o odstraszającym wpływie kary śmierci – to co? Wydaje mi się, że jest to kwestia fundamentalnego wyboru moralnego. Tylko że wybór ten nie powinien być mistyfikowany przez argument, że kto jest przeciwko karze śmierci ten nie ceni życia ofiar morderców, bo – po pierwsze – odstraszający wpływ nie jest udowodniony (a zatem opcja przeciwko karze śmierci nie umniejsza ochrony przeciw mordercom), a po drugie – co innego morderstwo a co inny akt zabicia człowieka przez państwo, w majestacie prawa. Gdy już te dwa pseudo-argumenty oddalimy, można oczywiście dyskutować o moralności retrybucji w tej formie. Dyskutujmy zatem.

Wracam na koniec do Unii Europejskiej i jej krucjaty przeciwko karze śmierci poza Europą. A co w samej Unii, ktoś zapyta. Od czasu do czasu przytacza się argument, że w tym czy innym kraju członkowskim większość respondentów w jakimś sondażu wypowiada się za stosowaniem kary śmierci – zwłaszcza, gdy są pytania zaraz po jakimś szokującycm, szczególnie okrutnym morderstwie. Czy fakt takich poglądów większości, w połączeniu z wykluczeniem konstytucyjnym kary śmierci (tak na szczeblu krajowym jak i na szczeblu całej Unii) nie dowodzi braku demokracji?

Otóż niekoniecznie. Dla demokracji ważne jest nie tylko to, czy ludzie prywatnie, gdy o to pytani, uważają karę śmierci za rzecz dobrą, ale także, czy pragną postawienia tego tematu na politycznym porządku dziennym i doprowadzenia do zmiany prawa w tej dziedzinie. Relacja miedzy opinią publiczną a demokracją jest rzeczą nieco bardziej złożoną, niż prosty argument: „Skoro większość uważa X, to X powinno być prawem” sugeruje. Mamy poglądy na wiele spraw, ale mamy też poglądy (nazwijmy je, drugiego stopnia) na to, czy te sprawy powinny być przedmiotem państwowej regulacji. Większość Europejczyków, gdy zapytana o sensowność kary śmierci, być może by i powiedziała „tak”, ale jednocześnie większość Europejczyków, z tego co wiem, nie domaga się debaty publicznej prowadzącej do przywrócenia kary śmierci w porządkach prawnych ich państw. Nie chcemy, by wszystko, co prywatnie uważamy, stało się treścią przymusowo stosowanego prawa.

Czy to sprzeczność? Dla liberała - nie.

No, ale nie każdy musi być liberałem. (Na razie!)

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (63)

Inne tematy w dziale Polityka