We wczorajszym “Warto Rozmawiać” wystąpił na początku ksiądz ze Szczecina, któremu niektórzy uczniowie zarzucają, że w czasie lekcji religii wyraził m.in. opinię, że (1) homoseksualiści nie mogą być dobrymi chrześcijanami, że (2) ich miejsce jest w zakładach psychiatrycznych, a dziewczynę, która oponowała przreciw takim stwierdzeniom, wezwał do (3) opisu aktu płciowego homoseksualnego. To wszystko opublikowała Gazeta Wyborcza, a sam ksiądz całkowicie wypierał się użycia drugiego i trzeciego argumentu (co do pierwszego - nie mam osobiście obiekcji, bo każdemu wyznawcy jakiejś religii wolno wyrażać własne poglady o tym, co jest w świetle tej religii „grzechem” i kto się kwalifikuje jako dobry wyznawca, a ocena tego należy do władz danej grupy wyznaniowej).
W tej chwili jedna sprawa dla mnie jest oczywista: ktoś tu kłamie. Albo uczniowie (a z nimi GW) albo ksiądz. Wbrew Panu Janowi Pospieszalskiemu nie uważam, że jest to kwestia „interpretacji”, bo albo ksiądz mówił coś o nadawaniu się homoseksualistów do psychuszek, albo nie - i nie ma tu co specjalnie interpretować. Jeśli powiedział, to nie nadaje się do jakiegokolwiek kontaktu z młodzieżą, w każdym razie w szkole publicznej. Jeśli nie powiedział - to należą mu się przeprosiny. Nie myślę, że należy specjalnie oszczędzać 14-latkow, jak sugerował to Pan Jan, przed dochodzeniem w tej sprawie, bo jest to kwestia bardzo ważna i w pewnym sensie precedensowa: jak daleko księża, mający swoje już ugruntowane miejsce w publicznym systemie edukacyjnym w Polsce, mogą posunąć się w wyrażaniu poglądów wobec młodzieży, mogących istotnie podważyć inne wychowawcze założenia systemu edukacyjnego w ogólności, takie jak wychowanie w toleracji. Chyba, że - powtarzam - jest to całkowicie kłamliwy wymysł grupy złośliwych wyrostków powtórzony przez gazetę - i w tym przypadku, po udowodnieniu kłamliwości zarzutu, należy księdza szczecinskiego bardzo przeprosić.
Przy okazji tego programu po raz pierwszy mogłem wreszcie zobaczyć legendarnego pastora szwedzkiego Ake Greene’a - o którym od wielu lat już słyszę od publicystów takich jak Tomasz Terllikowski, Piotr Semka i inni. Ake Greene, gdyby nie istniał, musiałby być wymyślony, bo jest to wspaniały przykład na prześladowanie chrześcijan we współczesnej Europie (obok Rocco Butiglione, którego prześladowanie polegało na niezostaniu komisarzem Unii Europejskiej). O Ake Greene’ie słyszę od lat: oto ksiądz (co prawda nie katolicki, ale przynajmniej chrześcijański), który o mało nie poszedł do więzienia za głoszenie w czasie kazania poglądow anty-homoseksualnych. („O mało” robi oczywiście różnicę, ale chodzi wszak o kwestię zasad). Czy można starac sie o lepszy przykład rozpasanej kampanii lobby homoseksualnego, zagrażającej podstawom naszej wolności?
Otóż wczoraj dowiedziałem się z najlepszego źrodla - a mianowicie od Pastora Ake Greene’a - o co tak naprawdę poszlo. Trochę półgębkiem, ale jednoznacznie, pastor wyznał, iż w swym kazaniu zwrócił był m.in. uwagę na zwiazek miedzy homoseksualizmem a pedofilią.
I teraz zastrzeżenie: jestem w ogóle przeciwko karaniu za słowa. Ale są państwa, w których zarzucanie całym grupom społecznym przestępczych skłonności, jest przestępstwem. Czy powinno to być przestępstwem - to kwestia do innej dyskusji. Czy na przyklad publiczne wypowiedzenie poglądu, że (uwaga, używam tego dla celów argumentacyjnych) Romowie to złodzieje, jest takim zniesławieniem pewnej grupy, wyróżnionej w oparciu o kryteria etniczne, które naraża ją na pośmiewisko, pogardę i niechęć ze strony innych obywateli, krzywdząc w ten sposób indywidualnych członków tej spoleczności, którzy wszak mogą nie mieć najmniejszych sklonności (nie mowiąc już o doświadczeniach) złodziejskich?
Myślę, że odpowiedź na to pytanie jest niedwuznacznie „Tak” - chociaż z tego „Tak” wcale nie wynika jeszcze, jaka powinna być reakcja państwa na takie zn iesławienie. Osobiście jestem przeciwny karaniu, ale to kwestia do dyskusji. W każdym razie, jest rzeczą jasną, że między moim przykładem o Romach a wypowiedzią Ake Greene’a o rzekomo pedofilskich sklonnościach gejów, istnieje pełna analogia. Dlatego, kroki prawne podjęte w Szwecji przeciw pastorowi, nie wynikały z jego negatywnej opinii o homoseksualiźmie ani z uznawania homoseksualizmu za grzech - ale z publicznego postawienia grupie, wyróżnionej w oparciu o orientację homoseksualną, szarzutu skłonności przestępczych.
Bo powiedzmy to bardzo jasno: pedofilia jest jedną za najobrzydliwszych zbrodni. Zarzucanie grupie ludzi, mających określoną orientację seksualną (co do której zresztą zapewne nie podjęli całkiem wolnego wyboru), że są specjalnie podatni na popełnianie tej zbrodni - jest obrzydliwe, jeśli nie ma ku temu empirycznych uzasadnień. A nie ma żadnych statystyk, które wskazywałyby na to, że wśród homoseksualistów odsetek zbrodniarzy-pedofilów jest wyższy, niż wśród heteroseksualistow. (A gdyby nawet była taka statystyczna prawidłowość - choć nie ma! - to i tak takie publiczne stwierdzenie byłoby szkalujące względem indywidualnych homoseksualistów, którzy w swej ogromnej większości z pedofilią nie mają nic wspólnego).
Zarzut taki nazwałem „obrzydliwym”. Czy powinien być rownież karalny prawnie - to inne pytanie. W każdym razie, gdyby Ake Greene został ukarany (czego nie popieram!), to nie byłby ukarany za swe religijne przekonania o grzechu, ale za defamację pewnej grupy obywateli, polegającej na klamliwym zarzucaniu jej skłonności przestępczych, wyjątkowo paskudnych i szkodliwych.
Co zresztą sam Ake Greene potwierdził, zwabiony przemyślnie do programu Jana Pospieszalskiego.
Inne tematy w dziale Polityka