Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
96
BLOG

Niech rozkwita 995 kwiatów

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 28

Bardzo ciekawy tekst napisał Pan Witold Jarzyński: tytułowa w jego wpisie „przestrzeń na oddech” to pojęcie ukute przez amerykański Sąd Najwyższy dla uzasadnienia bardzo szerokiej ochrony wolności prasy. Także ochrony wypowiedzi nieprawdziwych. 

http://swiat-z-perspektywy-muchy.salon24.pl/75964,index.html 

A po cóż to chronić nieprawdę, ktoś zapyta. Tak jak prawda jest wartością, nieprawda jest kontr-wartością. W dyskursie publicznym fałsz oddala nas od wartości, jakim służyć ma wolność słowa. Po cóż więc ją „chronić”? (Chronić w tym sensie, że prawo nie powinno, w pewnym zakresie, przewidywać żadnych sankcji, karnych lub cywilnych, za publiczne powiedzenie nieprawdy). 

W myśli liberalnej znane są co najmniej dwie tradycyjne odpowiedzi, uzasadniające poddanie nieprawdy ochronie prawnej, przynajmniej w pewnym zakresie. Pierwsza odpowiedź – to słynna teoria Johna Stuarta Milla, że nieprawda jest przydatna jako coś w rodzaju „sparring partnera” (to moje określenie, nie kolegi Milla) dla prawdy. Gdyby prawda nie miała z kim walczyć, przeciwko komu cyzelować swych uzasadnień, znajdować za każdym razem lepszych argumentow – gdyby, słowem, oponenci prawdy byli wykluczeni z dyskursu na mocy prawnego edyktu – stałaby się ociężałą, sklerotyczną ortodoksją. 

Teoria ta, zwana czasem „rynkiem idei” (the marketplace of ideas) jest niezła, ale wielu z nas nie może traktować jej już tak poważnie, jak czynił to Mill, przeświadczony o nieograniczonej potędze ludzkiego rozumu. Prawda musi zawsze wyjść na wierzch, zwłaszcza jeśli pozwolić jej siłować się z nieprawdą – sądził wielki brytyjski racjonalista. Ale czy na pewno? Czy na pewno przydatne jest istnienie ludzi twierdzących, że Ziemia jest płaska, by lepiej ugruntować przekonanie o tym, jak jest naprawdę? 

Pan Jarzyński odwołuje się do zupełnie innej teorii: czysto prawniczej, bardzo praktycznej. Skoro prawodawca rzadko tak skonstruuje prawo, by cała prawda była chroniona a cała nieprawda – wyeliminowana, trzeba przyjąć pewien rachunek ryzyka. Co jest lepsze: przeszacować ochronę wolności słowa (tak że przy okazji trochę nieprawdy przeciśnie się do dyskursu publicznego, korzystając z hojnej ochrony prawnej dla wolności słowa) czy niedoszacować tę ochronę, koncentrując sę na eliminacji całego fałszu (a przy okazji, godzić się na nieuchronną eliminację z dyskursu publicznego części prawdy)? Prawo amerykańskie odpowiedziało jednoznacznie – wpuszczenie pewnej dozy nieprawdy do dyskursu publicznego jest ceną, którą warto płacić za absolutną ochronę całej prawdy. 

To, jak łatwo się zorientować, opiera się na pewnej kalkulacji:  że szkoda z wyeliminowania pewnej dozy prawdy jest zawsze wyższa niż szkoda z dopuszczenia pewnej dozy nieprawdy. Czy ta kalkulacja jest racjonalna? Myślę, że tak, ale wymaga to oczywiście szerszego uzasadnienia, na które tu nie ma miejsca. Ważne jest, by zdać sobie sprawę z tego założenia, które jest niezbędne, by całe to rozumowanie miało sens. 

A teraz moja niezgoda z Panem Jarzyńskim. Wszystko, co napisałem powyżej, dotyczy prawnych ograniczeń wolności słowa. Pan Jarzyński odnosi wszakże to rozumowanie (cytują, nota bene, moją książeczkę) dla skrytykowania pewnych intelektualistów, którzy podpisali jakiś list. (Nie wchodźmy już w to, bo trochę nudne…). Otóż, z punktu widzenia myśli liberalnej, protest przeciwko takiemu czy innemu poglądowi, książce czy artykułowi nie może się liczyć jako ograniczenie wolności słowa tego, przeciwko komu się protestuje. Bo gdyby się liczyło, to wtedy wolność słowa protestujących byłaby ograniczona…  

A zatem kryteria wolności słowa pozostawmy w tej sferze, która rządzi się logiką zakazów i nakazów prawnych, a w sferze protestów, kontr-protestów i kontr-kontr-protestów niech każdy mówi co chce, protestuje przeciwko komu chce, protestuje przeciwko protestującym i tak dalej – słowem, niech rozkwita tysiąc kwiatów, no może nie tysiąc ale jakieś 995, bo niektóre kwiatki trzeba będzie jednak wyrwać, typu poważne zniesławienie konkretnej osoby, wkroczenie w sferę intymną, nawoływanie do przestępstwa itp., ale poza tymi wąsko określonymi przypadkami niech wszystkie opinie mają przestrzeń na oddech bo na tym polega właśnie wolność. 

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (28)

Inne tematy w dziale Polityka