Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski
200
BLOG

Spruty sweter, w domku z kart, bez ważnej cegły

Wojciech Sadurski Wojciech Sadurski Polityka Obserwuj notkę 80

Socjologiczna analiza mechanizmów Polski od 1989 r. prowadzi do wniosku, że w istocie bronią [oni – przyp. WS] sieci interesów, która może spruć się jak stary sweter, rozpaść się jak domek z kart, gdy tylko z tego szańca kłamstw wyciągniemy ważną cegłę, która nazywa się Lech Wałęsa”. To piękne zdanie, w którym profesorowi Andrzejowi Zybertowiczowi udało się brawurowo połączyć co najmniej trzy metafory –  spruty sweter, domek z kart i szaniec bez cegły (która to cegła na dodatek nazywa się Wałęsa) – stanowi odpowiedź na pytanie dziennikarza gazety „Polska” (29 maja, str. 14) o motywacje dzisiejszych obrońców Lecha Wałęsy. Nic nie zmyślam, a kto nie wierzy, że tak powiedział, niech zajrzy tu:

http://www.polskatimes.pl/17,38083.htm

 (Dygresja: ponieważ nie po raz pierwszy piszę tu o A.Z., niechybnie za chwilę Jego miłośnicy zauważą, że żywię kompleksy, mam obsesję i w ogóle powodowany jestem najniższymi motywami, gdy o nim się wypowiadam. Więc by im ułatwić zadanie, z góry przyznaję: tak, kiedykolwiek wypowiadam się na temat kolegi-profesora A.Z., czynię to wyłącznie z nikczemnych pobudek, w tym z zazdrości. A teraz przejdźmy do rzeczy).

W debacie nad nieistniejącą jeszcze książką o Wałęsie, z jednej strony - odsądza się od czci i wiary tych, którzy (rzekomo lub naprawdę) z góry protestują przeciw książce, której jeszcze nie znają, z drugiej zaś strony profesor Zybertowicz nie przestaje rozprawiać w najlepsze o tym, co w tej książce będzie i jak należy to interpretować. W mediach – prawdziwy karnawał Zybertowicza, któremu usta nie zamykają się o książce Cenckiewicza i Gontarczyka i o zawartych w niej żelaznych dowodach na to, co nieustannie Wałęsie zarzucają jego przeciwnicy. I wygląda na to, że będzie tak perorował przez najbliższy miesiąc – bo za tyle dopiero ukazać ma się Książka. Mamy zatem do czynienia z nachalną promocją zapowiadanej książki – promocją która byłaby naturalna w przypadku np. utworów literackich, ale która staje się bezwstydną kampanią polityczną w przypadku książki pt. „Ta cegła Lech się nazywa” (za tę propozycję tytułu prosiłbym o mały udział w honorariach).

No dobrze, powie ktoś, ale przecież profesor Zybertowicz zna książkę, więc ma prawo o niej mówić? Otóż nie, bo Zybertowicz nie podaje wyłącznie faktów, zawartych w przyszłej książce (w samej rzeczy, powtarza kilka razy w przytoczonym wywiadzie, że faktów tych nie zamierza ujawniać), ale nieustannie stara się utrwalić z góry interpretację, która jest ponoć jedyną możliwą na gruncie tych faktów (których my nie znamy, ale on zna). Czyli: nie powiem wam, co będzie w kryminale, którego jeszcze nie znacie, ale wierzcie mi: kamerdyner zabił. A kto tak nie uzna, ten idiota lub łobuz.

Nie uważam, by list „w obronie” Wałęsy był specjalnie mądry – sam go nie podpisałem, co zresztą znakomicie ułatwił mi fakt, że nikt mnie o to nie poprosił. (Przypominam zresztą, że nie był to list przeciwko przyszłej książce, o której tam nie padło ani słowo, ale przeciwko dzisiejszej kampanii oszczerstw na temat Wałęsy). Ale nieustanna gadanina wtajemniczonych, którzy znają książkę i firmują ją swoim gigantycznym autorytetem („Ja i trzech innych recenzentów swoimi nazwiskami ręczymy, że wywód autorów jest prawidłowy, a wnioski przez nich sformułowane - uzasadnione” – powiedział gdzie indziej z pełną powagą A.Z., zupełnie jakby te cztery nazwiska brzmiały Hegel, Kant, Kartezjusz i Kotarbiński) - jest po prostu nieprzyzwoita. Jeśli argumentem przeciw autorom listu w obronie Wałęsy jest obrona swobody badań naukowych i dyskusji, to w imię tej wolności dyskusji nie należy z góry ustawiać debaty i jej uczestników, zanim sami mają okazję zapoznać się z przedmiotem sporu.

Bo w przeciwnym razie rodzi się podejrzenie, że ci, co już poznali książkę, czyli nosiciele owych poręczających nazwisk, uznali że wymaga ona nadzwyczajnego artyleryjskiego przygotowania, bo inaczej spruje się jak ten stary sweter, pozostawiony w domku z kart, który jest jednocześnie szańcem, któremu wyjęto na dodatek ważną cegłę. (Która nazywa się Lech Wałęsa).

Moje najlepsze wpisy: 1. Rękopis znaleziony w Kabanossie: "Obraz Salonu: sercem gryzę" 2. Trochę plotkarska opowieść o pewnej Damie (taka jak z Vivy lub T 3. Pawłowi Paliwodzie do sztambucha 4. Opowieść nowojorska 5. Sen 6. Książę, Machiavelli i pistolecik 7. Szatani, Biesy i Inni Demoni Pana Premiera 8. Prolegomenon do blogologii (Wykład Jubileuszowy) 9. Wyznania Salonowca 10. Salon Poprawnych 11. Szanowny Panie Rekontra (czyli druga spowiedź solenna, szczera, 12. Rok Niechęci Do Ludzi (mowa jubileuszowa) 13. Manifest tolerała 14. Spowiedź szczera, solenna, sobotnia 15. Anty-anty-polityka 16. Czynaście 17. Prawo i lewo naturalne 18. Król Maciuś I o Unii Europejskiej 19. O kulturze dyskusji 20. Moje obsesje

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (80)

Inne tematy w dziale Polityka