Różne już rzeczy pisano o mnie, tu w Salonie24, a czasem i poza nim, najczęściej wypominając mi fakt pobierania żołdu z instytucji, mającej w tytule słowo „Europejski” – co, przyznaję, jest powodem do wstydu, no ale jednak gdzieś zarabiać trzeba, więc jeśli ani Akademia Orła ani Wyższa Szkoła Kultury Medialnej nie zaproponowały mi na razie posady, muszę obijać się po różnych podejrzanych ekspozyturach europejskiej szajki.
Różne rzeczy mówiono o moich rozlicznych przywarach: defektach tak charakteru jak i umysłu, nie mówiąc już o wyglądzie („wyglądzie zewnętrznym” – jak mawiano u nas w studium wojskowym). To jednak, co przeczytałem o sobie w związku z ostatnimi moimi enuncjacjami na temat Gruzji i polityki Prezydenta Kaczyńskiego, wyrażonej jego przemówieniem w Tbilisi, pobiło wszelkie rekordy, więc spieszę podzielić się z Państwem tym nowym doświadczeniem, na wypadek, gdyby Państwo tego nie zauważyli:
„Spojrzec wystarczy na dwa ostatnie wydarzenia - ktorymi zyja media i polskie spoleczenstwo - sprawa tarczy antyrakietowej i agresja Rosji na Gruzje. I oto na jednym froncie - poparcia dla Rosji stoja (moze to zabrzmiec dalej nieco komicznie, bo ranga tych osob jest zdecydowanie rozna) - Wladimir Putin, Wojciech Sadurski, Adam Wielomski, prezydent Syrii Baszar al-Assad, resztki po LPR, lewica i zieloni (chyba nawet Greenpeace)."**
http://europa21.salon24.pl/89660,index.html
Mniejsza z tym, że moje stanowisko w kwestii agresji Rosji na Gruzję zostało cokolwiek wypaczone w tym cytacie: w samej rzeczy, wyraziłem tu byłem w Salonie (co nadal podtrzymuję) poparcie tak entuzjastyczne i szczere dla płomiennego wystąpienia Prezydenta Kaczyńskiego w Tbilisi („Gdy wieje wiatr historii”), że zdziwiło ono nawet moich tradycyjnych przyjaciół i oponentów. Niektórzy, mniej chyba wyrobieni, czytelnicy zostali potem cokolwiek skonfundowani moim ostrzeżeniem, by oponentów Prezydenta w tej kwestii nie traktować jako „agentów” Rosji, gdyż krytyczne oceny polskiej polityki zagranicznej mieszczą się w ramach racjonalnej debaty publicznej, no ale ci trochę bardziej wyrobieni uznali w mig, że nie ma jednak sprzeczności między moim poparciem dla Prezydenta w tej mierze a moją obroną krytyków Prezydenta przed zarzutem o „agenturalność”.
Postawienie mnie w jednym rzędzie („na froncie poparcia dla Rosji” – jak nieco nieporadnie wyraził to bloger) z Wladimirem Putinem, Adamem Wielomskim, Baszarem al-Assadem, resztkami po LPR, lewicą i zielonymi – wzbudziło we mnie refleksję natury dwojakiej: najpierw towarzyskiej a potem politycznej. (Dla celów tej refleksji musiałem abstrahować od faktu, że trudno umieścić Putina „na froncie poparcia dla Rosji” – bo, w pewnym sensie, on *jest* Rosją (niestety), więc sam nie musi się popierać). Jako towarzystwo, wymienione osoby nie stanowią mojego idealnego grona do spotykania się i np. spożywania wspólnie posiłku, w tym beztroskiej konsumpcji alkoholu. Pewno chętnie pogadałbym z ludźmi z Greenpeace, zielonymi, a także z Panem Wielomskim, choćby o historii idei politycznych – ale o czym miałbym mówić z Putinem? I o czym z Baszarem al-Assadem? Z tym ostatnim – może trochę o urokach Damaszku, w którym byłem przed laty, albo o wkładzie mojej ś.p. Matki w wykopaliska w Palmirze, gdzie odkryła kilka wspaniałych grobowców i o której napisała potem piękną, popularno-naukową książkę w Polsce („Palmira, narzeczona pustyni”)? Ale czy Baszar al-Assad w ogóle interesuje się archeologią, choćby tylko swojego kraju? Nie mam pojęcia. (A poza tym, jako Muzułmanin pewno nie pije, więc jak z nim biesiadować?)
Wymienienie w tym wątku Prezydenta Syrii wszelako zaintrygowało mnie i skłoniło do bliższego zainteresowania się kolektywnym autorem blogu, którym jest grupa Europa21 (a ten indywidualny wpis firmowany jest przez pana Michała Wiśniewskiego). Sama notka informująca o Europie21 w Salonie składa się z nazwisk, które – wstyd powiedzieć – nic mi nie mówią, być może dlatego, że w miejscach mojego regularnego pobytu w ogóle mało mówi się o Polsce. Notka ta stwierdza: „Blog prowadzą osoby związane z Fundacją Europa 21 i portalem Europa21.pl. Michał Wiśniewski, Jan Wójcik, Grzegorz Lindenberg. A także - Witold Repetowicz, Hubert Kozieł, Piotr Ślusarczyk, Piotr Cebula”. Chyba jedynie o Panu Lindenbergu coś kiedyś słyszałem, ale co – dalibóg nie pamiętam; muzykant to, filozof czy właściciel fabryki – nie wiem.
Ponieważ wszakże jest tam logo i link do organizacji pod nazwą Europa21, udało mi się – przy podjęciu niewielkich w sumie sił i środków - bliżej zapoznać się z tą organizacją.
http://www.europa21.pl/
Niech sobie Państwo sami ją odwiedzą, jak chcecie, bo co tu będę streszczał: strona prowadzona jest żywo, fachowo i atrakcyjnie, lecz treściowo zwraca uwagę pewna jednostronność (do której Europa21 ma oczywiście prawo), a mianowicie intensywne (i – rzecz jasna – negatywne) skoncentrowanie się na terroryzmie muzułmańskim czy islamskim, czy jak kto chce to jeszcze nazwać. Znów – nic zdumiewającego ani gorszącego; zdumiewające byłoby tylko, gdyby ktoś terroryzm potępiał czy wybielał.
To, co natomiast dziwi to fakt, że owa niechęć pływa w sosie generalnej niechęci do świata arabskiego i jednocześnie bezwarunkowego (powiedziałbym – obsesyjnego) poparcia dla państwa Izrael i jego polityki. I tu słówko od siebie, zanim podam odpowiednie cytaty.
Jeśli chodzi o terroryzm, to rzecz jasna jestem zdecydowanie i absolutnie przeciwko, ale jednocześnie uważam, że tak samo jak trzeba z terroryzmem ostro walczyć, tak trzeba starać się zrozumieć jego podłoże i przyczyny. Są to rzeczy, które się nie tylko nie wykluczają (walka i zrozumienie), ale wręcz przeciwnie – w sposób konieczny się uzupełniają, bo walka będzie nieskuteczna, jeśli nie będzie oparta na analizie przyczyn. Po prostu należy przyjąć, że „Zrozumieć nie znaczy przebaczyć”, a jak taką postawę można w praktyce zastosować– wystarczy przeczytać sobie Ryszarda Kapuścińskiego na temat terroryzmu w Ameryce Łacińskiej. Tylko człowiek głęboko nierozumny może przyjąć, że nie ma najmniejszego zamiaru postarać się pojąć przyczyn i motywów, które mogą skłonić jakichś ludzi do aktów samobójczego terroryzmu.
Tymczasem, niestety, taką politykę świadomego i ostentacyjnego odmówienia jakiejś minimalnej nawet refleksji na ten temat propaguje „Europa21” pisząc krótkimi, żołnierskimi słowy:
„Nie będziemy z nimi rozmawiać. Nie będziemy starali się zrozumieć.”
Zdanie to jest, jak mi się wydaje, naczelną dewizą owej organizacji: nie starać się rozumieć, tylko potępiać i pokrzykiwać. Takich pokrzykiwań jest bez liku w krótkim programowym tekście Europy21, w którym czytamy m.in. takie mało znaczące, ale groźnie brzmiące zdania jak: „W tej wojnie mamy naszych sojuszników i naszych wrogów. Aby sprawniej kontynuować naszą działalność - czas stanąć na wysokości zadania i przystąpić do zorganizowanej działalności.”
http://www.europa21.pl/News-article-sid-12315.html
Drugą zastanawiającą cechą owej deklaracji ideowej jest bezwarunkowe i absolutne poparcie dla polityki państwa Izrael, wyrażające się następującym stwierdzeniem: „W sprawie Izraela zaś nie ma dwóch zdań - państwo to toczy wojnę z klasycznym wydaniem islamskiego terroryzmu. W związku z tym musimy dołożyć szczególnych starań, aby burzyć dzielące nas mury i starać się zrozumieć wspólna historię”. I w tym przypadku, nie mogę niestety z Europą21 się zgodzić: nie chodzi mi już o to, że „wojna z wydaniem” jest pojęciem osobliwym, ale o to, że w sprawie Izraela są „dwa zdania”, a nawet i więcej, a zamykanie ust oponentom polityki tego państwa wcale nie przyczynia się dobrze ani Żydom ani zwalczaniu antysemityzmu.
Państwo Izrael, w moim przekonaniu, niejednokrotnie postępowało w sposób terrorystyczny i okrutny (terroryzm może być przymiotem także państw, nie tylko band), prześladując bezwzględnie wielkie grupy ludzi poddane jego władztwu, np. mordując niewinnych cywilów, torturując więźniów, burząc domy bardzo biednych ludzi za to tylko, że członkowie ich rodzin podejrzani byli o terroryzm, pozbawiając ludzi na terytoriach okupowanych dostępu do wody i nawet do ich pól (w wyniku budowy muru), dusząc gospodarkę na tych terytoriach celowymi „roadblocks”, odcinaniem elektryczności itp. itd. Wszystko to – i wiele więcej – powoduje, że nie mam najmniejszego zamiaru popierać polityki państwa Izrael na tej podstawie, że jest rzeczywiście śmiertelnie zagrożone przez otaczające mu wrogie państwa i przez terroryzm. Niestety, w trakcie walki z tymi egzystencjalnymi zagrożeniami, Izrael nie tylko podejmował działania nieproporcjonalne do celów obrony koniecznej (co miałem okazję naocznie zaobserwować, zwiedzając m.in. palestyński obóz Szatila na przedmieściach Bejrutu), ale także wykształcił wśród wielu swych mieszkańców – zwłaszcza, wydaje mi się, młodych ludzi – prawdziwie rasistowskie uprzedzenia i nienawiść do Arabów, co sam mogłem na własne oczy ujrzeć w Jerozolimie, a co w naszym Salonie24 łatwo zaobserwować czytając wpisy Pana Eli Barbura, który – pozując na bliskowschodniego Rambo – serwuje regularnie jad nienawiści (przepraszam za to agit-propagandowe hasełko, ale tak jakoś mi wyszło, pewno z przyzwyczajenia) do Arabów i Muzułmanów en masse.
Zresztą w mojej bardzo krytycznej opinii o polityce państwa Izrael jestem w towarzystwie ludzi, których całkowicie nie sposób podejrzewać o antysemityzm, np. kilku moich przyjaciół z Uniwersytetu w Tel Awiwie, a zatem skoro im wolno potępiać politykę swojego państwa, nie rozumiem dlaczego nie wolno akceptować tej krytyki tylko na tej podstawie, że nie jest się samemu obywatelem Izraela.
Te dwie sprawy – wysiłek zrozumienia źródeł terroryzmu i stosunek do polityki państwa Izrael – powodują, że nie spełnię prośby fundacji Europa21 o udzielanie im pomocy, w tym także finansowej. Jednocześnie bardzo proszę Komentatorów o nieokreślanie ich mianem „izraelskiej agentury wpływu”, bo byłoby to równie haniebne, jak nazywanie krytyków polskiej (prezydenckiej) polityki względem Gruzji „rosyjskimi agentami wpływu” – co, jak Państwo wiedzą, kategorycznie odrzucam. I co stało się punktem wyjścia całej tej filipiki, którą inauguruję niniejszym moją obecność na nowym, upiększonym, unowocześnionym, ślicznym i błyszczącym, acz niezależnym i samorządnym jak zawsze, Salonie24 wersji beta.
** [Przypis: w zmienionej wersji wpisu Europy21, po dwóch dniach, moje nazwisko zostało usunięte, za co łaskawe dzięki; nie jestem pamiętliwy więc wszystko puszczam w niepamięć, ale powyższy wpis dotyczy spraw bardziej generalnych, związanych z platformą ideową „Europy21”, więc przytaczam cytat w jego pierwotnym brzmieniu w celach dokumentacyjnych, historycznych i narracyjno-fabularnych].
PS techniczne: Z jakichs zupelnie niezrozumialych dla mnie przyczyn, wszystkie linki do cytatow, ktore zamieszczam w swoim wpisie powyzej, znikaja w jego ostatecznej wersji, juz po edytowaniu. Latwo je jednak znalezc w "Salonowym" blogu Europa21, jak rowniez na stronie fundacji Europa21 www.europa21.pl
Inne tematy w dziale Polityka