„Pόdź no do mnie dziecię, pόdź / uśmierz moją grzeszną chuć” – śpiewał tak albo bardzo podobnie Piotr Fronczewski „Pod Egidą” w dawnych złych czasach, ale dobrych dla kabaretόw. Słowa te przypomniały mi się i nie chcą wyleźć z łepetyny, kołatają się w niej od momentu, gdy Pan Tomasz P. Terlikowski wydobył z mrokόw zapomnienia ową „chuć”, ale nie w kontekście robienia sobie jaj tylko najzupełniej poważnie. I pomyślałem sobie z angielska, bo akurat chyba coś innego czytałem w tym języku więc miałem mόzg nastrojony obcojęzycznie: „Where is Tadeusz Boy-Żeleński, now that we really need him?”
Bo to właśnie jest język, jaki towarzyszył Boyowi, gdy śmiechem i błyskotliwym racjonalistycznym argumentem rozbrajał nastroszonych wojownikόw cnoty, wyruszających na krucjatę przeciw grzesznej chuci, zapędzających kobiety tam, gdzie ich miejsce. Och, przydałby się dziś bardzo. Tak w każdym razie można by wnioskować czytając ten Salon. Oto niedawno pewien młodzieniec rozbeczał się nostalgicznie nad epoką wiktoriańską i nad niewieścim poczuciem wstydu; oto dziś inny peroruje o kobietach, robiąc z nich trzpiotki i słodkie idiotki…
Tylko, że czasy już inne; stąd ten język chuci i nostalgii wiktoriańskiej brzmi jak operetka w dyskotece. Są dwie Polski: Polska kobiet aktywnych, dynamicznych, śmiało osiągających swe cele zawodowe i publiczne, godzących życie rodzinne z rolami publicznymi, ktόre realizują bez poczucia niższości i bez przyjmowania roli słodkich idiotek. I jest ta druga Polska. Ja zawsze żyłem w tej pierwszej, nawet jak mieszkałem poza Polską geograficzną, ale zawsze zdawałem sobie sprawę z istnienia tej drugiej.
I jako liberał integralny powiem otwarcie: a niech sobie istnieją obie. Jeśli Szanownej Małżonce dobrze jest u boku Pana i Władcy, ktόry opowiada dyrdymały takie, jakie w wersji karykaturalnej można sobie dziś przeczytać na blogu Pana Pomianka – niech jej będzie na zdrowie. A jak już będzie miała tego dosyć – niech ma swόj „right of exit”. Nikogo nie uszczęśliwiać na siłę – oto moja maksyma.
Tyle że jest pewien szkopuł. Wspόlna Polska, kraj w ktόrym obie Polski mogą się zmieścić, musi opierać się na zasadach liberalnych. Oni w państwie liberalnym mogą sobie żyć jak chcą, z Szanownymi Małżonkami wijącymi się bluszczem wśrόd swych Panόw i Władcόw. Ale my w Polsce przez nich urządzonej: z zakazami prawnymi wynikającymi z ich obyczajowości i moralności, podusimy się.
I tak od kabaretu przechodzimy do spraw najzupełniej poważnych. Ile powinno być państwa w moralności i ile moralności w państwie? Kto powinien komu urządzać ramy prawne, kto przepisywać nakazy i zakazy – i w oparciu o czyją moralność? W Wydarzeniach TVP usłyszałem dzisiaj biskupa Pieronka, ktόry powiedział coś mniej więcej tak (cytuję z pamięci, nie notowałem bo akurat testowałem nowe dla mnie wino czerwone z Trento, z rzadkiego a cudnego grona Teraldego): „Wpisanie zakazu dyskryminacji ze względu na orientację seksualną do jakiegokolwiek prawa oznacza utratę władztwa państwowego w dziedzinie moralności”. (Starałem się potem ten cytat sprawdzić w kilku portalach ale nie było jej, a po tym jak w wyszukiwarce, po wystukaniu słowa Pieronek, komputer zapytał mnie przekornie, czy nie miałem przypadkiem na myśli „biedronek”, zrezygnowałem). To myśl tak szokująca, że przez wzgląd na szacunek dla jej autora nie chcę poddawać jej tu analizie. Ale zauważmy, że „władztwo”, o ktόrym mόwi biskup Pieronek, wcale nie będzie uśmiercone, jeśli tak gorszące go zakazy dyskryminacji zostaną ujęte prawnie. Bo ci, ktόrzy te zakazy promują, też mają na względzie kwestie moralne. Tyle że jest to inna moralność.
Która jest lepsza a ktόra gorsza? Sporu o to nigdy nie rozstrzygniemy. Nie zdecydujemy też tego licząc, kto ma większość, bo jak słusznie biskupi polscy zauważali, nad moralnością się nie głosuje. Musimy więc ułożyć się co do takich zasad, na jakich maksymalnie spokojnie wyznawcy rόżnych moralności mogą ze sobą współistnieć, za bardzo sobie wzajemnie nie przeszkadzając. To być może minimalistyczny ideał, ale jesteśmy jeszcze, cholera, daleko od tego minimum.
Inne tematy w dziale Polityka