Wiadomo, kiedy Jarry pisał "Króla Ubu", Polski, jako takiej, nie było. Mógł więc umiejscowić akcję tego szalonego dramatu w jakimś dziwnym miejscu - i wybrał Polskę - "czyli nigdzie". Mieszkam w małym i sennym Olkuszu (nawet koło Olkusza), i też mam wrażenie, że to jest nigdzie. Nigdzie i nikt się mną, to jest moim miejscem zameldowania, nie interesuje. Nie dziwi mnie to, nie denerwuje i nie chcę tego zmieniać, zresztą nie mam takiej możliwości. Na tym polega szczęście - znać swoje miejsce i wyżej d... nie podskakiwać.
Uwierzcie, generalnie jest mi tu dobrze. Fale idiotyzmów przewalają się po świecie, po Polsce, ale u nas to są tylko lekkie przybory wody, a nie jakieś tam fale powodziowe. Irytujący mnie ludzie, w większej liczbie, pojawiają (objawiają) się tylko przed wyborami; wystarczy ich przegapić, nie pójść na rynek, na wiec poparcia, gdy ten czy inny zdesperowany kandydat objeżdża prowincję, i ma się spokój.
Z sąsiadami o polityce nie gadam; rozmawiamy o tym, że wiśnie wymarzły w jedną czerwcową noc. Albo marudzimy, że przydałoby się, żeby kilka dni popadało. Wiem, dla statystycznego mieszkańca Polski, który teraz planuje urlop, to jest zła wiadomość, bo chciałby słońce. Ale nas tu, na prowincji, wkurza, jak nam się wmawia, że ładna pogoda jest tylko wtedy, gdy świeci słońce. Przecież wiadomo, że ładna pogoda, to taka, jaka w danym momencie powinna być; jak jest potrzebny deszcz, to ma padać, a jak są sianokosy, to ma być słońce, i tyle! A co do urlopu, to też nie mam wygórowanych pragnień. Od tygodnia odpoczywam dynamicznie. Robimy z ojcem wylewkę betonową w pomieszczeniach gospodarczych. Już od dawna nie robią mi się odciski od taczek czy łopaty. No i nabrałem krzepy. Kiedyś położyłem na rekę, po kolei, wszystkich gości z baru Kalfior. Obojętne mi było: prawa czy lewa, kładłem ich, aż miło. Nigdy wcześniej, ani później, nie okazywano mi tak wiele szacunku. Wmawiałem im, że to dzięki "pisaniu" mam tyle pary. Mogę wydać jeszcze sto książek, napisać tysiąc reportaży, zostać wójtem, burmistrzem, nawet Wojewódzkim, przepraszam, wojewodą, a wszystko to będzie niczym wobec tego jednego wieczoru w olkuskim barze Kalafior. Co jeszcze mógłbym zrobić równie spektakularnego? Chyba zostało mi tylko położyć na rękę Sierakowskiego, naczelnego "Krytyki Politycznej". Podobno jest w tym dobry. Tak, tylko z kim on się próbuje, w tej lalusiowatej kawiarni na Nowym Świecie?!
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości