olgerd olgerd
433
BLOG

Omam polski

olgerd olgerd Rozmaitości Obserwuj notkę 2

Śnił mi się dziś premier Tusk otwierający Mistrzostwa Świata w piłce nożnej - na nowo wybudowanym stadionie piłkarskim im. Grzegorza Laty w Olkuszu. Pięknie się prezentował nasz czarnogórski 55-tysięcznik, na którym zasiadła cała populacja kurczącego się od dziesięcioleci powiatu. W przewadze byli oczywiście goście z innych powiatów, aglomeracji, krajów i kontynentów. Nie wiem, który to mógł być rok, ale jakieś późne lata 30-te XXI wieku, bo Donald miał siwiutkie włosy, białą jak mleko brodę, a w jego kiedyś jakże młodzieńczych oczach już nie tliły się dawne wesołe ogniki. Drżącym głosem otwierał mistrzostwa: „Udowodniliśmy światu, że jesteśmy godni miana światowców. Wybudowaliśmy 2500 nowych stadionów, a w każdej, najmniejszej nawet wiosce i jej przysiółku mamy po dwa „Orliki”. I to wszystko osiągnęliśmy własnymi siłami. Możemy być z siebie dumni”.

Pierwszy mecz rozgrywały drużyny Kaszebe (64 miejsce w rankingu FIFA) i Śląsk (66 miejsce). Publika szalała z zachwytu. „Śląsk – żóóóóółtoooo-nieeeeebieeeescy!” – wrzeszczeli jedni. „Kaszeeeeebe, Kaszeeeeebe, Kaszeeeebeeee waaas rozjeeeee…” – na to drudzy. Doszło tylko do niewielkiego konfliktu między kibicami Śląska i Ukrainy, bo obie nacje miały takie same barwy narodowe. Interweniowała policja. Kilkuset rannych odwieziono do szpitala, a kilka tysięcy najbardziej agresywnych aresztowano, ale ten drobny incydent nie mógł zepsuć ogólnie bardzo dobrej atmosfery. Niestety, z samego meczu niewiele pamiętam, bo prawie nic nie było widać. Wszystko przez sędziów; FIFA, chcąc wykluczyć możliwości pomyłki sędziowskiej, zwiększyła ich liczbę do około pięćdziesięciu. Wyobrażacie to sobie, pięćdziesięciu gości w czarnych trykotach szwendających się po murawie i wokół boiska! Czterech sędziów głównych, szesnastu bocznych, czterech bramkowych, osobni sędziowie od karnych, wolnych, kornerów itd. Nie dziwne więc, że na boisku było już bardzo mało miejsca dla samych piłkarzy. Po zlikwidowaniu spalonych, których nikt nie rozumiał i nie lubił, piłkarze gnietli się w kupie na obu polach karnych, więc w trosce o komfort gry ich liczbę zredukowano; drużyny były ośmioosobowe.  Gra wyglądała strasznie, piłka co rusz odbijała się od któregoś z arbitrów (a wiadomo, sędzia to powietrze), zmieniała lot i robiła w konia piłkarzy, więc panował nieopisany galimatias. Nawet padła bramka, ale sędziowie jej nie uznali, bo wydawało im się, że strzelona została ręką. – Chyba ręką Boga! – pieklił się jeden ze śląskich piłkarzy. – Przecież Boga nie ma! – ripostował jeden z arbitrów głównych - Więc jak ktoś, kogo nie ma, mógł strzelić  bramkę?! Wygrała demokracja, bo sędziowie postanowili zagłosować. 32 do 26 wygrali ci, którzy uważali, że bramka została strzelona nieprzepisowo.

- A ty, co za jeden jesteś?! – spytał mnie kolorowo ubrany gość z tęczową flagą. Pomyślałem, jakiś gej, ale to było błędne mniemanie, przede mną stał kibic Kaszebe z flagą swojego kraju. 

– Przepraszam, szukam toalety… - jęknąłem i zszedłem mu z drogi.

Muszę przyznać, że to wszystko nie bardzo mi się spodobało. Postanowiłem opuścić stadion. Przed wyjściem natknąłem się na jakąś manifestację. Niski, stareńki gość, podpierający się białą laską krzyczał w megafon, że „nie widzi tego postępu cywilizacyjnego”. Mój ty Boże, pomyślałem wzruszony, toż to prezes Jarosław, jak zawsze na posterunku. Chciałem przecisnąć się między manifestantami, ale byłem jedynym wychodzącym, więc wpadłem im w oko. Prezes, któremu coś szeptano do ucha, przy pomocy usłużnych współpracowników wskazał mnie laską: -Uciekają już pierwsze szczury z tonącego statku.

Zdumiony odwróciłem się i wtedy faktycznie okazało się, że za mną nie ma stadionu im. Grzegorza Laty, a jest zacumowany wielki, niemiłosiernie zardzewiały okręt. Z trudem odczytałem ledwo widoczną nazwę: „ORP Gawron”.

Wpadłem w panikę. Chciałem się obudzić, bo już wiedziałem, że to koszmarny sen.

- Spieprzaj dziadu! – odepchnąłem bezceremonialnie prezesa.

Wreszcie się obudziłem. Nade mną pochylała się najlepsza z żon. Wyglądała na lekko wystraszoną: - Nie dość, że spisz do jedenastej i przeklinasz przez sen, to jeszcze bijesz mnie po rękach! – mówiła.

Co za ulga! Jak to dobrze, że nic się nie stało.

 

        

olgerd
O mnie olgerd

Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (2)

Inne tematy w dziale Rozmaitości