olgerd olgerd
344
BLOG

Kurs na zderzenie

olgerd olgerd Rozmaitości Obserwuj notkę 0

Szedłem szybko, zdecydowanie, bo na ogół tak właśnie chodzę. Powoli będę sobie chodził, jak już przejdę na zasłużoną emeryturę. Inna sprawa, czy wtedy nie będę już tylko leżał. No, więc szedłem i żeby obraz mojego zdążania był kompletny, dodam, iż w ręku trzymałem dorodną cytrynę. Na co mi ta cytryna była potrzebna? To nieistotne, nie musicie wiedzieć, bo to w żaden sposób nie koresponduje z dalszą częścią tego, co wam chcę opowiedzieć. Tak więc szedłem sobie i podrzucałem tę cytrynę, bo fajnie jest podrzucać w ręce dorodną cytrynę. I wtedy to się stało. Wpadłbym na tę kobietę. Niska, chuda, zlękniona; ubrana tak, jak ubierają się wszystkie zlęknione – trudno opisać, bo nie ma co opisywać. Może ja ją tak wystraszyłem? – pomyślałem. Szedłem z rynku, skręcałem za róg starego starostwa i ona się wtedy pojawiła znikąd i niespodziewanie tuż przede mną się znalazła. Naprawdę nie było możliwości, by na nią nie wpaść. A skoro nie było, to wpadłem.

- Jak pan chodzi?! – jęknęła pytająco i drwiąco.

Wszystko się działo szybko, ale nie straciłem koncentracji.

- Normalnie. Najpierw stawiam jedną nogę, potem drugą, nigdy obie na raz.

Pokręciła głową.

- Żartowniś...

Boże, myślałem, że zwyzywa mnie od najgorszych sukinsynów, a ona odezwała się do mnie w tak przestarzały deseń. Czy to słowo jeszcze funkcjonuje w polszczyźnie? Czy czasem już nie zaginęło w towarzystwie równie anachronicznych pojęć, jak ogłada czy kindersztuba?

- A kogo by pani wolała? Jakiegoś agresywnego cwaniaczka z niewyparzonym językiem?

Uśmiechnęła się jakoś niebywale refleksyjnie.

- No, nie... Mieszkam z jednym takim i mi wystarczy...

Z kolei ja próbowałem się uśmiechnąć, ale mi nie wyszło.

Spuściła wzrok i poszła w swoją stronę. A ja schyliłem się po cytrynę.

Była brudna, pęknięta i wyciekał z niej kwaśny sok.

olgerd
O mnie olgerd

Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości