Jak mawia pewien mój ekscentryczny kolega: „Różnie bywa, pies utonął, łańcuch pływa”. Zdarzają się sytuacje, gdy rzeczywistość dopada nas, jak pies kota, niespodziewanie, za to tak, że nam tchu zaczyna brakować i marzymy, żeby się z tej rzeczywistości co rychlej ewakuować.
*
Mimo że zwlekłem się z łóżka pięć minut później niż zwykle, to jakoś zdążyłem na busa. I nawet wolne miejsce było, z przodu, obok kierowcy, to jest tam, gdzie lubię, bo wtedy nie trzeba się przepychać i nie trzeba mówić wiecznie obrażonym, leciwym niewiastom: „przepraszam, wysiada się”... Z boku miałem starszego mężczyznę, siwego już, o pobrużdżonej, ostro zarysowanej twarzy. „Tacy nie przepuszczą okazji, by na coś nie ponarzekać” - pomyślałem. „Pewnie zaraz się zacznie”. I wykrakałem.
Kierowca zapytał mnie o podatek gruntowy, jaki się płaci w bloku. Powiedziałem, że z tego co wiem, płaci się za teren, na którym stoi blok, za działkę pod konkretnym mieszkaniem. Wtedy włączył się mężczyzna. On się znał na wszystkim; wiecie, taki lokalny mędrzec.
- Nie tylko za to, co pod blokiem, także za pas zieleni wokół bloku.
Od razu też skomentował to, co powiedział.
- Wszędzie złodzieje szukają możliwości wyciągnięcia z ludzi pieniędzy. Chcą nas wycisnąć jak cytrynę.
Pokiwaliśmy z kierowcą głowami na zgodę, no bo zgadzaliśmy się w stu procentach.
- Wskaźnik rewaloryzacyjny wyniósł 4,75, a podnieśli emerytury tylko o 4 procent. Znowu nas okradli! Ludzie na lekarstwa nie mają!
Kierowca miał coś dodania w sprawie wysokich cen medykamentów, więc wtracił:
- Wczoraj wiozłem starszą kobietę, tu z Dąbrówki, o kulach. Lekarz jej wypisał receptę na lekarstwa. Błagała, tłumaczyła, że ma małą emeryturę, a on jej lekarstwa na sto procent wypisał! No to jechała do Olkusza, do tej taniej apteki w dawnym budynku policji…
Skupiłem się na kiwaniu głową, bo mężczyzna po mojej lewicy nie dał mi dojść do głosu. Zresztą na razie nie miałem ochoty się wtrącać, więc mi to nie przeszkadzało.
- A marszałek Ewa Kopacz wzięła nagrodę, bo, jak powiedziała: „Każdy potrzebuje motywacji do pracy”. A reszta, to co? Niech zdychają bez lekarstw, z głodu! Złodzieje i skurwysyny nami rządzą! Trzeba coś zrobić z tym rządem!
- A inny to będzie lepszy? Każdy, który dotąd mieliśmy, jakoś zawodził… - wtrąciłem roztropnie, bo jednak naszła mnie ochota na wtrącenie się.
Nie powiem, siwy mężczyzna zgodził się ze mną.
- Nie żebym nie lubił Kaczyńskiego, ale jak rządził, to komu obniżył podatki? Bogatym! Niech biedni płacą i utrzymują… - przypomniał, jak rozumiem, fakt. Chciałem mu wejść w słowo i przypomnieć, że Kaczyński obniżył też podatek CIT, ale tym razem już nie dałem rady wepchnąć się między słowa. A on się rozkręcał na dobre.
- To przez tych bydlaków, sukinsynów z Solidarności…
- Niech się pan tak nie denerwuje. Jeszcze się pan przekręci i zrobi im przyjemność – zauważył trzeźwo kierowca, widząc, jak mężczyzna się czerwony niczym burak ćwikłowy. Gość autentycznie wyglądał na takiego, który może wyjść z busa nogami do przodu. Jednak rzeczowa uwaga kierowcy już nie mogła powstrzymać lawiny wściekłości sfrustrowanego mężczyzny.
- Wszystko to przez tę Solidarność, która stworzyła najbardziej represyjny, najgorszy, bo diabelski system na ziemi. Ale przyjdzie chwila, że ich pan Bóg rozliczy, co do jednego. Jedyna nadzieja w Bogu!
Popatrzyliśmy z kierowcą na siebie znacząco. Na szczęście dojeżdżaliśmy już do mojego przystanku. Włożyłem czapkę, poprawiłem na ramieniu pasek torby, a mężczyzna kontynuował:
- Przyjdzie Pan na ziemię jako ten krzak gorejący, który się objawił Mojżeszowi i ukarze grzeszników…
O ile wcześniej trwały jakieś rozmowy, szepty, to teraz nikt się nie odzywał, pasażerowie w milczeniu słuchali tyrady starszego mężczyzny. Atmosfera zrobiła się gęsta. Pomyślałem, że chyba dobrze by było, jakby nasi politycy, taka na przykład Ewa Kopacz, czasami przejechali się busem. Może nie popełnialiby błędu pychy, jaki im się nagminnie zdarza. Tylko, czy by taką podróż przeżyli?
- To ja wysiadam – powiedziałem. I jak powiedziałem, tak uczyniłem.
I dlatego właśnie marszałek Ewa Kopacz nie powinna jeździć publicznymi środkami transportu. Ale ona chyba o tym wie, tak jak wiedzą to wszyscy inni nasi drodzy przywódcy tak polityczni, jak i duchowi, wszak nikogo z nich nikt nigdy nie widział w środkach komunikacji publicznej; nikogo, poza papieżem Franciszkiem, ale tylko do czasu, gdy był zwykłym kardynałem, bo teraz już mu na to nie pozwolą - i wyjątków nie będzie.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości