Powstał świat właściwości bez człowieka,
świat przeżyć bez tego, który je przeżywa.
Robert Musil
Nikt go nie zauważał. On sam też nikogo nie zauważał. Czyżby więc prawdą było to, co mówią fizycy, o istnieniu dwóch światów równoległych, wielkich kręgów rzeczywistości, które są tak blisko siebie, że nie wciśniesz między nie kartki papieru?! A może są nawet bliżej siebie?! Ale to nie jest ważne, istotne jest, że się ze sobą nie stykają. I te kręgi kręcą się w przeciwnych kierunkach. On był w jednym kręgu, a ludzie mijający go w drugim. Właściwie należałoby używać określenia „przechodzący obok niego”, bo mijanie świadczyłoby, że go widzą, że na niego zważają, a przecież go nie widzieli i na niego nie zważali. Nie mogli go widzieć i na niego zważać, bo choć oba kręgi są tak blisko siebie, to - jak już wspominałem - nie mają ze sobą nic wspólnego. Właśnie wyszedł z baru, w którym pozostali współuczestnicy jego rzeczywistości, ludzie jego kręgu. Szare ubranie, szara twarz; tylko torba, w kolorowe paski, choć brudna, dodawała mu odrobinę barwności. Zatrzymał się na środku drogi, sięgnął do kieszeni po papierosy. Wyjął papierosa z paczki, ostatniego, bo puste już opakowanie zmiął w dłoni i odrzucił precz. Tych kilka ruchów nawet dość sprawnie mu to poszło, choć dało się dostrzec pewną niezborność, świadczącą o stanie upojenia alkoholowego. Różnie o takich mawiają: na bańce, pod wpływem, nawalony, ale ja lubię określenie „naoliwiony”, bo faktycznie, ktoś taki ma stawy zbyt dobrze posmarowane towotem, więc one zbyt gładko działają. Stąd te wszystkie upadki, zawirowania, zejścia z prostej linii. On właśnie tak szedł, niby do przodu, ale zakosami, więc wracał do punktu wyjścia. Może wiedział o kolejnej tajemnicy fizyki, która mówi, że z punktu „a” do punktu „b” najkrótsza droga wcale nie musi prowadzić po linii prostej. Wiedzą o tym przewodnicy turystyczni, to dlaczego nie maja mieć takiej wiedzy alkoholicy? Jak wspominałem wyciągnął papierosa, nawet trafił nim do ust i wtedy, zadowolony z dotychczasowych efektów, rozpoczął poszukiwania zapałek. Tacy, jak on, nie noszą zapalniczek, i on też nie miał zapalniczki, bo po przeszukaniu wszystkich możliwych kieszeni i ich zakamarków wyciągnął w końcu paczkę zapałek. Teraz pozostało mu tylko pociągnąć łebkiem zapałki o draskę. Tylko! Łatwo powiedzieć, ale po sześciu piwach, ćwiortce i bagażu w psotaci czterdziestu lat codziennego łojenia, po nocach zarwanych niczym stare łóżko, dodatkowo w dniu o morderczej nazwie poniedziałek, gdy to wcześniej niż sam człowiek budzi się w człowieku kac, otóż w takim to dniu i w takich okolicznościach nic łatwo nie przychodzi, może tylko dzielnicowy i wezwanie z sądu. I jemu też nic łatwo nie przychodziło. No więc dawaj, siatę między nogi i próbuje zapalić. Ale nic z tego, wiatr i inne czynniki atmosferyczne nie sprzyjają. Trzeba zasłonić zapałkę przed podmuchami, ale te, cholera, atakują ze wszystkich stron. Jedna próba, druga, siódma, a potem od razu dwunasta. Wreszcie jest, sukces. Teraz pozostało mu się tylko solidnie zaciągnąć. Jest więc owe solidne zaciągnięcie, takie, że dym dochodzi do samych bebechów, a nawet do punktu G każdego alkoholika czyli do wątroby. Ta choć już dawno poległa, ożywia się na mgnienie oka lub migotanie przedsionków, powstaje z marskości niczym Feniks z popiołów. Już nic innego nie jest ważne. Nie lękajcie się, ludzie, jest dobrze, a wręcz lepiej nie mówić. Twarz szczęśliwa, oblicze człowieka spełnionego. Ale wtedy, w najmniej spodziewanym momencie, bo to zawsze jest taki moment, on się potyka, papieros wyślizguje mu się z warg i – co za nieszczęście – wpada do kratki, pod którą znajduje się studzienka ściekowa. Czyli jest, że tak powiem „po filipku”. On patrzy z niedowierzaniem, upuszcza torbę, którą jednak osiada bezpiecznie na asfalcie. Nie słychać brzęku tłuczonego szkła, więc nie mógł nieść flaszki. Poza tym gdyby miał flaszkę, to nigdy torby z dłoni by nie wypuścił. Nawet gdyby mu ktoś zasunął z piąchy w środek twarzy, nawet wtedy trzymałby torbę mocno, ciut za sobą, chroniąc zawartość przed uszkodzeniem. To jest działanie instynktowne. Tu nic nie trzeba tłumaczyć. Można sobie rozwalić mordę po pijaku, ale rozwalić flaszkę to dla alkoholika dyshonor największy. Tak więc torba oklapła na asfalt, a obok niej oklapł jej właściciel. Właściwie to nie oklapł, ale padł na kolana. Boże, kiedy on mógł być poprzednio na kolanach? Przyjmując pierwszą komunię świętą?! A może przy grobie mamusi, na cmentarzy komunalnym, gdzie w pijanym zwidzie obiecywał doczesnym szczątkom rodzicielki rzucenie picia. Sam nawet w to wierzył, gdy obiecywał, ale potem sobie zapomniał. Teraz, gdy tak klęknął, wpatrzony w otwór, w którym zniknął papieros, przypominał króla Leara rozpaczającego po śmierci córki Kordelii. Na moment zamienił się w wielkiego aktora, którego doskonała, skończona kreacja, pełna bólu i rozpaczy po wielkiej, osobistej tragedii, mogłaby być ozdobą niejednej sceny, a nie marnować się na tym spłachciu zakurzonego asfaltu. Ale oto na scenie pojawił się niespodziewany bohater w białym samochodzie (jednoznaczna analogia z białym rumakiem), który spiął ostrogi swego „żelaznego wierzchowca” i wyhamował tuż za plecami klęczącego Leara, natenczas opuścił szybę, by wygłosić znamienną kwestię:
- Spierdalaj, łajzo, bo ci z dupy garaż zrobię!
W didaskaliach powinno się znaleźć: „Powiedziane głosem wyniosłym, znamionującym znaczące pochodzenie i wielką siłę charakteru”.
Klęczący mężczyzna, ów zdradzony i oszalały król, władca bez królestwa i bez papierosa, poderwał się na nogi, te mu się zaplątały, ale opanował drżenie kolan i nie oglądając się za siebie – jak mu zalecono – „wziął i spierdolił”.
„Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść, niepokonanym”. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości