Śmierdziało od gościa, bez dwóch zdań. Ja tam już przyzwyczajony jestem. Najważniejsze, to dobrze usiąść, blisko otwartego okna, a z dala od osobnika, którego zapach może być nieprzyjemny. Tacy osobnicy wyróżniają się tym, że w upalny dzień są odziani w grubą czarną marynarkę, grube spodnie i całoroczne buty. Właśnie, kiedyś buty, jak opony, też kiedyś, były całoroczne. Teraz inne mamy na lato, inne na deszczową jesień, a jeszcze inne na zimę. Opony pewnie też niedługo zaczną robić na cztery, albo i sześć pór roku. Skądinąd ciekawe, opony na przedwiośnie, albo na złotą polską jesień, ten diaboliczny zamysł zapewne już jest analizowany w koncernach samochodowych.
Znów zerknąłem na faceta, bo jednak fetor był dojmujący, choć gość stał ze dwa metry ode mnie. Spory zasięg! Facet zapłacił za przejazd, a potem rozejrzał się po minibusie. Nieogolony, na oko 50 letni, ale pewnie ciut młodszy, bardzo zmęczony życiem. Szukał miejsca dla siebie, tak w życiu, jak i w busie. Zobaczył wolne miejsce w trzecim rzędzie. Siedziała tam młoda, może 25 letnia dziewczyna. Ruszył zająć swoje miejsce. Dziękowałem Bogu, że miałem pojedynczy fotel i nie mógł siąść koło mnie. Nawet nie spytał dziewczyny, jak to się zwyczajowo czyni, czy może się dosiąść. Sytuacja jakich wiele, wszedł facet do busa, wydziela kwaśny zapach dawno nie pranych ciuchów, ale cóż zrobić, taki obyczaj. Niby nic ciekawego. Siądzie i tyle. Potem wstanie, wyjdzie z busa wraz ze swoim smrodem, którego sam nie czuje. Ale tym razem było inaczej. Zrobiło się ciekawie.
- Proszę się przesiąść! – powiedziała dziewczyna, ta, obok której bez zapytania zasiadł.
Ciemne włosy, szczupła twarz, chyba była ładna, ale niewiele jej było widać zza okularów z modnymi szkłami, które upodabniają dziewczyny do wielkich much.
- Co? – zapytał mężczyzna. Krótko, zwięźle, choć mało elegancko, jednak filozofowie byliby zachwyceni: nie mnożył słów ponad konieczność.
- Proszę się przesiąść do tyłu – dziewczyna powtórzyła komunikat w nieco rozszerzonej wersji. I dodała bonus: - PAN ŚMIERDZI!
Cóż, Ameryki czy nawet Australii nie odkryła, wszelako wrażenie zrobiła.
Cisza się zrobiła jakby publiczność siedziała w teatrze i czekała na wielką improwizację albo chociaż monolog z czaszką Yoricka.
- Co? – powtórzył w tej samej, zwięzłej, chciałoby się powiedzieć klasycznej wręcz formie zaatakowany. Ale jednak szybko odnalazł język w gardle.
- Kto śmierdzi?! – warknął.
- A niby kto?! – zadrwiła dziewczyna. - Pan! I to tak, że nie można wytrzymać! Proszę natychmiast przesiąść się na tył i otworzyć okno. Może mniej pana będzie czuć.
I wyobraźcie sobie, facet wstał i poszedł na miejsce, które ona mu wskazała. Nie wiem, czy nauka zanotowała takie zjawisko, ale wydało mi się, że nawet jakby mniej od niego cuchnęło. Dziewczyna nie triumfowała. Zachowywała się tak, jakby nic się nie stało. W sumie to nie wiem, czy coś się stało. Potem wysiadła, ja też. Cuchnący został.
Szła przede mną. Okulary miała teraz na włosach. Nie mogłem się powstrzymać.
- Jestem pod wrażeniem sposobu, jakim go pani załatwiła... – powiedziałem szczerą prawdę, bo byłem pod ogromnym wrażeniem.
Nie uśmiechnęła się. Popatrzyła na mnie surowym wzrokiem. Postanowiłem nigdy więcej nie odzywać się do ludzi, jeśli nie będę na sto procent pewny, że sobie tego życzą.
- Trzeba umieć walczyć o swoje. Dlaczego pan się nie odezwał?!
- Nie usiadł koło mnie... – wtrąciłem.
- A jakby usiadł, to odezwałby się pan?!
Nie odpowiedziałem, bo oboje wiedzieliśmy, że to wcale nie było pytanie.
Byłem cieciem na budowie, statystą filmowym, ratownikiem wodnym, ogrodnikiem, dziennikarzem itp. Obecnie "robię w sztuce". Nie oczekuję, że zmienię świat; problem w tym, że on sam, zupełnie bez mojego wpływu, zmienia się na gorsze. Mrożek pisał: "Kiedy myślałem, że jestem na dnie, usłyszałem pukanie od spodu". To ja pukałem! Poprzedni blog: http://blogi.przeglad.olkuski.pl/nakrzywyryj/
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości