Dekiel Dekiel
30
BLOG

Choroba III i IV RP

Dekiel Dekiel Polityka Obserwuj notkę 8

Zgodnie z moimi przewidywaniami (i nie tylko moimi) informacje z tajnego posiedzenia sejmu zaczynają się powoli przedostawać do mediów. Na razie strumień jest słabszy niż myślałem, ale wszystko przed nami. W końcu Dorn przeczytał posłom tylko pierwszą część zeznań Kaczmarka. Resztę nasi politycy poznają we wtorek - w bardziej sprzyjających warunkach niż ostatnio, co zapewne zwiększy ilość posłów jeżdżących po wszelkiego rodzaju stacjach (zarówno radiowych jak i telewizyjnych). Oczywiście nic nowego z tego nie wyniknie - obie strony konfliktu będą powtarzać jak mantrę wyuczone formułki. Być może trochę je modyfikując w zależności od sytuacji, ale bez przesady...

Nie chciałbym jednak pisać o sporze/aferze/kompromitacji/zawirowaniu politycznym [nie potrzebne skreślić] PiS-Kaczmarek-Opozycja, ponieważ wydaje mi się, że temat ten został wyczerpany i dopóki nie pojawią się jakieś nowe fakty (nie mylić z spekulacjami), nie warto się nim zajmować (co nie oznacza, że należy problem zbagatelizować). Korzystając jednak z okazji chciałbym zwrócić uwagę na chorobę, która umyka większości komentatorom, a która to trawi III/IV RP. Tą chorobą jest szeroka rzeka tajemnic, która trafia tam gdzie nie powinna - czyli do nas wszystkich.

Trudno powiedzieć kiedy dokładnie choroba ta wdarła się do organizmu zwanego Rzeczpospolitą - zależy to wyłącznie od poglądów politycznych i dobrej, a może raczej złej, woli. Jedni jako ojca przecieków wskażą Antoniego Macierewicza, inni Leszek Miller, ktoś zaś zakrzyknie Roman Giertych! Nie ma to jednak żadnego znaczenia, ponieważ nie chodzi tu o jednostkowe wyskoki tych panów, a o problem trawiący instytucję zwaną Polską.

Wydaje mi się, że problem ten rośnie z każdą kolejną kadencją sejmu. Politycy wszystkich opcji coraz chętniej uchylają rąbka tajemnicy mediom - pal sześć, że łamią przy tym prawo czy też utrudniają pracę innym organom. Ważne, że informacja zaszkodzi politycznemu przeciwnikowi, reszta się nie liczy.

Często dochodzi do kuriozalnych sytuacji. Jednym z najjaskrawszych przykładów, gdzie politycy mają tajność posiedzeń, była komisja śledcza do spraw Orlenu działająca w zeszłej kadencji. Dokładnie pamiętam jak Zbigniew Wasserman, Roman Giertych, a także Konstanty Miodowicz wybiegali co chwila do dziennikarzy z zamkniętego posiedzenia, podzielić się zdobytą wiedzą - nikt nie zareagował, że takie zachowanie absolutnie podważa powagę instytucji jaką jest komisja śledcza.

A przecież od tego czasu przeżyliśmy dwie kolejne komisje śledcze, raport o WSI, Kaczmarka, prokuraturę z której co chwila wypływają jakieś sensacyjne informacje, IPN. Nie chcę oceniać tych wydarzeń, ponieważ każda z tych sprawa jest inna, nie da się ich ocenić w jeden i ten sam sposób - chcę po prostu zwrócić uwagę, że w naszym państwie "tajne", często oznacza "jawne, jeżeli tylko da się tego jakoś użyć przeciwko naszym rywalom". Jest to jawne psucie państwa.

Bawi mnie, gdy maskę obrońcy "tajnego" - zresztą tylko na chwilę, bo już chce odtajnić stenogramy z zeznaniami Kaczmarka - przybiera PiS. Śmieszy, gdy opozycja, która jeszcze nie tak dawno zarzucała np.: Macierowiczowi przekazywanie mediom kolejnych stron raportu o WSI, robi to samo z zeznaniami Kaczmarka. Przeraża, że nikt nie zamierza tego zmienić i prawie nikt się tym nie przejmuje.

Dekiel
O mnie Dekiel

Strefa wolna od następujących trolli: bravo ;

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka