Kto powinien decydować o powtórzeniu wyborów ? Logicznie myśląc, powinni być to ich uczestnicy. Oni brali udział, jest to ich głosowanie. Poprzez uczestnictwo nabyli prawo własności wyborów. Przecież gdyby nikt nie zagłosował, byłyby one zupełnie bezpańskie, jak porzucony pies. Idąc dalej, grupa nie uczestnicząca, nic do nich nie ma. Przynajmniej w swojej większości. Położyła na nie laskę i w ten sposób zanegowała ich istnienie. Ta grupa zrzekła się wyborów, mimo posiadania prawa do uczestnictwa w nich. Wybory są im niepotrzebne. Dla nich to zbędna fatyga, tylko marnowanie wspólnych pieniędzy. Na marginesie, ponieważ grupa niechodzących na wybory jest większą od grupy chodzącej, można wysnuć wniosek, nie powinno ich być. Nie pójście nie jest jednak traktowane jako głos, dlatego nici z takiej interpretacji. Nie pójście nie ma żadnego znaczenia, nie liczy się w obecnie obowiązującym prawie wyborczym. Innymi słowy w sensie wyborczym niechodzący na wybory nie istnieją. Jak można się domyślić, 52 % nieobecnych, wszystkich uprawnionych na ostatnich wyborach, nie będzie chciało powtórzenia wyborów lub też nie będzie miało na ten temat zdania. Zanegowali pierwsze glosowania. Nie miały dla nich sensu pierwsze wybory, tym bardziej podobnie pomyślą o ich powtórce.
Publikuje się różne sondaże z zapytaniem o powtórkę wyborów. W tych sondażach jednak nie pyta się jednocześnie o uczestnictwo wyborach. Nie ma w nich takiej metodologii.. Pyta się wszystkich na równych prawach. Dlatego trzeba te sondaże nieco przefiltrować, aby dowiedzieć się z nich co nieco.
Na przykład ostatni sondaż Millward Brown dla TVN 24
54 procent Polaków nie chce powtórzenia wyborów samorządowych
35 procent oczekuje ponownego głosowania
11 procent nie ma zdania.
Ponieważ, w tym sondażu nie wzięto po uwagę osób niegłosujących. Postanowiłam sama to zrobić. Poniżej moje obliczenia. Oczywiście przy założeniu, że w sondażu wzięła reprezentatywna grupa Polaków.
Procent osób nie biorących udziału w ostatnich wyborach została określona na w zaokrągleniu 52 %.
Na początku założyłam, że jakaś grupa nie poszła , bo nie mogła z różnych powodów, ale chciała. Powiedzmy 4 %. Połowę tej grupy odejmę od osób chcących powtórzenia wyborów i od grupy niegłosujących.
Pozostaje po odjęciu, 50 % nie głosujących. Te 50 % procent podzieliłam na głosy nie mające zdania i na głosy nie chcące powtórki wyborów, biorąc ich stosunek z omawianego sondażu 1 : 5 . 10 % głosów nie mających z dania i 40 % głosów przeciwnych powtórzeniu wyborów. Założyłam obie odpowiedzi jako charakterystyczne dla osób niechodzących na wybory.
Reasumując odjęłam od procentów głosów w sondażu :
40 % głosów przeciw
2 % głosów za
10 % głosów wstrzymujących
Razem odjęłam 52 %, czyli procent uprawnionych, którzy nie wzięli udziału w głosowaniu.
Następnie przeliczyłam w zaokrągleniu jakim procentem całości jest każda z 3 odpowiedzi w sondażu.
Wynik:
69 procent oczekuje powtórzenia wyborów samorządowych
29 procent nie chce powtórzenia wyborów samorządowych
2 procent nie ma zdania.
Jak widać jest to komletnie inny wynik ,niż pierwotny.
Jest jeszcze jedna przesłanka, aby nie brać pod uwagę w sondażach na temat wyborów, tych którzy na nich nie byli. Nie byli na nich i nie mogą mieć na ich temat sensownego zdania. Jak można mieć dokładną wiedzę o tym, czego się nie doświadczyło ?
Swoją notką chciałam zwrócić uwagę na pewien trik w sondażach post wyborczych, który nie jest brany pod uwagę.
Inne tematy w dziale Polityka