No i dałam się skusić, poszłam na polski film. Ostatni raz w tej pięciolatce ! Moje zdanie o polskim kinie parę razy już zaznaczałam w notkach. Jeśli ktoś nie czytał, jest fatalne. Nudzą mnie polskie filmy współczesne. Mają słabe scenariusze, jeszcze gorsze dialogi. Dałam się jednak skusić Więckiewiczem. Błąd, błąd , błąd. Ludzie wychodzili w połowie filmu. Ja miałam popcor, więc zostałam sobie pochrupać. Film na którym byłam ma ambicje być krymiałem, jednak jest tak zrobiony, że widz nie chce się dowiadywać rozwikłania zagadki. Słabo pokazana zbrodnia. Jest tylko jedna scena w prosektorium w miarę dobra, porównywalna do podobnych scen w amerykańskich serialiach kryminalnych, które przecież niczym wyszukanym nie są. Dość przekonywująco rozkrajają zwłoki i na tym koniec dobrych scen. Dobra jest też czołówka, choć zbyt dosłowna jak na mój gust. Ale, może za dużo wymagam, może powinnam okazać większy entuzjazm animowanym wstępem filmu, przecież nawet czolówki w polskich filmach są słabe zwykle. Walczy się w tym filmie z przesądami. Chodzi o przesąd, zabijania przez Żydów dzieci w beczkach nabitych gwoździami w celu wytoczenia krwi na mace. Pokutował kiedyś ten przesąd , wiem, mnie babcia też nim straszyła, ale to za mało, aby zrobić dobry film. Powinni zrobić dokument , nie kryminał. Film jest słaby, ciągnie się jak gumka w gaciach, scenariusz nie trzyma się kupy. Brak zbudowanego napięcia. Fabuła fatalna, dialogi tragiczne i nieciekawe zdjęcia. Film jest naiwny i naciągany. Na siłę stworzony scenariusz. Mam dziwne wrażenie, że cały film powstał, aby pokazać, że taka legenda o zabijaniu dzieci przez Żydów istniała w Polsce i jest nieprawdziwym przesądem. Naprawdę, aż tak twórcy nie doceniają widza ? Owszem istniała, ale to za mało, aby zrobić dobry film. Trzeba było zrobić film dokumentalny. A, tak zrobiono kolejnego polskego fabularnego gniota. Tytuł „Ziarno prawdy” jakby się ktoś pytał, odradzam pójście, wyrzucone pieniądze.
Inne tematy w dziale Kultura