Jeżeli rząd Donalda Tuska zostanie pogoniony przez Pana Prezydenta RP, żeby swoją stajnię choć trochę posprzątać, to tylko z powszechnym pożytkiem będzie, ponieważ w szerzeniu bałaganu PO jest niezrównana.
Plan prezydencki, jaki się w Polsce zwolna wyłania, bardzo mi się podoba. Jest wręcz wytworny w swojej prostocie.
Bierze się po kolei wszystkie 100 konkretów, jakie Tusk z ręką na sercu obiecał w kampanii wyborczej 2023 roku, i kieruje się do sejmu projekty ustaw wcielających te konkrety w życie, najlepiej umieszczając w tych projektach własne słowa Tuska. W ten sposób chłopaki Tuska natychmiast mają dylemat Hamleta, czy głosować przeciwko własnym propozycjom, wiedząc, że zablokowanie w 2025 roku własnych obietnic z 2023 roku wypłynie w kampanii wyborczej 2027 roku.
Zwłaszcza poczekajmy na kwik, jaki sięgnie niebios, kiedy pan prezydent Nawrocki skieruje do Sejmu projekt ustawy nt. kwoty wolnej od podatku w wysokości obiecanej przez pana premiera Tuska, który będzie musiał zdecydować – stulić uszy, czy zwalczać samego siebie techniką walki z cieniem. Pan prezydent Nawrocki nie na darmo uprawiał boks.

Inne tematy w dziale Polityka