Ludzie zbierają na różne rzeczy. Litwini zbierali na samolot bezzałogowy. Estończycy na samochody. Teraz pora na nas.
Mam propozycję narodowej zrzutki ale innej niż dotychczasowe.
Nie chodzi mi tylko o to aby pojawiła się mniejsza lub większa suma pieniędzy na jakimś koncie - chociaż uzyskanie jakiejś sensownej sumy było by plusem. Chodzi też o czytelny symbol wsparcia Polskiego Wojska. Symbol czytelny dla wrogów Polski ale też dający szansę zwiększenia spoistości Polaków. Nie spodziewam się że będą to duże sumy ale niech zadziała zasada "wdowiego grosza".
Moja propozycja jest bardzo prosta - zbierajmy na to co żołnierzom jest na prawdę potrzebne. I to Polscy żołnierze powinni określić co za te pieniądze będzie kupione. Konto zbiórki powinno przynależeć do Wojska Polskiego. W efekcie to my zdefiniujemy kto ile będzie mógł kupić. Spodziewałbym się że MON umożliwi zakup sprzętu wojskowego (w tym broni) bez przetargów (to nie będzie przychód budżetowy) ale pod społeczną /publiczną kontrolą. Oczywiście z preferencją dla krajowego przemysłu o ile jakość nie ucierpi.
Sądzę że może być też wersja dla firm z zakresu obronności - cegiełki / udziały w określonych pracach - z tych o których można mówić publicznie.Z przykładowych projektów - potrzeba granatników, rakiet p-panc, dronów nowych generacji (np. przeciwdronowych czy będących radarem wyniesionym) - z resztą czego nie potrzeba...
Skoro wszyscy mówią ze głównym problemem są pieniądze to je dajmy. Poza budżetem
Ja - jak tylko będą znane konta - wpłacę na 'drobiazgi' dla oddziałów WOT z południa Polski - widziałem ich w akcji pomocy ludności i są wspaniali. Jeśli chociaż dostaną pieniądze na "skarpety techniczne" to dobrze. Bo są chyba potrzebne. Z resztą oni sami wybiorą.
To jak - zbieramy czy gadamy?
Po min 10zł od głowy? Kto może to i więcej...
