
Z rozbawieniem i satysfakcją patrżę jak cały Pis z wyjatkiem moze prezesa poszedł w blef Chrisa , kolegi Macierewicza i profesora Biniendy .Macierewicz najwyraźniej teraz prowadzi partię bo wszyscy tam grzmią za Chrisem o wielkiej nauce amerykanskiej ,która udowodniła ponad wszelką watpliwośc złamanie brzozy co najmniej 5 kwietnia. Tylko prezes ostroznie powiedział ,iz to "poważne badania " . To swietnie, bo takie poparcie naukowego Łysenkizmu Zespolu Smoleńskiegi skonczy sie kolejną kompromitacją typu Rońda . Ważne więc jest pytanie czy Chris w końcu podzieli Pis i ktoś tam w końcu zbuntuje sie przeciwko faktycznej prezesurze posła Macierewicza.
To były dwa zespoły. Mówi Chris w Polsacie :Był badacz, który jest inżynierem zajmującym się analizą zdjęć. W zespole pracował również doktor, zajmujący się analizą zdjęć satelitarnych. Chcieliśmy się upewnić, że nie popełnimy jakiejś gafy. Ranga odkrycia była tak zasadnicza, że musieliśmy to potwierdzić. Dlatego chcieliśmy mieć drugą grupę ludzi, którzy powtarzając nasze analizy, potwierdzą nasze wnioski.
University of Georgia, w którym pracuję, jest jednym z najlepszych uniwersytetów na świecie. Dzięki temu mogliśmy pozyskać opinię najlepszych na świecie specjalistów z dziedziny fotogrametrii. Oni się pod tym podpisali, i biorą za to 100 proc. odpowiedzialności
Wielka jest moc amerykańskiej nauki ...To gwarancja ,ze wyliczenia Chrisa są pewne. Problem w tym, ze to nie jest argument naukowy ale typowy dla łysenkizmu Zespołu Smoleńskiego argument z autorytetu, czyli zwykła sztuczka erystyczna.. Bo problem nie polega na modelowaniu matematycznym i komputerach z NASA. Tylko na dokladnym umiejscowieniu na zdjeciach satelitarnych brzozy. I gdyby Chris pojechał tam z miarą kupioną w Castoramie i pomierzył odległosci miedzy szopa a brzozą, uzyskałby pewniejsze wyniki od wszystkich amerykańskich uczonych. Chris ja zobaczyl w takim miejscu , w ktorym jej nie ma .Ale inni -Wikipedia , MAK , Miller czy Bloger Prefect na zdjeciach Chrisa zobaczyli ja w miejscu takim jak do tej pory.
Jak to sie stalo ? Cieszewski naniósł na niewyraźne zdjecia film lotniarza z filmu Anity Gargas , ale bloger Ford pokazuje ze zrobil to źle . Kamera lotniarza pokazywal ziemie pod różnymi kątami a nie prosto z gory jak satelita, wiec szablon Chrisa zrobiony na podstawie jakiego kadru z filmu nie odwzorowuje terenu dokladnie, zatem Chris obserwuje na zdjęciach 5 go kwietnia inne miejsce, dlatego brzozy normalnie stojącej jak stała nie widzi.
Ten problem Chris rozwiazał w Polsacie latwo - amerykanscy uczeni gwarantuja wszystko swoim autorytetem oraz popiera to także blefem opowiadając jakoby liczyli coś pare mięsięcy . Bo wyników ich pracy na niewyraźnych zdjęciach nie widać. Gdyby Chris pojechal tam z miarą z Praktikera - to nie musiałby nakładać filmu lotniarza na zdjecia i miałby pewną jej lokalizacje w oparciu o szope czy inne stałe elementy. Gdyby przystawil do drzewa lokalizator GPS mialby wynik tez dobry , ale z dokladnoscią od 1 do 2 metrow jak podaje wikipedia.Stąd może małe rozbieżności pozycji brzozy w GPS wedlug Wikipedii, Maku i Millera .Chris znalazł jak mówi jej czwartą /odległą/ pozycje- nakładając własnie film lotniarza. A czemu nie pojechał z miarą albo lokalizatorem GPSu? Bo wtedy byłby kłopot z kolejnym story o wszystko gwarantującej nauce amerykańskiej
To tylko kolejny nudny blef Macierewicza w tej samej co zawsze strukturze logicznej . Najpierw w tej paranauce coś sie zmyśla pod załozony scenariusz. Potem argumentuje się zwyklym przerzuceniem ciążaru dowodu, czyli ad ignorantiam: pokazcie swoje zdjęcia, udowodnijcie Chrisowi ze nie ma racji !.Potem ad verecundiam - amerykańska nauka to gwarantuje, bo to profesor, a Ty nim nie jestes. I konieczne tu jest nagłośnienie aparatem propagandowym partii jak to Chris i jego zespól wielkimi naukowcami są. Tylko że nic nie ma wspólnego z nauką. Najbardziej naukowo zachowalby sie ,gdyby wziął miarę albo popularne laserowe dalmierze geodezyjne i zrobil szkic topograficzny , by nanieść go potem na swoje zdjęcia. Ale wtedy groziłoby Chrisowi, ze brzoza 5 go kwietnia nie byłaby jeszcze ścieta....Oraz Gapol nie mialby story o amerykanskich uczonych dochodzących Prawdy.
.
Tak jest z Biniendą i jego ukrywanymi plikami wejściowymi, z trotylowamy badaniami Nowaczyka, które mialy byc badaniami amerykanskich uniwersytetow, a okazały sie byc badaniami Małym Chemikiem za 174 dolarow z niepodpisanymi przez nikogo kwitami. Z Rońdą i naukowymi badaniami blachy Obrębskiego przez gapienie sie w nią 40 minut. Jeden ekspert Dabrowski sie bardziej wysilił -podrzucił Biniendzie malowane w fotoszopie zdjecia ruskiego blogera .Tak jest ze wszystkim w Zespole Macierewicza. Partia co prawda finansuje badania Zespolu, jak mówił skarbnik Kostrzewski w wywiadzie dla Gazwyb, ale wyglada na to że placi za malo.Panowie naukowcy cos dłubią sobie najwyrazniej chałupniczo.
Tak Łysenko sadził zimą groch . Ale mógł , to byl przecież wielki naukowiec, jak partia matka ludziom tłumaczyła.
P.S z ostaniej chwili w rzeczonej sprawie komunikat NPW
Inne tematy w dziale Polityka