xpictianoc xpictianoc
188
BLOG

Homeopatiea cz. II "Hipoteza energetyczna"

xpictianoc xpictianoc Polityka Obserwuj notkę 0
Hipoteza energetyczna

Selen: działa na centralny układ nerwowy...
Neurastenia seksualna, lubieżne myśli, impotencja,
praca umysłowa męczy, brak snu przed północą,
budzenie wczesne — zawsze o tej samej porze,
ból głowy po herbacie, chrypka śpiewaków,
pociąg do wódki i innych mocnych trunków,
słodki smak w ustach, czkawka
i odbijanie po paleniu papierosów,
świąd między palcami.
Zalecane rozcieńczenia od Dl2 do D60.
Eugenia Choińska, „Homeopatia praktyczna", s.124

Zastanowimy się teraz nad „hipotezą energetyczną" w homeopatii. Zapytamy o jej podstawy filozoficzne. A więc na jakich podstawach jest zbudowana, z jakich źródeł wypływa. Będziemy pytali o konsekwencje światopoglądowe praktykowania homeopatii dla homeopatów oraz dla zażywających specyfiki homeopatyczne. Powiemy także o badaniach naukowych, wykazujących, że woda, w której nie ma ani jednej molekuły środka leczniczego, jest skuteczniejsza niż placebo... Zapytamy się także: dlaczego homeopatia nie jest nauką. Trochę też podpatrzymy homeopatów praktyków.

Rozpocząłem ten rozdział od cytatu z książki homeopaty, Eugenii Choińskiej, nie muszę chyba dodawać, że nie jest ona lekarzem...

VIS VITALIS, DYNAMIS

„Podstawowym pojęciem dla opisania zasad homeopatii klasycznej pisze cytowany już ojciec Aleksander Posacki jest pojęcie «siły żywotnej» (vis vitalis, dynamis), ujawniającej się jako siła lecznicza Natury (vis medieatrix Naturae)" (Po, s. 61); Hahnemann pisze o niej w swej Wykładni sztuki leczenia (Organon der rationallen Heilkunde), iż „...w zdrowiu [...] ożywiająca naturalny organizm ludzki, rządzi nim jako doskonały zwierzchnik. Utrzymuje ona odczuwanie i działalność wszystkich części żywego organizmu w harmonii, która zmusza do podziwu". Siła ta jest, jak pisze Hahnemann, „niematerialna, niewidzialna, podobna duchowej, dająca życie, ożywiająca materialny organizm, instynktownie czuwająca, regulująca czynności, utrzymująca odczuwanie i działanie wszystkich części organizmu w harmonii, samopodtrzymująca, samorządna, podlegająca zakłóceniom przez dynamiczne czynniki chorobowe (szkodliwe wpływy fizyczne i psychiczne), nawet działające z pewnej odległości, bezrozumna, niezdolna do samoleczenia, podlegająca kształtującej mocy wyobraźni, która może ją zakłócić, a zakłóconą zrównoważyć, poznawalna i doświadczana jest tylko przez swe czynności w żywym organizmie" (cytat pochodzi również z Wykładni...).

Jak widać, koncepcja wyjaśniająca działanie homeopatii jest uwikłana w cały szereg apriorycznych założeń ontologicznych i antropologicznych. Musimy je przyjąć lub odrzucić, bo nie sposób zbadać ich doświadczalnie. Przyjęcie ich sprawia, iż wchodzimy w świat hahnemannowskiej wyobraźni i intuicji, opuszczając bezpieczny teren zarządzany przez naukę. Wielu ludzi nie zdaje sobie sprawy z tego przejścia.

Hahnemannowska koncepcja siły witalnej rzutuje na praktykę homeopatii, bowiem owa „siła żywotna" jest polem działania homeopatów. Badając chorego, starają się dostrzec jej poruszenia wyrażone językiem objawów i oznak chorobowych („świąd między palcami"), analizując osobniczy obraz chorobowy. Na ocenie „napięcia" siły żywotnej homeopata opiera swoje rokowanie. Rozpoznając podobieństwo wykreowanego przez nią zespołu objawów do obrazu toksykologicznego jakiejś ze znanych substancji, decyduje się na dobranie indywidualnego środka leczniczego.

WYCIECZKA DO ZNACHORA

Zobaczmy teraz jak wygląda ta praktyka, jak głęboko homeopata wnika z analizą w organizm chorego, jakimi posługuje się pojęciami, co sobie myśli, robiąc mądrą minę w czasie wywiadu i badania pacjenta. Sięgamy ponownie po poradnik Eugenii Choińskiej Homeopatia praktyczna. Zaglądamy do rozdziału trzeciego, „Leki homeopatyczne proste (pojedyncze)". Cytuję: „Dla ułatwienia doboru leków podajemy krótki opis niektórych leków homeopatycznych i ich zastosowanie kliniczne". Naprawdę nie wybierałem tych fragmentów złośliwie. Najpierw książka otworzyła mi się na leku pod numerem 96. „Thuja po polsku: żywotnik. Działa na układ nerwowy, na śluzówki, na organy moczowopłciowe, skórę, gruczoły, leczy brodawkowate wyrosła na ciele" (Ch, s.128).

We wstępie do rozdziału autorka tłumaczy, że jeśli w opisie specyfiku jest wymieniona jedna choroba czy dolegliwość, zadziała on skutecznie. Jeśli zaś w jego opisie znajdzie się kilka dolegliwości pacjenta, „lek" zadziała według pani Eugenii „znakomicie". Następujący teraz dalszy ciąg hasła zawiera, jak rozumiem, leczone przez żywotnik choroby i dolegliwości, czyli jego „zastosowanie kliniczne": „Usposobienie charakteryzujące się nienaturalnym pośpiechem, żywością. Irytacja z powodu drobnostek. Muzyka wzrusza do łez, wywołuje drżenie nóg. Urojenia co do swego ciała że jest tłukące, że siedzi w nim coś żywego. Skrzypienie w uszach przy łykaniu potraw" (Ch, s.128).

To nie są żarty. Cytat jest dokładny. Książka zaś, jak twierdzi w przedmowie doktor nauk medycznych Czesława Gasik, jest podsumowaniem „długoletniej pracy, wiedzy i doświadczeń autorki". Czy ktoś z państwa chciałby znaleźć się w takiej „klinice"?

Czytajmy dalej. Inny specyfik „działa na gruczoły [...] błony śluzowe, krążenie, nerwy, przewód żołądkowo jelitowy. Bardzo skuteczny środek w stanie wyniszczenia, mimo dobrego apetytu. Pacjent zły, zdenerwowany, niespokojny, w depresji. Twarz pomarszczona, zimna, sucha, blada. Wpadnięte, podkrążone oczy, zaskórniki. Naczyniak na twarzy. [...] Tnący, gniotący ból. Wymioty z dużą ilością złowonnego płynu. [...] Częste parcie. [...] Śluz z pępka. [...] Szyja tak słaba, że nie może unieść głowy. [...] Stawy sztywne, kulawe. Gdy na twarzy wyrzuty goją się, skóra staje się sinawa. [...] Ból pleców po kąpieli. [...] Lek dla reumatyków, osób anemicznych i rekonwalescentów. Chroniczna skaza moczanowa. Wtórne ognisko nowotworowe. Trądzik. [Zalecane rozcieńczenia od] D6 do D60" (Ch, s. 9192).

„90. Spigelia czerwitruj. Działa na nerwy. Uśmierza kłujące i strzelające bóle uszu. Działanie lewostronne (oczy, głowa, twarz, serce). [...] Widoczne i słyszalne bicie serca. Chory powinien leżeć na prawym boku z wysoko ułożoną głową" (Ch, s.125).

Działa na nerwy. Czytając ten poradnik, mam wrażenie, że to wycieczka w zły sen. Pamiętam jak popularna swego czasu była książka o chirurgii sprzed 200 lat. Horror: ból w kościach w trakcie lektury, uczucie towarzyszące odpiłowywaniu nogi piłką stolarską przy znieczuleniu setką spirytusu...

„Silicea Uczucie włosa w gardle lub na języku [...] Selenium Lubieżne myśli. Impotencja. Praca umysłowa męczy. [...] Ból głowy po herbacie. [...] Chrypka śpiewaków. Pociąg do wódki i innych mocnych trunków. Słodki smak w ustach. [...] Świąd między palcami" (Ch, s. 124). I co zrobić, jeśli nie tylko muzyka wzrusza do łez i wywołuje drżenie nóg? Podobieństwo zespołu objawów u chorego do widocznych skutków działania jakiejś substancji, niech mi wybaczą zwolennicy homeopatii, to nie jest poziom refleksji lekarza (przepraszam, homeopaty), na jakim chciałbym być diagnozowany. Wiele się wydarzyło w medycynie od czasów Hahnemanna. Penicylina, laboratoria, przeszczepy...

WYSTAWANIE GÓRNEJ WARGI

Pierwotnym impulsem do dalszych eksperymentów, które doprowadziły do powstania homeopatii, była informacja z tłumaczonego przez Hahnemanna tekstu o działaniu kory chinowej przeciw malarii. Zastosował on tę substancję na sobie samym, po czym zaobserwował u siebie symptomy podobne do malarii. Wpadł wtedy na pomysł, że substancja wywołująca gorączkę u zdrowych, uzdrawia gorączkę u chorych (podobną ideę można też znaleźć u Hipokratesa). Zaczął więc dokonywać prób z wieloma innymi substancjami na sobie samym, na swojej rodzinie i na swoich przyjaciołach. 1422 symptomy doświadczalne wykrył przy belladonnie, 1163 przy roślinie anemon futrzany. Później okazało się, że reakcje Hahnemanna, to znaczy symptomy, które u siebie zauważył po zażyciu kory drzewa chinowego, sprawdziły się tylko u uczulonych na chininę. Objawy alergiczne mogą bowiem przebiegać w sposób typowy, tak jak je opisał Hahnemann. On jednak określił je jako symptomy malarii. Nie wiedząc, że jest uczulony, potraktował swą reakcję jako reakcję osoby zdrowej. Homeopatia zbudowana )est zatem na błędzie odkrywcy (Pf, s. 86).

Powołując do życia homeopatię, nową praktykę leczniczą i dziedzinę wiedzy, Hahnemann stworzył także podział „temperamentów" ludzkich. I tak mamy typ karboniczny: krępy, masywny, wytrzymały, o sprecyzowanym charakterze, surowy, bez fantazji, stanowczy energiczny... Dalej typ fosforyczny: o ciele wydłużonym, wysoki, giętki, elegancki, dystyngowany, uprzejmy, koneser sztuki... Ponadto typ fluoryczny: różnego wzrostu, o kośćcu łatwo ulegającym deformacji, nieelegancki, niespokojny, niestały... Homeopaci stworzyli też system opisujący relację (sympatię) między „charakterem" środka leczniczego a charakterem chorego...

Jak piszą naśladowcy Hahnemanna, istnieją ponadto „wypróbowane metody rozpoznawania chorób, które przy odrobinie spostrzegawczości dostępne są nie tylko lekarzowi. [...] Taką otwartą jakby księgą jest przede wszystkim twarz człowieka. Jej rysy, wyraz, kolor, ciepłota i subtelne odcienie umożliwiają scharakteryzowanie choroby. Wygląd twarzy delikatny, długie rzęsy, oczy błyszczące skłonność do schorzeń dróg oddechowych; [...] nabrzmienie twarzy, krostowatość, wskazuje na nieregularny tryb życia; bruzda nosowa idąca do zwieracza ust, oznacza u dzieci chorobę jelit, a u dorosłych białkomocz, owrzodzenia wewnętrzne, zwyrodnienie wątroby; [...] wystawanie górnej wargi może oznaczać dolegliwości w jamie brzusznej" (W, s. 7879). Na spotkaniu autorów naszej encyklopedii z publicznością obecny na sali homeopata, rzutem oka oceniwszy jednego z prelegentów, „zdiagnozował", z czym ów ma kłopoty, że cierpi na to i owo. W dodatku człowiek ten mówił absolutnie serio, więcej, był zadowolony ze swej przenikliwości... Zimno mi się robi na myśl, iż przez wiele lat, jak sam powiedział, leczył ludzi, stosując taką diagnostykę.

To nie jest jakiś łatwy do odrzucenia margines teorii homeopatycznej. Przeciwnie, jesteśmy w sercu homeopatii. Właśnie założenie o różnym oddziaływaniu specyfików homeopatycznych na różne „typy" ludzi sprawia, że homeopatia me jest w stanie sprostać jednemu z podstawowych wymogów medycyny naukowej: wymogowi statystycznej porównywalności oddziaływania leku w przypadkowo dobranych próbach populacji.

PRYMITYWNA SELEKCJA

Teoria witalistyczna Hahnnemanna uczy, jak już wspominaliśmy, że człowieka ożywia „dusza witalna", czyli „siła życiowa będąca czymś na kształt ducha", która rządzi ciałem, która jest niezdolna do refleksji i nie posiada pamięci.

Współcześni homeopaci wykazują pracowicie, iż medycyna akademicka, skoncentrowana tylko na przyczynach zewnętrznych wywołujących choroby i próbująca leczyć je na poziomie materialnym, w ramach terapii skutkowej, leczy jedynie symptomy; prawdziwym powodem choroby ma być według homeopatów owa rozstrojona „siła życiowa", dlatego właśnie nią trzeba się zająć. Dokonuje się to za sprawą specjalnych specyfików homeopatycznych, które nie oddziałują na poziomie materialnym, lecz dostarczają „duchowej" informacji... (Pi, s. 137).

Jednak, jak podkreśla ojciec Posacki, „homeopatia również odnosi się jedynie do pewnych skutków chorobowych, a nawet zasłania je i przedefiniowuje, ponieważ w przeciwieństwie do medycyny akademickiej przejawia nieuprawnione aspiracje do całościowego wyjaśniania zjawiska choroby" (Po, s. 63). Homeopatia pozostaje leczeniem objawowym, odnoszącym się do widocznych skutków chorobowych, podobnie jak leczenie medycyny akademickiej.

Zajrzyjmy znów do Homeopatii praktycznej: „Nie biorąc pod uwagę przyczyn, można sobie pomóc lekami homeopatycznymi, dobranymi według opisanych objawów, 23 razy dziennie po 35 kropli w łyżce wody: Gdy zapomina się znane drogi, ulice glononium D12. Gdy zapomina się nazwiska [...] sulfur D12. Gdy zapomina się proste słowa wystarczy stosować jeden z leków..." (Ch, s.46). I tak dalej, i tym podobne. Jak widać, leczenie homeopatyczne pozostaje leczeniem objawowym, dość prymitywnie w dodatku selekcjonującym specyfiki przyporządkowywane do objawów. Jeśli któryś z lekarzy homeopatów udowodni mi, że inną substancją należy leczyć zapominanie nazw ulic, a inną zapominanie nazwisk, ufunduję mu prywatną nagrodę Nobla. Inaczej leczy się homeopatycznie strach przed zwierzętami i strach przed przyszłością, jeszcze inaczej strach przed burza, a zupełnie inaczej strach przed złodziejami (Ch, s.42); inaczej leczy się zle samopoczucie na skutek złości, inaczej złe samopoczucie po wypróżnieniu, inaczej kolkę prawostronna, inaczej lewostronną, inaczej leczy się dziecko kapryśne, inaczej okrutne dla zwierząt...

Homeopata F. Grauss rozróżnia 24 formy lęku. Na każdą z nich trzeba podać inny środek. Na „lęk przed czymś, co może wyłonić się z kąta", fosfor D6. „Lęk przed dużym smutkiem i opłakanym nastrojem" wymaga Antimonium crudum (naturalny antymon), a „lęk przed ostrymi przedmiotami (nóż, widelec itp.)" leczy się podając Strophantus gratus D6. Jak stwierdza doktor Pfeifer, ta „błazeńska pełnia diagnostyczna" utrudnia bardzo porozumienie homeopatii z medycyną akademicką (Pf, s. 92). Z jednej strony mamy naukę, z drugiej jakiś rodzaj wiedzy ze skrajnie subiektywną metodologią wyszukiwania leków. Konsekwencjami tego subiektywizmu są absurdalne zalecenia, by zupełnie innym lekiem leczyć kolkę lewostronną, a zupełnie innym prawostronną. Homeopatia zdaje się nie wytrzymywać próby rozumu; by pozostać homeopata widząc takie absurdy trzeba być w nią zaangażowanym emocjonalnie.

NAUKOWY MAGNETYZM ZWIERZĘCY

Dla zachowania proporcji dodajmy, że choć prymitywizm jest w literaturze homeopatycznej częsty, to współczesna homeopatia jednak miewa poważniejsze oblicze. Powstają leksykony i podręczniki pisane przez lekarzy, konsekwentne, porządkowane (gdzie wspomina się na przykład o skutkach ubocznych homeopatycznych leków złożonych, podawanych w rozcieńczeniach, w których pierwotna, rozcieńczana substancja występuje nadal w roztworze). Biblioteka Narodowa wymienia pozycje homeopatyczne w haśle przedmiotowym „homeopatia podręcznik akademicki" (Katowice, 1994; Łódź 1993; Warszawa 1994).

Oprócz tych myślowo spójnych pozycji o większych ambicjach, na rynku pojawia się bardzo wiele książek popularnych. Wydają je najróżnorodniejsze wydawnictwa. Czysto komercyjne, jak Muza czy Multico, ale nie tylko. Spektrum wydawców jest o wiele szersze: od Wiedzy i Życia po Studio Astropsychologii. Znalazłem nawet pozycję wydaną przez Państwowy Zakład Wydawnictw Lekarskich (Warszawa 1992), na szczęście z zastrzeżeniem: Medycyna Niekonwencjonalna. W większości książki te są bardzo do siebie podobne. Mamy więc 101 Praktycznych Porad (Warszawa 2000) i Przewodnik po homeopatii (Warszawa 1998). Jest Homeopatia dla każdego (Warszawa 1996) i dla całej rodziny (Kraków 1998). Jest Homeopatia praktyczna (Warszawa 1996), Homeopatia dla wszystkich (Warszawa 1997), Homeopatia bezpieczna (BielskoBiała 1998), jest też Homeopatia w nagiej potrzebie (Szczecin 1995). Mamy Homeopatię poradnik dla każdego (Warszawa 1996, Warszawa 1997), poradnik dla świadomych pacjentów (Szczecin 1995),poradnik terapeutyczny (Busko Zdrój 1998), nawet poradnik medyczny (Warszawa 1992).Książeczki o homeopatii ukazują się w takich seriach jak Natura Harówie (BielskoBiała 1998), Lekarz domowy naturalny, Kieszonkowa encyklopedia zdrowia i urody itp. Często w tytułach tych książek pojawia się słowo „naturalna", często pojawiają się słowa „dla każdego"; jest więc i Homeopatia naturalna dla każdego (Katowice 1993). Mamy Homeopatię w leczeniu psów (Warszawa 1995) i kotów (Warszawa 1994), mamy również Homeopatię domową dla całej rodziny (Warszawa 1995). Jest wreszcie Homeopatia inaczej (Warszawa 1991), ba, nawet Homeopatia: więcej niż leczenie (Kraków 2002). Mamy też pozycję ambitną: Homeopatia manifestacje archetypów (Białystok 2001), jest nawet książka profetyczna: Prawdziwa homeopatia medycyną przyszłości (Nowy Sącz 1999).

SIŁA WOLI O DOBRYCH INTENCJACH

Zajmijmy się teraz wspomnianymi już przez ojca Aleksandra Posackiego aspiracjami homeopatii do całościowego wyjaśniania zjawiska choroby. Dopóki teoria homeopatyczna nie znajdzie potwierdzenia w mierzalnych i powtarzalnych doświadczeniach, musi być stosowana na wiarę. I jak pamiętamy ze świadectwa doktor Agnieszki Pokory często wbrew wiedzy medycznej lekarza. Jak już pisałem, homeopatia jest dziedziną wiedzy, której do dziś nie udało się uzgodnić z nauką. Wyrasta bowiem z innego sposobu myślenia. Podstawą medycyny klasycznej jest zasada przeciwieństw, „Paracelsus odrzucił ją i wprowadził zasadę podobieństw (kultywowaną w renesansie, np. jako «więź magiczna»). Chodzi tu szczególnie o swoiste ubóstwienie tego, co dziś nazywa się często «energią kosmiczną», a co w myśli zachodniej występowało pod różnymi nazwami, np.: «alkahest» u Paracelsusa, «światło astralne» w kabale (mającej wpływ na J. Bóhmego oraz na tradycję ezoteryczną Zachodu); «magnetyzm zwierzęcy» u F.A. Mesmera czy «siła żywotna» (vis vitalis, «energia witalna» u S.F.Ch. Hahnemanna); mogłoby to wskazywać na fakt, że źródła homeopatii sięgają tradycji inicjacyjnej" (Po, s. 60). Inicjacja naturalistyczna polega na otwarciu adepta na świat nadzmysłowy. Dzieje się tak zarówno w inicjacyjnych religiach naturalnych (fetyszyzm, animizm, szamanizm, hinduizm itp.), jak i w parareligijnych tradycjach inicjacyjnych (magia, hermetyzm, okultyzm), a także w praktykach paraterapeutycznych, takich jak mesmeryzm, reiki czy bioenergoterapia.

Hahnemann w swoim najważniejszym dziele, Wykładni sztuki leczenia, wskazał dobitnie na działanie magnetyzmu zwierzęcego Mesmera: „Muszę się tu odwołać do tak zwanego magnetyzmu zwierzęcego, znanego również pod nazwą Mesmeryzmu, jak naprawdę powinien być nazywany z szacunku dla Mesmera, jego odkrywcy. Różni się on bardzo od wszystkich innych metod leczniczych. Jego moc lecznicza, przez głupotę kwestionowana i utrzymywana w pogardzie przez wiek, działa na różne sposoby. Jest cudownym, nieocenionym darem Boga dla ludzkości, za pomocą którego siła woli osoby o dobrych intencjach może, na przykład poprzez dotyk chorej osoby, lub nawet bez kontaktu fizycznego, na odległość, płynnie przenieść energię życiową zdrowego mesmeryzera, obdarzonego taką mocą, na inną osobę (podobnie jak jeden z biegunów potężnego magnesu oddziałuje na stalowy pręt).

Częściowo działa poprzez zapełnienie tych miejsc w chorym, gdzie brakuje jego energii życiowej. W innych przypadkach, gdzie w jednym miejscu zebrało się zbyt wiele energii powodując podrażnienia nerwowe, przesuwa ją, zmniejsza i rozprowadza równomiernie. Ogólnie, wygasza śmiertelną predyspozycję życiową pacjenta i zamienia ją na normalną, pochodzącą od mesmeryzera poddającego go swojemu przemożnemu wpływowi [...]. Do tej klasy należy wiele przypadków błyskawicznych uleczeń przeprowadzonych na pacjentach w różnym wieku przez mesmeryzerów obdarzonych tą wielką mocą. Najlepszym przykładem przepływu ludzkiej mocy na organizm człowieka jest zmartwychwstanie osób od dłuższego czasu nieżyjących (niemożliwych do zakwestionowania przykładów takich zmartwychwstań historia zna bardzo wiele), pod wpływem najpotężniejszej przychylnej mocy człowieka pozostającego w pełni sił, czy inaczej, w pełni energii życiowej. Chodzi tu szczególnie o osoby, a nie ma ich zbyt wiele, które poza dobrymi chęciami i doskonałym stanem zdrowia będą odczuwały okiełznywalną chęć odbycia stosunku seksualnego, tak by po jej stłumieniu, cała ta wspaniała energia duchów życia, w przeciwnym wypadku zużyta do produkcji nasienia, była możliwa do przesłania innym osobom. Można ją przekazywać dotykiem i siłą woli. Niektórzy z potężnych mesmeryzerów których spotkałem, mieli tę unikalną zdolność" (Wykładnia sztuki leczenia, edycja VI, paragraf 288).

Jak pisze Campbell (www.acampbell.org.uk), i co potwierdzają jego najważniejsi biografowie, Hahnemann nie był chrześcijaninem. Bóg był dla niego deistycznym zegarmistrzem wszechświata, sam uważał się za narzędzie w rękach Opatrzności, a Jezusa nazywał Arcyfantastą (H. Fritsche, Hahnemann Die Idee der Homoopathie, Berlin 1944, cytat za Pf, s.88).Magnetyzm zwierzęcy był praktyką inicjacyjną, mediumiczną. Hahnemann sam go stosował. Dziś nazwano by go zapewne bioenergoterapią.

TRANSYLWAŃSKI ŚLAD

Jakie są konsekwencje faktu, iż homeopatia wywodzi się z tradycji inicjacyjnej?

Hahnemannowa vis vitalis jest ideą do dziś naukowo niesprawdzalną, jednak konsekwencje światopoglądowe przyjęcia jego antropologii wykraczają daleko poza teorie: medyczną, naukową, a nawet filozoficzną.Praktyka i teoria homeopatii wprowadza bowiem człowieka w nurt myśli wyrosłej na gruncie tradycji inicjacyjnej, co sprawia, że homeopatia przekracza kompetencje leczącego, „gdyż jest uwikłana w złożony światopogląd oraz kryptoreligijny kult; w ideologii homeopatii występują idee gnostyckie, hermetyczne oraz orientalne z domieszką idei pan teizmu" (Po, s. 60).

Nie można być jednocześnie panteistą i chrześcijaninem, a przyjęcie teorii homeopatii nie jest również obojętne dla materialisty. Jej praktyka wyrasta z określonego systemu światopoglądowokultycznego (anie tylko filozoficznego), skutkiem czego przynosząc jakieś zmiany somatyczne, odbierane jako pozytywne, homeopatia może ingerować w życie wewnętrzne człowieka i swoiście je interpretować. Jakie są źródła homeopatii? W niepublikowanym dotychczas tekście o okultystycznych korzeniach homeopatii Tomasz Pisula pisze: „Hahnemann całe lata zajmował się studiami i praktyką okultyzmu. Zaczęło się to od porządkowania biblioteki jego opiekuna, niemieckiego gubernatora Transylwanii, barona von Brukenthala, w Hermannstadt. Prawdopodobnie tam, podczas katalogowania księgozbioru czytał dzieła alchemika Paracelsusa, którego większość pomysłów przedstawił potem jako własne. Pytany przez uczniów o wpływy Paracelsusa na teorię homeopatii i stojący za nią światopogląd wypierał się ich znajomości, choć analogie są zbyt oczywiste. Będący jego opiekunem baron wciągnął go też do loży masońskiej w Sibiu w Transylwanii, gdzie wtedy mieszkali. Homeopaci oficjalnie mówią, że loże te zajmowały się głównie naukami tajemnymi. Jego znany biograf, Bradford, cytowany na stronie www. homeoint.org/morrell/articles/esoteric.htm, mówi, że Hahnemann był w tym czasie wręcz mistrzem okultyzmu" (Ps, s. 5).

JAK MATERIALISTA PRZESTAJE BYC MATERIALISTĄ

Powyższe informacje potwierdzają teksty ze strony internetowej Amerykańskiej Rady Nauki i Zdrowia (Amercian Council on Science and Health), powołujące się na publikacje dwóch podstawowych biografów Hahnemanna, Haehla i Bradforda: „W 1774 roku Samuel Hahnemann jako dziewiętnastolatek opuścił swój dom rodzinny w Miśni i praktycznie bez pieniędzy udał się na Uniwersytet w Lipsku, by studiować medycynę. Początkowo starał się zarabiać tłumaczeniami, jednakże dochody te nie były wystarczające do utrzymania. Będąc na skraju śmierci głodowej, zosta! przedstawiony niezwykle bogatemu transylwańskiemu baronowi, Samuelowi Brukhentalowi, przewodniczącemu magdeburskiej loży masońskiej. W październiku 1777 roku Hahnemann był inicjowany do loży Hermannstadt w Transylwanii. Prędko wzrósł w uznaniu dla wędrownych «nauczycieli tajemnic», którzy «doradzali» lożom w sprawach alchemii i spirytyzmu.

W książce «Samuel Hahnemann, życie i twórczość» (Jain Publishers, 1971) jego biograf Richard Haehl wzmiankuje o głębokim zaangażowania Hanhnemana w podobne praktyki loży: «Przeszedł dalej [poza witalizm i naturalizm Schellinga i Hegla] w spirytyzm i na pewien okres zagubił się w okultyzmie». W «Życiu i listach Samuela Hahnemanna» (Jain Publishers, 1921) Thomas Bradford bardziej otwarcie opisał okres, w którym Hahnemann spędził u Herr Brukhentala: «To właśnie podczas tych cichych, poświęconych nauce dni, Hahnemann zdobył rozległą i zróżnicowań;) wiedze na temat starożytnej literatury i okultyzmu, którego w okresie późniejszym został prawdziwym mistrzem»". (Ps, s. 8, na podstawie: www.acsh.org/publications/priorities/ 1104/homeopathy.html).

Można być chrześcijaninem i wyznawać najróżnorodniejsze filozofie, można być chrześcijaninem tomistą czy chrześcijaninem personalistą. Natomiast nie można być chrześcijaninem i jednocześnie wyznawcą jakiegoś sprzecznego z chrześcijaństwem i konkurencyjnego systemu światopoglądowego (tym bardziej światopoglądowokultycznego). Nie da się chrześcijaństwa połączyć z wiarą w reinkarnację, z redukcyjnym materializmem itp. Przyjęcie myśli Hahnemanna wprowadza zaś człowieka w krąg pojęć hinduistycznych, gnostyckich i hermetycznych. W ten sposób również i materialista przestaje być materialistą.

LECZENIE NA ODLEGŁOŚĆ

Część homeopatów twierdzi, iż najlepsze wyjaśnienie działania preparatów homeopatycznych daje myśl hinduistyczna, według której człowiek oprócz ciała fizycznego ma także ciało eteryczne, ze specjalnym systemem przekazywania energii, porządkującym funkcje obronne organizmu i wspomagającym uzdrowienie. Cokolwiek by powiedzieć, nie jest to koncepcja obojętna światopoglądowo. Być może stosując specyfiki homeopatyczne otwieramy się na nią w jakiś sposób (nawet nie do końca świadomie), bo przecież chorując, nie stosujemy czegoś, w co nie wierzymy, co uznajemy za kompletną bzdurę. Istniejące próby wytłumaczenia działania homeopatii poza kontekstem religijnoświatopoglądowym są niewystarczające. Dopóki nauka nie przeniesie teorii homeopatycznych na teren sprawdzalny, przyjęcie wyjaśnienia działania homeopatii, które przedstawiają homeopaci, ma konsekwencje światopoglądowe. Nawet jeśli sobie tego nie uświadamiasz.

Przez cały czas podejmowane są próby naukowego wyjaśnienia skuteczności specyfików homeopatycznych. To co Hahnnemann, z braku pojęć, określił jako istniejące „na kształt ducha" („duchowe", w cudzysłowie właśnie), współcześni homeopaci usiłują ująć, w świetle teorii holistycznych, za pomocą fizycznego pojęcia pola energetycznego. Załóżmy, iż świat homeopatycznych, subtelnych energii istnieje, że nauka potwierdziła jego istnienie. Jak wtedy wygląda antropologia i ontologia? Człowiek i świat?

Dziś coraz wyraźniej widać, że modele antropologiczne odwołujące się do kartezjańskiego dualizmu słabo objaśniają rzeczywistą złożoność człowieka. Coraz częściej wraca się więc do modelu klasycznego, trójdzielnego. Człowiek funkcjonuje według niego na trzech podstawowych poziomach: duchowym (pneuma), psychicznym (psyche) i materialnym (sowa). Na rzeczywistość składa się zaś świat zjawiskowy oraz świat duchowy, ze swą częścią stworzoną (pneuma), a także nie stworzoną, Bożą. Dla metod naukowych dostępne są tylko dwa poziomy: materialny i psychiczny (częściowo). To jest przestrzeń zjawisk, przestrzeń przyczyny i skutku. Świat duchowy rządzi się innymi prawami. Według zwolenników medycyny alternatywnej domniemany „poziom energetyczny", „dynamiczny", ma się mieścić w przestrzeni psyche. Ma należeć do świata przyczyny i skutku. Ale przecież nie ma żadnej pewności, że jest odrębny od świata duchowego.

Czy na pewno fenomeny odbierane subiektywnie przez osoby nadwrażliwe jako „energetyczne" należą do przestrzeni zjawisk? A może należą do przestrzeni duchowej? Oto kluczowa kwestia dla teorii energetycznej homeopatii: czy zakładane subtelne „energie" należą do świata duchowego, czy do świata zjawisk? Do przestrzeni przyrody czy ducha?

Zasady ontologiczne wyznawane przez Hahnemanna próbuje tłumaczyć dziś „medycyna holistyczna", sięgając do osiągnięć nowej fizyki czy biologii. Twierdzenie Hahnemanna, iż choroba nie powstaje z przyczyn materialnych, ale jest skutkiem „duchowego" rozstroju siły życiowej, przedstawiane jest dziś jako założenie, że choroba istnieje na „poziomie dynamicznym", „energetycznym", zjawiskowym (psyche), zanim zmieni się w to, co mierzalne i obserwowalne, zanim nastąpią materialne zmiany molekularne i tkankowe (soma).

Koncepcja ta przypomina pojęcie czi w akupunkturze, czyli zorganizowany system energetyczny wewnątrz ciała, powodujący pojawianie się wszystkich zdarzeń fizycznych. Również i tu choroba jest zaburzeniem energii systemu.

Te „dynamiczne" zmiany mogą zostać uleczone według koncepcji holistycznej tylko przez „dynamiczne" lekarstwo oddziałujące na system energetyczny czy istniejące w organizmie „siły witalne" (ciało energetyczne, pole energetyczne, pole bioplazmatyczne, wibracje pola itp.). Jak pisze ojciec Posacki, streszczając poglądy zwolenników homeopatii, „kiedy rzekoma energia jest zrównoważona, oznaki zaburzeń znikają spontanicznie", bo specyfik homeopatyczny dostarcza organizmowi informacji, które mają wspomagać samoregulację.

Zobaczmy, do jak zadziwiających pomysłów mogą prowadzić tak słabo osadzone w doświadczeniu rozważania. Ponieważ informacji dostarcza nie materia, lecz wzory energii, które jak pola są w stanie wpłynąć na człowieka, niektórzy homeopaci dochodzą do wniosku, że zażycie specyfiku homeopatycznego nie jest konieczne, ponieważ przekazywanie energii ma miejsce nawet wówczas, gdy nosi się przy sobie lekarstwo lub postawi je obok łóżka.

Nie jest to jednak wcale pomysł nowy. Pod koniec życia, pisze Tomasz Pisula, sam Hahnemann ostrzegał przed zbytnim dynamizowaniem płynów homeopatycznych, na przykład podczas wstrząsów wywołanych noszeniem buteleczki ze specyfikiem przy sobie. Owo przypadkowe potrząsanie mogło według Hahnemanna nadać lekom zbyt wiele energii i w konsekwencji nawet spowodować śmierć pacjentów. Hahnemann pisał również, że dobrze zdynamizowane leki wystarczy tylko wąchać, nie trzeba ich nawet metafory „pamięć wody", homeopata Jacques Benveniste, twierdzi nawet, że jest w stanie przesyłać „informacje" leków homeopatycznych przez internet.

RZEKOMA CZY PRAWDZIWA ENERGIA?

W przeciwieństwie do ojca Posackiego nie wiem, czy energia, o której mówią homeopaci, jest rzekoma czy realna. Istnieje fotografia kirlianowska, zdająca się potwierdzać istnienie wokół człowieka jakiejś niematerialnej sfery, dającej się zarejestrować, zobiektywizować. Co to jest? Zajmiemy się tą kwestią w następnych tomach Encyklopedii...

Fizycy mówią dziś tylko tyle: istnieją cztery rodzaje oddziaływań: grawitacyjne, elektromagnetyczne, silne i słabe (te dwa ostatnie są krótkozasięgowe, działają jedynie w skali jądrowej). Być może istnieje piąty rodzaj oddziaływań, ale na razie żadne powtarzalne doświadczenie nie wskazuje na jego istnienie.

W naszych rozważaniach dopuściliśmy istnienie sfery dynamicznej, sfery niemierzalnych, subtelnych energii. Nauka nie może wykluczyć, iż powstaną kiedyś przyrządy zdolne w powtarzalny sposób zarejestrować nowy typ oddziaływań. Nie można jednak też wykluczyć, iż energii tych po prostu nie ma, lub że pochodzą spoza świata zjawiskowego, z przestrzeni pozazmysłowej, ze sfery duchowej. Jak zwykle w takich przypadkach pozostaje wiara. Niektórzy homeopaci wierzą, iż mechanizmy samoleczenia organizmu uruchamia nie odkryta jeszcze energia, naukowcy mówią: nie ma takiego zjawiska, nic o nowej „energii" nie wiemy.

Jak widać, już samo istnienie subtelnych energii, piątego rodzaju oddziaływania jest mocno wątpliwe (nie udowodnione), co dopiero więc mówić o istnieniu zorganizowanego systemu energetycznego wewnątrz ciała. Na ten temat też nie znam żadnych naukowych wypowiedzi. Każdy zaś pozanaukowy system twierdzeń na temat przestrzeni zjawisk jest subiektywny.

Istnieją praktyki czi gong, tai czi oraz aikido (aby kwestię ujednoznacznić zapiszmy tę nazwę w następujący sposób: aiczido). Te metody wypracowane zostały na gruncie wieloletniego subiektywnego wglądu w funkcjonowanie organizmu człowieka. Być może opisują one rzeczywistość, jednak jeszcze sto łat temu medycyna wschodnia, oparta na intuicji, umiejscawiała nerki na wysokości łopatek. Empiria, doświadczenie, sekcja zwłok to pojęcia zupełnie obce wschodniemu sposobowi myślenia. Ponieważ Chińczykom z przyczyn religijnych zabroniono wykonywania sekcji zwłok człowieka, posiadali oni więc bardzo słabą znajomość anatomii. Mózg uważali za mały, nic nie znaczący organ, śledzionę natomiast za centrum myślenia.

Nie ma sensu dokonywanie wyboru między wglądem a nauką. Intuicja może być wspaniałą inspiracją do badań, ale nie jest w stanie konkurować z nauką na terenie natury. Nowożytna nauka powstała tylko w naszej, zachodniej cywilizacji. Inne cywilizacje na przykład chińska, japońska czy hinduska wypracowały tradycyjne systemy wiedzy, gromadzonej czasami przez tysiące lat. Jednak mają one niewiele wspólnego z nauką w naszym nowożytnym, europejskim znaczeniu. Czym jest „siła żywotna", jeśli można na nią, jak twierdzi Hahnemann, wpłynąć wyobraźnią?

Osobiście, o ile tylko hipotezy dotyczące subtelnej energii, której istnienie podejrzewają homeopaci, są prawdziwe, życzę, by zostały wprowadzone na grunt nauki jak najszybciej. Do tego czasu jednak zachowam dystans do lekarstw leczących na odległość.

CAŁOŚCIOWA WIZJA ŚWIATA

„Siła żywotna" jest stale w centrum homeopatii i chociaż współcześnie dość chętnie utożsamia się ją z całością mechanizmów regulacyjnych, czyli homeostazą, to jednak termin używany przez Hahnemanna ma o wiele szersze znaczenie: dochodzi tu wizja filozoficzna, a nawet parateologiczna (teozoficzna), której empiryczna próba uzasadnienia, według ojca Aleksandra Posackiego, „jest niewykonalna", zaś praktyka terapeutyczna zakłada niemal „boską naturę" siły witalnej, czego też nie sposób empirycznie potwierdzić.

Z lektury pism Hahnemanna wynika, że jego zamierzeniem nie było potwierdzenie jakiejś mniej lub bardziej rewolucyjnej hipotezy naukowej, ale pewnej całościowej wizji świata (teorii światopoglądowej), traktującej vis vitalis na sposób panteistyczny czy quasiboski. Przyjęcie jej ma konsekwencje światopoglądowe, nie do pogodzenia zarówno z materializmem, jak i chrześcijaństwem. Istnieją jednak wielkie trudności w potwierdzeniu prawdziwości ideologii homeopatii jako teorii światopoglądowej. Jeszcze większe trudności napotyka udowodnienie prawdziwości ideologii homeopatycznej jako hipotezy naukowej, tak na terenie fizyki, jak i biologii.

FIOŁEK KONTRA PROMIENIOWANIE RAKA

Zobaczmy, jak wyglądają „naukowe" badania przeprowadzane przez samych homeopatów. W Instytucie Ludwika Boltzmanna w Wiedniu dr Otto Maresch pracuje nad badaniem mocy leczniczej wysokich potencji (do DlOOO i powyżej). Ponieważ „mocy życiowej" nie można zmierzyć fizycznymi metodami pomiarowymi, używa on bioindykatorów, czyli... różdżki i wahadełka. Aby dla każdej choroby i dla konkretnego pacjenta znaleźć lekarstwo, Maresch ustalił następującą próbę: środek homeopatyczny będzie wykazywał tym lepsze działanie, im ściślej jego zasadnicza długość „fali" będzie odpowiadała „fali" chorego organu lub chorego systemu. Dla sprawdzenia leku zdrowej osobie przytwierdza się pięć elektrod do „systemu elektromagnetycznego" (meridiany, punkty akupunkturowe). Przy szukaniu środka przećiwrakowego trzyma ona w ręku proszek wykonany z prawdziwego guza nowotworowego. Igła wychyla się wówczas bardzo mocno. Następnie poszukuje się środka działającego przeciw temu „promieniowaniu raka". Po wypróbowaniu różnorodnych materiałów igła wraca wreszcie do pozycji zerowej: sok fiołkowy w potencji od Dl do D12 działa przeciwrakowo! (Pf, s. 9293). Czy trzeba to komentować? Okazuje się jednak, że można jeszcze prościej: „Krótsza jest droga przez bioindykator wahadło". Jednak nie każdy lekarz może się tego nauczyć, ponieważ niezbędna jest określona nadwrażliwość. Nadwrażliwość na co? Dlaczego energie te mogą być odczuwane tylko przez nielicznych, specjalnie wrażliwych ludzi? Jakie energie są mierzone? Kurt Koch zamiast słowa „nadwrażliwość" używa określenia „medialność".

Powtórzmy pytanie: Czy „poziom energetyczny", sfera energii psychotronicznych, okultystycznych, niemierzalnych przyrządami, na pewno rządzi się prawami natury? Nie sposób tego stwierdzić. Może być też tak, że sfera ta należy do przestrzeni zjawisk, jednak otwarcie się na świat niemierzalnych energii otwiera jednocześnie człowieka na sferę duchową, co wiąże się już z duchowymi niebezpieczeństwami. Wiele przemawia właśnie za taką konstatacją.

CZY HOMEOPATIA STANIE SIĘ KIEDYŚ NAUKĄ?

Pokażmy teraz najważniejszy aspekt różniący homeopatię od medycyny akademickiej. Dlaczego homeopatia nadal nie jest nauką?

Otóż nie można zarejestrować prawidłowość i w działaniu specyfików homeopatycznych. Takie same badania na porównywalnej próbce populacji w różnym czasie, w różnych krajach, w przypadku specyfików medycyny akademickiej są powtarzalne. Identyczny odsetek danej populacji ulega wyleczeniu przy zastosowania danego leku czy danej terapii. Skuteczność specyfików zbadanych naukowo jest statystycznie identyczna w Portugalii i na wyspach Samoa. Natomiast w przypadku homeopatii takich prawidłowości nie da się statystycznie zarejestrować. Na jednych specyfik homeopatyczny działa, na innych nie działa. Dzieje się to w sposób zupełnie dla nauki przypadkowy.

Stosunek do hipotez homeopatycznych, dopóki nauka ich nie potwierdzi, pokazuje jedynie emocje osób zainteresowanych, emocje, jakie żywią w stosunku do homeopatii.

HERBATA SŁODSZA OD MIESZANIA

Twórcy tej encyklopedii nie mają żadnych określonych nastawień. Rejestrujemy fakty. Jeśli homeopatia jest nieszkodliwa, przywitamy to z radością.

Jednak w imię uczciwości musimy dodać, że może się okazać iż nauka nigdy jednoznacznie nie wypowie się na temat mechanizmów homeopatii. Może się bowiem zdarzyć, że homeopatia działa również na poziomie, który nigdy nie będzie uchwytny dla nauki. Na poziomie duchowym.

Nauka mówiła dotąd, że w potrząsanym specyfiku nic się nie zmienia. Herbata nie staje się słodsza od mieszania. Dlaczego coś, czego nie ma, ma stać się skuteczne w wyniku potrząsania? Zresztą jak można potrząsać niczym? Nie rozstrzygajmy tego jednak za pomocą kpiny. Sprawa jest znacznie poważniejsza. Być może poetyckie sformułowanie, dość ładna nawet metafora: „pamięć wody", coś znaczy.

SKUTECZNOŚĆ HOMEOPATII UDOWODNIONA

Ostatnie lata przynoszą informacje co najmniej zaskakujące. Sprawy homeopatii wzięli w swe ręce prawdziwi naukowcy. Pojawiła się pewna liczba badań, których wyniki przedstawiane są już nie w literaturze homeopatycznej, lecz w normalnym obiegu naukowym. Jakie są wnioski?

„Biologiczne działanie najmniejszej dawki jest już dzisiaj niepodważalne, chociaż sposób działania nie został wyjaśniony", pisze profesor Andrzej Stańczak z Zakładu Chemii Farmaceutycznej i Analizy Leków Akademii Medycznej w Łodzi (St, s. 4). Wskazywać ma na to wiele badań naukowych, przywołanych w cytowanym przed chwilą artykule przez profesora Stańczaka; przykładem mogą być „badania związane z podawaniem szczurom alloksanu, w celu wywołania cukrzycy. Stwierdzono, że podanie przed wstrzyknięciem alloksanu jego nieskończenie małego rozcieńczenia powoduje, że cukrzyca nie rozwija się. Podobne działanie ochronne, potwierdzone przez badaczy indyjskich z Uniwersytetu w Kalyani w badaniach na myszach, wykazuje w stosunku do związków arsenu preparat Arsenium album 30C" (St, s. 2). Zachęcające wyniki uzyskiwane są również, według profesora Stańczaka, w badaniach klinicznych. „W 1993 roku w czasopiśmie medycznym «Lancet» opublikowano wyniki badań nad skutecznością działania wysokich rozcieńczeń pyłków kwiatowych, zastosowanych przeciw katarowi siennemu. Próby przeprowadzono na 156 pacjentach. Wykazały one wyższą skuteczność leczenia kataru siennego metodą homeopatyczną. Wyniki były porównywane ze skutecznością substancji obojętnej. Na uwagę zasługuje fakt, że zastosowanie leków homeopatycznych pozwoliło u chorych leczonych preparatem Pollens 30C na wyraźne ograniczenie stosowania klasycznych leków przeciwhistaminowych.

Innym znamiennym przykładem jest stosowanie u kobiet będących w 9 miesiącu ciąży kombinacji środków homeopatycznych. [...] Test został wykonany metodą podwójnej ślepej próby wobec grupy kontrolnej otrzymującej placebo. Jego wyniki wykazały, że grupa kobiet otrzymująca środki homeopatyczne rodziła w czasie o 40% krótszym niż kobiety otrzymujące placebo" (St, s. 2).

Swego rodzaju podsumowaniem tych badań może być według profesora Stańczaka artykuł, który ukazał się w renomowanym czasopiśmie medycznym „Lancet", „dotyczący przeglądu 89 eksperymentów wykonanych metodą podwójnej «ślepej próby». W wyniku tych badań stwierdzono, że leki homeopatyczne były średnio 2,5 razy efektywniejsze niż placebo" (St, s. 3).

Jednocześnie w równie renomowanych czasopismach medycznych (ostatnio: „British Journal of Clinical Pharmacoiogy", „Thorax") ukazują się wyniki badań klinicznych, podważających tezę o większej niż placebo skuteczności specyfików homeopatycznych. Co więcej, pojawiają się glosy zupełnie podważające wiarygodność badań nad homeopatią.

HOMEOPATIA TO JEDNO WIELKIE OSZUSTWO

„Literatura homeopatyczna, finansowana przez francuskie laboratoria Boiron i Dolissos, pełna jest relacji z prób skuteczności. Żaden, podkreślmy to słowo, ŻADEN niezależny badacz nigdy nie powtórzył publikowanych badań. A przecież skuteczność metod naukowych musi być potwierdzona przez niezależnych badaczy po to, by mogły być uznane.

Gdy badacz realizuje coś, co uważa za postęp, proponuje uznanemu, międzynarodowemu wydawnictwu fachowemu opublikowanie wyników swych badań w formie artykułu naukowego. Publikacje takie mają skądinąd bezpośredni wpływ na przebieg kariery każdego naukowca. Niezależna grupa recenzentów, składająca się z poważnych naukowców, czyta artykuł, przeprowadza ewentualnie kontrolę i decyduje, czy artykuł ma być opublikowany. Następnie, i to jest najważniejsze, laboratoria pracują nad tematem, przeprowadzając oczywiście te same eksperymenty, by potwierdzić bądź podważyć ich wyniki. Jeśli wyniki są obalone, kariera autora jest zakończona. W przeciwnym przypadku wszyscy zaczynają wykorzystywać jego badania w swoich programach naukowych. Postęp naukowy porusza się drogą wspólnych badań i wspólnej kontroli wyników. Jest to jedyna metoda obrony przed szarlatanami" (Pt, s. 4). Tyle rozważań ogólnych. Otóż, żadne z badań autor cytowanego powyżej „Biuletynu Sceptycznego" przechodzi teraz do konkretów „jeśli tylko były przeprowadzone w satysfakcjonujących warunkach, nie dały spodziewanych wyników.

Między 1985 i 1987 we Francji przeprowadzony został eksperyment, którego inicjatorem była pani Georgina Dufoix, ówczesny minister zdrowia. 13 grudnia 1985 podczas konferencji prasowej pani minister zapowiedziała podjęcie działań, które powszechnie zostały uznane w kołach naukowych za skandal.

· Po pierwsze, został stworzony program naukowego zbadania skuteczności dwóch specyfików homeopatycznych.

· Po drugie, powołana miała zostać komisja, której zadaniem będzie stworzenie programu nauki homeopatii i akupunktury.

· Po trzecie, miała zostać powołana fundacja terapii alternatywnych, dysponująca własną kliniką.

Środowiska naukowe przyklasnęły pierwszej propozycji. Jednakże zaskakujące było to, jak można uczyć i praktykować za pomocą metod, które dopiero mają być zbadane...

Pomimo protestów pani minister przygotowała odpowiednie dekrety i zorganizowała komisję mającą przeprowadzić testy. Weszło do niej pięciu naukowców, jawnie związanych z laboratoriami homeopatycznymi, oraz jeden statystyk. Niezależni naukowcy, którzy zgłosili swoje kandydatury, nie zostali przyjęci. Następca pani Dufoix, który zajął jej miejsce po wyborach w 1986 roku, wycofał dekrety dotyczące punktu drugiego i trzeciego, pozwolił jednak na realizację eksperymentów nad lekami homeopatycznymi.

Wyniki zostały opublikowane w 1988 roku w czasopiśmie «Lancet». Badanie polegało na sprawdzeniu efektów specyfików Opium i Raphanus na poprawę procesu trawienia u pacjentów, którzy przeszli operację jamy brzusznej. Sześciuset pacjentów w 12 szpitalach zostało podzielonych na 4 grupy. Grupa pierwsza dostawała Opium i Raphanus, druga Opium [placebo, trzecia placebo i placebo, zaś czwarta nic (była to grupa testowa). Wyniki nie wykazały żadnej wyraźnej różnicy między czterema grupami. To znaczy, tak naprawdę wyniki wykazały, że dwie grupy, które dostawały lekarstwa homeopatyczne, wypadły nieco gorzej, ale różnice nie wykraczały poza margines dopuszczalny przez statystykę. Członkowie grupy badawczej podpisali protokoły testów, dodając zastrzeżenie, że wyniki te nie mogą być bazą do osądzania ogólnej skuteczności homeopatii" (Pt, s. 6).

ROZCIEŃCZONA WIARYGODNOŚĆ

Skoro wyniki testów terapeutycznych były niepomyślne, homeopaci sięgnęli po badania laboratoryjne. „Wielokrotnie przeprowadzano próby naukowego wykazania skuteczności substancji wysoko rozcieńczonych. Szczególnym przypadkiem były działania dr Jacques'a Benveniste z francuskiego centrum badań naukowych.

30 czerwca 1988 znany angielski tygodnik «Naturę» opublikował komunikat dr Benveniste i jego współpracowników. Rada naukowa «Naturę», która dostała artykuł już dwa lata wcześniej, wyraziła jak najdalej idące zastrzeżenia co do jego wartości. Wydała jednak zgodę na publikację pod warunkiem, że opublikowane dane zostaną zweryfikowane. Wysłano komisję, która miała obserwować eksperymenty. 4 lipca przybyła ona do laboratorium dr Benveniste. Składała się z dwóch naukowców oraz iluzjonisty Jamesa Randi. Obecność iluzjonisty spowodowana była podejrzeniem, że w laboratorium doszło do oszustwa.

Bazą eksperymentów dr Benveniste było twierdzenie, że wysoko rozcieńczone immunoglobuliny kozy oddziaływały na bazofile ludzkie. Miało to wykazać, że wysokie rozcieńczenie nie tylko nie osłabia działania immunoglobulin, lecz przeciwnie, wzmacnia je. A skoro nikt nie przeczy, że w tak wielkich rozcieńczeniach nie może być już ani odrobiny elementu aktywnego, to oznacza, że «woda zapamiętuje».

Prowadzone przez pięć dni, pod uważnym okiem ekspertów, eksperymenty zakończyły się całkowitym fiaskiem. 28 lipca «Naturę» opublikowała raport pod tytułem «Eksperymenty na wysokich rozcieńczeniach są iluzoryczne». Później pojawiły się nawet oskarżenia o oszustwo" (Pt, s. 7).

Te oskarżenia opublikowano w numerze „Naturę" 2 27 października 1988 (s. 763). Jak dopowiada profesor Gregosiewicz: „Nie przejmując się tą kompromitacji}, Dolisos Laboratoires w 1994 roku tak opisuje wyniki prac Jacques'a Benveniste (obecnie awansował już na profesora przyp. aut.): «potwierdzono zasadę biologicznej aktywności preparatów wysokorozrzedzonych». Oto skuteczność firmowych badań naukowych. Jako ciekawostkę podaje, że roczny obrót firmy, która finansowała badania ww. naukowca, wyniósł w 1994 roku 595 milionów FF" (Gr, s. 18).

JAK TO SIĘ ROBI?

„Homeopatia rozwijała się szczególnie w XIX wieku, gdy nie było wielu skutecznych terapii. Dziś w europie bastionem jest Francja, gdzie znajdują si\ większe laboratoria. Ich obroty liczone są w miliardach franków francuskich. Na pierwszym miejscu stoi Laboratorium Boiron, utworzone w 1932 roku przez Christiana Boiron. Szczodrze finansuje ono próby teoretycznego i eksperymentalnego udowodnienia skuteczności homeopatii. Zalewa media reklamami, finansuje popularną prasę paramedyczną. Laboratorium posunęło się nawet do oskarżenia francuskiego wydawnictwa popularnonaukowego «Science et Vie» o oszczerstwo za artykuł, który oceniło jako zbyt krytyczny. Sąd oddalił pozew, ale trzeba zaznaczyć, że była to chyba pierwsza w historii próba rozwiązania sporu naukowego przed sądem. Jednym z bardziej spektakularnych dokonań laboratorium było opublikowanie w 1994 roku w czasopiśmie «Lancet» artykułu dr Davida Reilly pod tytułem «Czy można powtórzyć dowody na skuteczność homeopatii?» Zakończeniem artykułu było następujące zdanie: «wyniki badań udowadniają, że homeopatia działa, choć w sposób jeszcze nie wyjaśniony». Dokładne zbadanie warunków eksperymentu, które zostało przeprowadzone przez «Science et Vie» pokazuje, że artykuł w «Lancecie», opisujący działanie homeopatii na astmę oskrzelową, jest bezwartościowy. Oto dlaczego:

Po pierwsze, badania przeprowadzone zostały na dwóch grupach 28 i 13 pacjentów, podczas gdy tablice statystyczne wykazują, że po to, by takie badanie mogło być miarodajne, potrzeba ponad 120 osób. Wybrano chorych o bardzo niewielkiej astmie. Astma jest chorobą niejednorodną etiologicznie, to znaczy nie jest to zawsze jedna i ta sama choroba u każdego pacjenta. Autorzy badań nie podkreślili ogromnego wpływu stanu psychicznego na reaktywność oskrzeli. Astmatykowi wystarczy czasami niewielki stres, by dostał ataku, przekonanie zaś o leczeniu nowym specyfikiem może bardzo dodatnio wpłynąć na jego stan. Statystyczna poprawa grupy opierała się na wynikach zaobserwowanych na jednym pacjencie. Wszyscy pacjenci kontynuowali normalne leczenie. Warto natomiast zbadać, kim jest dr Reilly i czemu «Lancet» opublikował tak wątpliwej jakości artykuł?

Okazuje się, że jest to homeopata, badania zaś zostały sfinansowane przez Fundację na Rzecz Badań Homeopatycznych (we współpracy z laboratorium Boiron) i King's Fund (fundację rodziny królewskiej, otwarcie popierającą homeopatię). Wyjaśnia to przy okazji, dlaczego «Lancet» opublikował artykuł bez przedstawienia go komitetowi recenzentów: chodziło po prostu o nienarażenie się rodzinie królewskiej" (Pt, s. 89).

Przepraszam za te długie cytaty. Uznałem jednak, że są niezbędne. Czy te dwa przypadki oszustw deprecjonują wszystkie badania przywoływane przez zwolenników homeopatii jako argumenty na wyższą niż placebo skuteczność specyfików homeopatycznych?

Według krytyków homeopatii mitem jest również, mające być koronnym dowodem skuteczności homeopatii, oddziaływanie jej specyfików na zwierzęta czy noworodki. Spór trwa. Oprócz emocji dużą rolę grają w nim również pieniądze. Jakkolwiek jest, nawet naukowcy, zwolennicy homeopatii, przyznają, iż działanie terapeutyczne specyfików homeopatycznych nie da się ująć statystycznie w obowiązujące obecnie normy naukowe. Być może kiedyś jakaś teoria w sposób pewny i niepodważalny wytłumaczy lecznicze działanie homeopatii. Jednak nie może się to stać kosztem rezygnacji nowożytne) medycyny z kryterium obiektywności, weryfikowalności i powtarzalności doświadczenia. Oznaczałoby to koniec medycyny w kształcie, który znamy.


Podsumowanie

Koncepcja wyjaśniająca działanie homeopatii jest uwikłana w szereg niesprawdzalnych założeń. Można ją przyjąć albo odrzucić. Przyjmując ją, opuszczamy bezpieczny teren nauki. Diagnostyka homeopatyczna jest często skrajnie prymitywna i oparta na teoriach, które byłyby śmieszne, gdyby opierający się na nich ludzie nie ingerowali w zdrowie swych pacjentów. Mętna i subiektywna metodologia określania zastosowania substancji homeopatycznych prowadzi do absurdów, których nie sposób obronić na gruncie naukowym (np. leczenie 24 typów lęków). Wynikająca z teorii i praktyki homeopatii całościowa wizja świata traktuje „silę żywotną" na sposób panteistyczny czy quasi boski. Zarówno hahnemannowska koncepcja vis vitalis, jak i późniejsze jej modyfikacje są niesprawdzalne naukowo i mają konsekwencje światopoglądowe. Do czasu wyjaśnienia przez naukę są one nie do przyjęcia dla chrześcijan, ingerują również w światopogląd materialistyczny.

Współczesne próby wyjaśnień sposobu działania homeopatii, w tym hipoteza energetyczna, pozostają w sferze mato przekonujących teorii, prowadząc jednocześnie do twierdzenia, iż specyfiki homeopatyczne mogą oddziaływać na odległość. Mechanizm działania homeopatii nie został wyjaśniony. Wobec publikacji sprzecznych wyników badań nie można stwierdzić, czy specyfiki homeopatyczne są skuteczniejsze niż placebo. Na pewno jednak ich oddziaływania nie da się ująć w statystyczne normy naukowe. Leki homeopatyczne na jednych działają, na innych nie. Homeopatia nie jest nauką ze względu na niemożność sprostania naukowym wymaganiom metodologicznym.


Robert Tekieli "Homeopatia, Popularna Encyklopedia New Age", str. 22-58
xpictianoc
O mnie xpictianoc

Modlitwa Świętego Tomasza z AkwinuPanie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary. Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek. Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym. Uczynnym, lecz nienarzucającym się. Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół. Wyzwól mój umysł od niekończącego się brnięcia w szczegóły i dodaj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy. Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę, jak ich przybywa, a chęć ich wyliczania staje się z upływem lat coraz większa. Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchania ich. Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi. Użycz mi chwalebnego poczucia, że czasem mogę się mylić. Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać. Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy to jeden ze szczytów osiągnięć szatana. Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi, Panie, łaskę mówienia im o tym...

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka