14 marca 2008, podczas uroczystości pogrzebowych nieodżałowanego arcybiskupa Mosulu, w tym samym mieście islamiści zamordowali asyryjskiego młodzieńca. Kiedy Rani Józef Hanna wychodził z kościoła, został napadnięty w wąskiej uliczce przez uzbrojonych islamistów. Najprawdopodobniej, chcieli go porwać, aby znów żądać okupu za jego zwolnienie. Raniemu udało się wyrwać z ich rąk i uciec, jednak napastnicy zaczęli strzelać. Rani Józef Hanna zginął od kul.
Już dwa lata temu rodzina Raniego otrzymywała pogróżki w formie ultimatum: islam albo śmierć (podobny dokument, zastraszający kobiety chrześcijańskie, można przeczytać
tutaj). Nie mając żadnej ochrony ze strony władz państwowych Iraku, rodzina Raniego postanowiła schronić się w Syrii. Jednak wobec braku środków do życia, pod koniec lutego powróciła do Mosulu, na kilka dni przed porwaniem arcybiskupa Rahho, u którego Rani był u spowiedzi.
Rani urodził się w Mosulu 6 stycznia 1983 r. Kiedy miał dwa lata, jego rodzina przeniosła się do Bagdadu. Tam uczył się w asyryjskich szkołach, które po interwencji amerykańskiej zostały zamknięte. Kiedy jego rodzina postanowiła wyjechać do Syrii, Rani był w ostatniej klasie szkoły licealnej. Jego zainteresowania historią były tak rozległe, że w Syrii został zatrudniony jako nauczyciel tego przedmiotu.
Zamordowanie Raniego po raz kolejny dowodzi, że chrześcijanie w Iraku są na celowniku
mudżahidinów (bojowników islamu) lub/i także niektórych ugrupowań politycznych, chcących na siłę doprowadzić do zmiany demografii ludnościowej regionu na swoją korzyść. Tak się dzieje w wielonarodowym mieście Kirkuk, w którym Kurdowie za wszelką cenę próbują zdominować. Czynią to także przez sprowadzanie Kurdów z krajów ościennych, wyposażając ich nielegalnie w irackie dokumenty, w tym paszporty.
źródło
szlomo.alleluja.pl