Deklaracja.
Tygodnik ,,Uważam Rze" jest jedynym, który czytałem regularnie, do tej pory.
Dawniej tylko ,,Najwyższy Czas" mógł mnie do tego doprowadzić, ale po kilkunastu latach ,,nie rozwijałem się" już z moim ulubionym, dawniej, pismem.
Lubię ludzi, którzy pisali w ,,URz", do tej pory, zwłaszcza za wierność swoim spójnym przekonaniom.
Wiem jakim sposobem Pan Hajdarowicz stał się właścicielem wydawnictwa stojącego za ,,Rz" i ,,URz".
Jestem konserwatystą, jeśli komuś taka systematyka jest potrzebna; może to też nieco uzasadniać treść poniższą.
1.Cokolwiek powstaje w firmie - istnieje jej właściciel - należy do niej dopóki nie jest sprzedane. Wie to każdy kto robił coś dla jakiejkolwiek korporacji i podpisywał z nią umowę. Może oprócz większości instytucji opłacanych z podatków, w których systemy informatyczne mają swoich właścicieli na zewnątrz (sic!). Podobnie jest z marką ,,URz". Czego by nie powiedzieć dobrego o pomysłodawcach, redakcji, piszących i wszystkich pomagających właścicielem ,,tego co powstało" jest wydawnictwo, od roku w rękach Pana Hajdorowicza. To on może decydować o losie marki w jego rękach.
2.Warto w tym miejscu przypomnieć, że rok temu, przed przejęciem przez Pana H., wydawnictwo było w części finansowane przez podatników. Jeszcze wcześniej chyba nawet w całości. Z punktu widzenia zdrowego człowieka: rząd wydawał pieniądze zarobione przez innych między innymi na pensje redaktorów i piszących. Podobnie patologicznie jest w publicznej telewizji, radiu, a zwłaszcza wśród koncesjonujących media massowe.
3.To że była redakcja ,,URz" jest ,,nasza" nie zmienia faktu, że żyła z pieniędzy podatników.Teoretycznie: nowa władza w opłacanych z budżetu państwa ,,firmach" i tak wprowadzi ,,swoich", tak jak ma to miejsce w innych patologiach - radiu, tvp, spółki sp. Tak właśnie wygląda niezawisłość ,,publicznych" mediów massowych po 1989 roku, wspieranych koncesjami na działalność prywatną.
4.Przejęcie przez Pana H. wydawnictwa spowodowało wrzawę wśród odbiorców: vide wybuch dyskusji na salon24.pl w tamtym momencie. A jednak przez rok ,,URz" wychodziło w dobrym stylu. A jednak redaktorzy i piszący brali wynagrodzenie od właściciela.
5. Skandaliczne, moim zdaniem, zachowanie pana H. przy aferze Pana Gmyza, a w konsekwencji pozarynkowe zwalnianie ludzi tworzących markę ,,URz" ma swoje dobre strony.
- Duża liczba osób zaczęła sprawdzać kim jest właściciel i co dawniej robił; pewno byłym jego pracownikom będzie łatwiej mówić, o tym co od dawna wiedzą.
- Duża liczba osób zainteresuje się stykiem media-rząd/saloon.
- Powstaną prywatne inicjatywy, czyli rynkowe, których efekt może znacznie przerosnąć fenomen ,,URz".
- Zanim ludzie coś kupią na medialnym rynku zaczną zwracać uwagę na ,,producenta".
6.Jutro kupię próbnie ,,podróbkę" ,,URz", bo podobno ma napisać tam coś Pan Janusz Korwin-Mikke. On akurat jest bardzo konsekwentny i spójny w poglądach. Warto tu przypomnieć jego maksymę: lepszy dawny komuch a obecny właściciel niż ktokolwiek kto płaci z budżetu państwa…dla naszego dobra, rzecz jasna (około 1992 roku).
Pozdrawiam wszystkich dawnych Autorów ,,Uważam Rze", a w szczególności: Pana Łysiaka, Pana Ziemkiewicza, Pana Goćka, Pana Pyzę, Panów Mazurka i Zalewskiego, Pana Jachowicza, Panów Karnowskich, Pana Feusette, Pana Wildsteina, Pana Horubałę... A może nie wszyscy są dawni? Obaczym jutro.