yarc yarc
786
BLOG

Kobyszczę a sprawa polska

yarc yarc Polityka Obserwuj notkę 5

Jak niektórzy może pamiętają, Kobyszczę, opisane przez LEMa było wynalazkiem Trurla, wyszydzanym, jak zawsze,  przez jego wiernego druha - Klapaucjusza. KOntemplator BYtu SZCZĘsny zajmował się postrzeganiem i odczuwaniem z tego powodu szczęścia. Klapaucjusz, jako się rzekło, zawsze szyderczy, zadał znienacka (bo z nacka to już zupełnie co innego) pytanie:

- A ciekawe, ileż by jednostek tkwiło w doznaniu, które na tym polega, że ten, kogo przez trzysta godzin bito, sam z kolei łeb temu, kto go bijał, rozwali?

Tu kończę na razie fragment poświęcony Kobyszczęciu, a przechodzę do sprawy polskiej, a konkretnie do pytania: co po dzisiejszych wyborach zmieni się w traktowaniu Prezydenta Rzeczypospolitej, i dlaczego?

Wszyscy znają odpowiedź, ale i tak jej udzielę. Zmieni się bardzo, bardzo dużo, żeby zostało po staremu, czyli nowemu.

Śpieszę z tłumaczeniem. Otóż dotychczas, a z całą pewnością do 10 kwietnia, dnia Katastrofy, do dobrego tonu zwolenników PO należało rechotanie z Prezydenta. Nie muszę chyba nikomu przypominać niesmacznych, a licznych szczegółów. Głównym celem były cechy fizyczne i zdarzające się przejęzyczenia. Fotoreporterzy, ci sami, którzy prędzej połknęliby swoje teleobiektywy, niż sfotografowali pana Kwaśniewskiego owiniętego w polską flagę, stawali na głowach, żeby coś znacznie bardziej niewinnego wynaleźć na stykówkach i powiększyć sztucznym sposobem, bo TEN Prezydent już był obiektem ich ataku, a tamten atencji. Urząd niby ten sam, bo konstytucja nie została zmieniona, ale osoba inna. Niegodna dobrego traktowania, bo nie nasza. Jak mówią Grecy – „kseno”. – „obcy”, a obcością swoją obmierzły.

I oto mamy wybory. Prezydent jest nowy. Tu mamy, rzecz oczywista, dwa wyjścia. Albo zwycięży bliźniak poprzedniego, albo pan Komorowski (wszystkich tytułów przez oszczędność miejsca nie wyliczam). Jeśli bliźniak, to wiadomo – kontynuacja pysznej zabawy, rechot znów wydobywający się z gardeł światłych i kulturalnych na samo brzmienie nazwiska. Odliczanie do końca kadencji i temu podobne zabawy. A jeśli Komorowski? Też wiadomo – godność urzędu, kodeks karny, pozycja Polski w świecie i temu podobne argumendy (to nie błąd, tylko drobny upust moich umiejętności posługiwania się tzw. „językiem miłości”; inaczej mówiąc, cholera mnie bierze).

No dobrze, jedni, ci światli o wykwintnych manierach tak nagle zagadają, a co uczynią ci drudzy, ci kseno, to bydło, czy jak krótko nazwać tę jedną czwartą wyborców? Czy jak Kali będą zachowywać się równie obrzydliwie, bo nie nasza krowa tu wchodzi w grę, ale ich?

Tu odpowiedź też jest prosta – jedni tak, inni inaczej. Część uszanuje godność urzędu i przeniesie to na osobę, inni tak nie uczynią. Zajmę się tymi drugimi, bo na pewno będzie ich więcej. W każdym wszak człowieku rodzi się chęć zaznania tej rozkoszy, którą obliczyć i wyrazić w feliksach miał Trurl – wyrwać ten trep z ręki oprawcy i odpłacić mu pięknym za nadobne. Czajniczkiem go, partyturą w łeb, gdzie tam – Wikipedią i encyklopedią do góry nogami, głupawym wierszykiem i paskudnym kawałem, niech ma! Mało jest tych, którzy opanują tę pokusę. Ja i za siebie nie ręczę. Może już jutro kupię sobie okulary z przyczepionym nosem i wąsami i będę zakładał wśród swojaków, parskając zaraźliwym chichotem.

Nie da się już udawać, że o osobę tylko tu chodzi. Nie śp. Lecha Kaczyńskiego opluwano, opluwano wszystko, co reprezentował, także najwyższy urząd i Polskę samą.
A nikt długo tej śliny nie zetrze, a jeśli nawet, to ślina ta osobliwa ma to do siebie, że nigdy nie znika zupełnie z tego, co skalała – ani buta, ani berła, ani policzka.

Nowy Panie Prezydencie! Oto włożą Ci na głowę błazeńską czapkę, w rękę wcisną tłuczek do ziemniaków i opuszczą Ci publicznie spodnie. A Ty w tym stroju wsiadaj na bojowego rumaka i prowadź nas wszystkich w przyszłość, oby lepszą. Kimkolwiek jesteś - będzie Ci trudno, bardzo trudno. I kimkolwiek jesteś, życzę Ci - na pewno rozumem, a jest jeszcze szansa, że i sercem, żebyś temu zadaniu sprostał, bo to także moja sprawa. Mój mały, partykularny biznesik, jeden z 40 prawie milionów biznesików, o który masz obowiązek zadbać.

Wielu kobyszczęcych feliksów na nowej drodze naszego wspólnego życia!

 

 

yarc
O mnie yarc

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (5)

Inne tematy w dziale Polityka