Z bardzo wczesnej młodości, a właściwie z dzieciństwa, pamiętam wystąpienie Stanisława Ryszarda Dobrowolskiego. Poeta ów, który wydał był ostatni tom poezji w latach 60., pojawił się na Stadionie Dziesięciolecia na wiecu mającym popierać Edwarda Gierka i wszelkie władze partyjno-państwowe po tak zwanych "wydarzeniach" w Radomiu i Ursusie. Młodszych informuję, że "wydarzenia" miały w PRL miejsce zawsze wtedy, kiedy władza ludowa wchodziła w zdecydowany konflikt ze swoim suwerenem, czyli klasą robotniczą. W czasach Gierka nie rozstrzeliwano tłumów, tylko okadzano gazem łzawiącym i bito pałkami w związku z zapowiedzią podwyżek cen żywności. Robotnicy Ursusa i Radomia wyszli na ulicę, Milicja Obywatelska użyła siły, a na stadionach i w zakładach pracy zwołano wiece poparcia. Dobrowolski stanął przed mikrofonem, przedstawił się jako poeta i warszawiak i wyrzekł takie mniej więcej słowa: "Co tu mówić? Wstyd mi. Wstyd mi za tych z Radomia i za tych z Ursusa". Potem myśl rozwinął.
W 1978 roku (cykl wydawniczy był wtedy długi) ukazały się "Pisma wybrane" tegoż poety. Nie wiem, kiedy powstał pomysł ich wydania - być może związek czasowy był przypadkowy.
W 1982 roku niepokorny przez lata (nawet kiedy był marksistą w czasach stalinowskich, budził u władz uczucia mieszane) Artur Sandauer przystąpił do popierającej stan wojenny Narodowej Rady Kultury), a w jakimś wywiadzie ogłosił, że kiedy wizytował jednostkę wojskową, żołnierze go nauczyli... (nie pamiętam już czego, ale przedtem podobno nauczyli go tego robotnicy ze Stoczni Gdańskiej - zapewne inna to była nauka ).
Kilka miesięcy później, już chyba w roku 1983, udało się dowieźć do księgarni "Zebrane pisma krytyczne" Artura Sandauera i ustawić obok świeżo wydrukowanych wznowień prac Bogdana Suchodolskiego, czyli szefa wspomnianej rady, Haliny Auderskiej, działaczki PRON i szefowej nowego Związku Literatów Polskich. Zresztą na podstawie scenariusza pani Auderskiej nakręcono w 1982 roku film, którego chyba nikt już nie pamięta, mimo licznych projekcji w telewizji lat 80.. Wszystkie te wydania i realizacje nie miały być może związku z decyzjami politycznymi skądinąd zasłużonych osób.
Miało być o korze? Kora, po łacinie "cortex" to pojęcie z dziedziny botaniki. Ale na tym ja się nie znam.
Inne tematy w dziale Rozmaitości