yarc yarc
406
BLOG

Da capo con amore...

yarc yarc Kultura Obserwuj notkę 7

 

Z niezmiernym żalem informuję, że 30 września przestała istnieć wystawa pt. „Tranzyt”, co poważnie osłabiło pozycję Warszawy na kulturalnej mapie Europy. Uczcijmy to chwilą zadumy.

Dobra wiadomość jest taka, że jedyny rzeczywisty element tej wystawy, czyli blaszana buda ze Stadionu X-lecia, stoi nadal tam, gdzie ją postawiono w sierpniu – na podwórku zabytkowej kamienicy, co milcząco aprobuje pani Nekanda-Trepka, której jestem cichym wielbicielem.

http://1.bp.blogspot.com/_T0Vh-L3FYAs/TGJrUVSLMlI/AAAAAAAAATE/6z5TyWQQseg/s1600/6.jpg

Złe wiadomości są zaś dwie: pierwsza taka, że nikogo to zbytnio nie obchodzi, a druga, że tylko kilka osób wie, gdzie się podziało 75 tysięcy złotych, wydanych na tę frapującą instalację. I żadna z tych osób pary z gęby nie puści, choćby dlatego, że nikt nie będzie o nic pytał. A już na pewno nie dziennikarze, bo przecież nie są od tego, szczególnie ci, a właściwie - te z Rzepy i Gazety Wyborczej, spędzające tegoroczne lato pod rzeczonym przybytkiem Muz (cały czas piszę o blaszaku). Urzędnicy też nie, bo „po odejściu od kasy reklamacji nie uwzględnia się”, jak kiedyś pisano na tabliczkach w sklepach spożywczych.

Przyznaję, że mnie ta wystawa estetycznie nie wzbogaciła. Nie zmusiła do myślenia, nie „zachwyciła do pracy”. Ale nie wykluczam, że to z powodu niedofinansowania. Może twórcy dostali za mało, a może to moją wrażliwość stępił przykry i niesprawiedliwy fakt, że żaden procent (każdy z nich to, bagatela, 750 złotych) mi nie przypadł. Trudno wymagać, aby za tych kilka groszaków można było zrekonstruować lampę wywołującą w mózgu fale alfa (mój prymitywny mózg radzi sobie w nocy bez takiej lampy, a i w dzień niekiedy też, ale są w Warszawie ludzie subtelni, którzy bez takiego wspomagania ani rusz) i jeszcze spowodować, że:

„Stragan towarzyszy prezentowanej w siedzibie Bęc Zmiany instalacji Jerzego Goliszewskiego komentującej hipergęstą, tymczasową, architekturę w wiecznym stanie przejściowym. Na suficie lokalu Bęc Zmiany zakwitnąć miały blaszane dachy bazarowych straganów - przeniesiony w skali 1:1 fragment pejzażu, który do niedawna można było podziwiać z korony Stadionu X albo peronów stacji Stadion: oceanu lekkich daszków z różnych materiałów, taki sam jak w favelach i na bazarach na całym świecie”.

Ja rozumiem, że instalacja miała być w lokalu Fundacji, ale coś nie wyszło i tekst na chybcika przerobiono. Bo stragan nie towarzyszy. Dachy nie kwitną na suficie Bęc Zmiany. Nie komentują hipergęstej architektury. Fragment pejzażu oceanicznego różnomateriałowego (niemniej blaszanego, co paradoksalnie tę różnomateriałowość ogranicza, a znów ocean rozrzedza, jak można domniemywać - wzwyż wzmiankowaną hipergęstość), podziwiany niegdyś z peronu i innych miejsc sprzyjających refleksji, ciągle jeszcze nie zastępuje miecza Damoklesa nad głową pani siedzącej na Mokotowskiej 65. Wszystko to miało dopiero się stać, ale się nie stanie, bo termin minął. Nawiązując do stylistyki cytowanych fragmentów – minął dynamicznie. I choć „Lokalny radiowęzeł przekształcony został w weekendowe radio, zawieszające na chwilę moc władczą języka urzędowego oraz wydobywając "niewidzialnych" użytkowników przestrzeni publicznej Jarmarku Europa”, to niczego nie słychać z wnętrza blaszaka. Co zastanawiające – radio przekształcone z radiowęzła istotnie nie wydobywa użytkowników, jednakże moc zawieszania władczego języka urzędników posiadało aż do końca.

Bo jak inaczej tłumaczyć fakt, że nikt się za ten bajzel dotychczas nie zabrał?

http://www.warszawa2016.pl/index.php/pol/Wydarzenia-kulturalne/Wydarzenia/Wystawa-Jerzego-Goliszewskiego-pt.-Tranzyt

PS

Niezorientowanym tłumaczę, że "da capo" nie oznacza "od czapy"

 

yarc
O mnie yarc

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (7)

Inne tematy w dziale Kultura