Pan Krzysztof Kłopotowski wystąpił dziś z obroną lemingów. Jego prawo, aczkolwiek mnie trochę zirytowało określenie tej grupy, która zwana jest również ironicznie grupą Młodych Wykształconych z Dużych Miast (MWZDM), jako przyszłej elity Polski. Elitaryzm i egalitaryzm to nie to samo. Niezbyt fortunne było też zdanie opisujące lemingi jako ławicę ryb, ale właśnie ta ławica przypomniała mi fragment książki Elisabeth Noelle-Neumann pod tytułem „Spirala milczenia”.
W pracy tej, poświęconej opinii publicznej, a szczególnie sprzężeniu zwrotnemu opinii publicznej i opinii jednostek, znajduje się rozdział poświęcony strzeblom. Takim małym rybkom, które tworzą ławice. Czy na pewno chodzi o karpiowate ryby zwane po polsku strzeblami, nie wiem – ale to akurat nieważne. Ważny jest opis zachowań tych rybek. Każda z nich mianowicie ma w mózgu wbudowany mechanizm wymuszający trzymanie się nie dalej niż ileś centymetrów od któregokolwiek innego osobnika swojego gatunku. Łatwo się domyślić, że dzięki temu mogą się łączyć z innymi ławicami, ale żadna z rybek nie będzie nigdy samotna, bo pozostałe jej nie opuszczą, a ona nie opuści pozostałych.
Naukowcy nie zostawiają rzeczy takimi, jakimi są. Zawsze muszą coś zepsuć, żeby mieć pewność, że ta część jest ważna, a tamta wprost przeciwnie - nieistotna. Strzeble musiały zatem też zostać popsute. Jednej z nich uszkodzono w mózgu ów ośrodek odpowiedzialny za przymus przebywania w małej odległości od sąsiedniej rybki. I co się wtedy stało? Zaistniał przewodnik ławicy – ryba, która wytyczała kierunek poruszania się setek, czy nawet tysięcy innych osobników, bo umysłowy magnes przykuwający ją do reszty zanikł. Pływała gdzie chciała, a pozostałe musiały trzymać się blisko także tego odmieńca.
Dobrze to, czy źle, być jedną z takich rybek? Pytanie pozornie bez jednoznacznej odpowiedzi, bo pierwsza, która się nasuwa brzmi: dla jednych źle, dla drugich dobrze – co kto lubi. Niestety - w rzeczywistości lęk przed wyobcowaniem jest jednym z najważniejszych czynników wpływających na nasze poglądy. Wszyscy, którzy pamiętają sławne doświadczenie Solomona Asha wiedzą, że lęk przed alienacją powoduje najdziwaczniejsze zachowania, sprawia, że ludzie zgadzają się z ewidentnymi bzdurami, gotowi są dość szybko wyprzeć się wszystkiego, co wydawało im się przed chwilą ważne i oczywiste.
Bez złudzeń zatem – niemal wszyscy jesteśmy jak te rybki - pragniemy trzymać się grupy, bo w całkowitej samotności najczęściej nie umiemy żyć. Ale jesteśmy ludźmi - znamy pojęcia abstrakcyjne, mamy uczucia wyższe, idee, odróżniamy (choć już nie wszyscy) rzeczy złe od dobrych, potrafimy zachować wewnętrzny system wartości (jeśli jest co zachować),znamy historię,wyciągamy wnioski.
No to wyciągajmy. I nie dajmy się skołować tej rybie z uszkodzonym mózgiem.
Inne tematy w dziale Rozmaitości